Hej
nie tak dawno temu (będzie ze trzy dni) zwierz zorientował się że przez większą część swojego życia na coś czeka. Możecie powiedzieć że to mało poruszające odkrycie ale zwierz mówi o czekaniu nie na wydarzenia związane z codziennym życiem zwierza ale na wydarzenia kulturalne. Tak moi drodzy zwierz czeka aż bohater jego serialu wyzna swoje uczucia, czeka na to aż Harry Potter pokona Voldemorta, czeka na to aż dowie się czy Joan Grey naprawdę zginęła pod koniec 2 części X‑menów, czeka czy Neo obudzi się po tym jak zapadł w śpiączkę, czeka aż w końcu nakręcą 2 Iron-Mana i wydadzą na DVD Bękarty Wojny, czeka aż Lucas zaprezentuje mu nowy odcinek Gwiezdnych Wojen a Jackson opowie historię o Śródziemiu. Jak widzicie zwierz wielu rzeczy się już doczekał ale za każdym razem gdy zwierz dochodzi do tego momentu znajduje sobie nowy powód do czekania. Dlaczego? po pierwsze dlatego że czekanie jest lepsze niż efekt końcowy — nie jest to 100% zasada rzecz jasna ale muszę powiedzieć że zdecydowanie przyjemniej czekało się na Mroczne Widmo niż je oglądało podobnie zwierz pamięta jak cudownie czekało mu się ponad rok temu na Australię Baza Luhrmana i jak niewielkie zrobiła po tym na nim wrażenie. Zresztą czekanie motywuje zwierza do poszukiwań — większość informacji na temat filmów zwierz pobiera do swego pojemnego umysłu bo czuje niedosyt w trakcie długiego oczekiwania. Nie tak dawno temu zwierz złapał się na tym że zaczął kupować pewien serial w wydaniu po dwa odcinki co dwa tygodnie tylko po to by dojść do jednego odcinka — tak 48 numerów później gdy zobaczył ten odcinek przeraziło go że tak dużo wysiłku włożył i że tak długo czekał. Zresztą zawsze zwierza fascynowało że o ile zazwyczaj przy odbiorze kultury to czy zobaczymy coś wcześniej czy później zasadniczo nie ma znaczenia to przy dziełach wyczekiwanych zrobimy wszystko by mieć je jak najwcześniej jakbyśmy się bali że jeśli nie zobaczymy filmu jako pierwsi to on zniknie albo nikt nie uwierzy nam że tyle się naczekaliśmy. Zwierz musi powiedzieć że jedną z najsmutniejszych rzeczy w ostatnich latach było zmarnowanie formatu Bonda. I to nie dlatego że nie lubię tego syna rzeźnika który gra teraz 007 ale dlatego że odpadł jeden film na który warto czekać. Zresztą jak już kiedyś pisałam jeśli należy się komuś nagroda literacka XXI wieku to już teraz należałoby ją dać autorce Harrego Pottera i to nie za treść ale za to że przywróciła młodym ludziom radość czekania na następny tom. Zresztą każdy wielbiciel fantasy wie że czekanie na kolejny tom książki to przeżycie niepowtarzalne- bo po pierwsze trwa dłużej niż czekanie na film (książkę trzeba jeszcze napisać i przetłumaczyć co trwa więcej niż rok) po drugie cykle fantasy są tak konstruowane że niekiedy musimy czekać kilka lat by dowiedzieć się co stało się z jednym z naszych bohaterów. Czekanie jest niestety główną przyczyną dla której tyle filmów książek czy seriali (czekanie na kolejną serię ER w polskiej telewizji — zadanie dla najcierpliwszych) nam się ostatecznie nie podoba — nie ma bowiem bardziej kreatywnego organu na świecie niż mózg czekającego widza czy czytelnika który tak strasznie strasznie strasznie nie może się doczekać. Jeśli ktoś zapytałby mnie co jest dla mnie kwintesencją kultury to powiedziałabym że jest to właśnie czekanie.