Hej
Wczoraj tablica zwierza wyglądała jak po ważnych wyborach. Jakby nad kaplicą sykstyńską pojawił się biały dym. Choć nie takiej zgodności tematu na Facebookowej tablicy zwierza chyba nie było nigdy. Niemal każdy posiadający dostęp do Internetu fan Doktora Who czuł się w obowiązku coś zrobić z wiadomością, kto zagra nowego Doktora. Część odkorkowała prawdziwego lub wirtualnego szampana, część rzuciła się do Imbd by sprawdzić któż to taki jest, no i ostatnia grupa pogrążyła się w żałobie próbując znaleźć dla siebie miejsce w świecie, w którym nie lubią aktora grającego Doktora. Kiedy po niesamowitym budowaniu napięcia wyjawiono, że nowego Doktora zagra Peter Capaldi zwierz należał do pierwszej grupy. Tak zwierz, który jeszcze chwilę wcześniej naprzemiennie przeklinał ( stream się zaciął) i się modlił (oby stream się nie zaciął) tym razem krzyknął z radości tak głośno, że obudził psa. Dlaczego? Oto kilka odpowiedzi na tak prosto zadane pytanie.
Nazwisko, które znamy – kiedy wybrano do roli Doktora Matta Smitha był to o tyle paradoks że prawie nikt go nie kojarzył, tymczasem Peter Capaldi podobnie jak wcześniej np. Christopher Eccleston należą do dość powszechnie rozpoznawanych w UK aktorów telewizyjnych i lokalnie filmowych. Zwierz się cieszy, bo większe doświadczenie aktorskie nigdy aktorowi grającemu Doktora nie zaszkodzi. Poza tym zwierz bał się, że tym razem twórcy będą chcieli przebić to, co zrobili w przypadku Matta i wybiorą zupełnego debiutanta. Nie zrozumcie zwierza źle, debiutanci nie są źli, ale po prostu dużo fajniej czeka się na aktora, po którym mniej więcej wiemy, czego można się spodziewać niż na aktora, którego jedyne występy w telewizji trzeba wyszukiwać po najdalszych kątach Internetu. Co też oznacza, że Capaldiemu pewnie nie będzie się tak spieszyłoby opuścić Doktora, bo przecież nie będzie to dla niego tak jak dla Matta trampolina do sławy. Bo widzicie, – o czym mało osób pamięta – Peter Capaldi jest posiadaczem Oscara. Co prawda nie za aktorstwo, ale za reżyserię filmu krótkometrażowego, ale to doskonale pokazuje, że to nie jest ktoś, dla kogo serial to dopiero początek.
Peter Capaldi nie jest nazwiskiem do odkrycia, on zawsze tam był – jeśli go nie zauważyliście to znaczy, że nie rozglądaliście się wystarczająco.
Peter Capaldi to znakomity aktor (i jest Szkotem!) – to zwierz może powiedzieć od czasu, kiedy obejrzał The Thick of It a potem zestawił z The Hour. W pierwszym serialu – mockumentary z życia brytyjskiej polityki Capaldi gra spin doktora, któremu udawało się wypowiedzieć więcej przekleństw w jednym odcinku niż padło w Doktorze Who przez pięćdziesiąt lat istnienia serialu. Jego bohater był nadaktywny nerwowy, przeklinający, wkurzający i niesamowicie wręcz zabawny. Zwierz widział potem Capaldiego w kilku produkcjach (min. w Fortysomething gdzie grał z Benedictem Cumberbatchem ;) ale olbrzymie wrażenie zrobił na zwierzu w The Hour – zwierz pisał o swoich wrażeniach tutaj – ale woli jeszcze przypomnieć – Capaldi gra w tym serialu jedną z najlepszych ról – absolutnie spokojnego nowego szefa naszych bohaterów – do czasu – jest w jednym z odcinków taka scena, że zwierz jeszcze nigdy nie miał takiej ochoty przebić granicę miedzy rzeczywistością a fikcją i pocieszyć bohatera. No a poza tym jest Szkotem a to nigdy nie jest zły wybór, (choć niech dadzą mu zachować akcent! Koniec tego dyktatu Anglików!). Ale tak jeszcze na serio – aktor grający Doktora musi operować olbrzymią skalą talentu by grać zarówno Doktora zabawnego, szalonego, wściekłego i smutnego – a już wiemy, że Capaldi doskonale umie zagrać wszystkie te emocje.
Zaczyna się sympatycznie ale gdzieś tak koło ostatniego zdania zwierz zaczął się zastanawiać ile Mastera jest w tym Doktorze.
Powrót do źródeł – Peter Capaldi ma 55 lat. Zdaniem części fanek, to strasznie, ponieważ jest „stary” (dla przypomnienia – ostatnio Doktorzy bardzo nam młodnieli a Matt miał zaledwie dwadzieścia parę lat – matematyka zawiodła zwierza w próbie policzenia ile dokładnie, natomiast 55 lat miał pierwszy Doktor, kiedy zaczął grać swoją rolę). Tymczasem pomysł by między Doktorem a jego towarzyszką była tak niewielka (wizualnie) różnica wieku, jest w sumie dość nowy. Oryginalnie przecież mieliśmy dziadka podróżującego z wnuczką! Tu różnica wieku nie jest tak duża, ale wystarczająca by wykreślić z serialu wątek romantyczny, który nigdy tam specjalnie nie pasował. Zwierz bardzo chciał nieco starszego aktora i proszę sprawdziło się. A co do urody – dla zwierza Capaldi po prostu wygląda jak Doktor, – bo Doktor powinien wyglądać odrobinę dziwnie. Przez ostatnie lata Doktora grał bądź, co bądź Matt Smith, którego trudno uznać, za najprzystojniejszego mężczyznę we wszechświecie, (choć przecież wszyscy nauczyliśmy się uznawać, ze wygląda zupełnie normlanie a nawet dobrze). Zwierz wie, że będzie się zupełnie inaczej oglądało serial gdzie młodego aktora, z którym towarzyszki mogły spokojnie flirtować zamieni aktor w średnim wieku, ale przecież to nigdy nie był serial oparty na romantycznej chemii między Doktorem a jego towarzyszką.
Zwierz ma dokładnie takie same życzenie jak aktorka grająca Clarę.
Każdy, kto marzy o Doktorze powinien grać w Doktorze – Peter Capaldi pojawił się już w Universum Doktora WHo grając w Fire of Pompeii (co ciekawe razem z Karen Gillan – oboje nie w tak ważnych rolach w jakich pojawili się później) a także w Tochwood. Cudownie, że Doktorem zostanie ktoś, kto już doskonale zna Uniwersum (a także twórców, bo przecież nie wymieniono tam wszystkim do sprzątaczki włącznie po odejściu RTD). No i poza tym – okazało się, że 15 letni Peter pisał już do Radio Times pisząc, że ma nadzieję, że już za 15 lat BBC będzie obchodziło 25 lecie serialu. Czyż nie jest cudowne, że przyjdzie mu samemu zagrać rolę Doktora na 50 lecie serialu? Zwłaszcza, że ponownie – historia pokazuje, że Szkoci, których największą ambicją jest zagrać w Doktorze Who doskonale sprawdzają się w tej roli. A Capaldi był na tyle wielkim fanem, że po tym jak zasypywał BBC listami dotyczącymi produkcji serialu, otrzymał od BBC dwa scenariusze odcinka „The Mutants”. BBC ewidentnie wyznaje zasadę, że trzeba dbać o fanów, bo zawsze można ich potem zatrudnić.
Czy to nie są słowa prawdziwego fana !
A teraz coś zupełnie z innej beczki – no właśnie, wybranie Petera Capaldi do roli Doktora sprawi, że nowy sezon naprawdę będzie nowym rozdaniem i czymś zupełnie innym niż poprzedni. Zwierz zawsze czeka na nowe rozdania, bo właśnie na tym polega urok Doktora Who, że to serial cały czas się zmieniający, a przez to nigdy niepopadający w nudę czy monotonię, nawet wtedy, kiedy nie wszystkie odcinki są idealne. Zwierz po prostu nie może się doczekać, kiedy do odpowiedzi na pytanie – gdzie zacząć oglądać Doktora dojdzie zdanie ‘No zawsze możesz zacząć od 12”. Zwierz uwielbia Doktorowe zmiany, i choć zawsze wiążą się one ze smutnymi pożegnaniami to jednak dość szybko okazuje się, że właśnie tego potrzebowaliśmy. Zwierz poczuł jak niesamowicie dobrze wpłynęło na serial odejście Pondów i teraz czuje, że porzucenie jedenastego może naprawdę cudownie podziałać na serial.
Still not ginger – Capaldi jest zdaniem zwierza idealnym Doktorem – nieco dziwnie wyglądającym, super utalentowanym, brytyjskim aktorem, który kocha Doktora Who. Ale to przecież nie ostatni Doktor. Choć może nam się nie podobać jego obecność w serialu, będzie stanowić jedynie jakiś rozdział. To czy go pokochamy wcale nie zależy od tego jak wygląda ile ma lat, w ilu filmach zagrał. Wszystko będzie zależało od tego czy spodoba się nam, gdy zobaczymy go na ekranie, jako Doktora. I doświadczenie uczy, że za kilka lat nawet ci, którzy teraz kręcą nosem będą narzekać, że pojawi się ktoś nowy. Być może tym razem rudzielec albo kobieta (zwierz nie miał najmniejszych wątpliwości, że płeć Doktora nie ulegnie zmianie-osobiście się cieszy, bo lubi Doktora mężczyznę, choć nie uznaje, że zmiana płci byłaby jakimś strasznym nadużyciem). W końcu nikt nie przekona zwierza, że Doktorów będzie tylko dwunastu. Przecież tam gdzieś siedzi dzieciak, który pisze, że ma nadzieję, że BBC będzie obchodziło 75 lecie show. To ten Doktor, którego zatrudnią na stulecie.
Zwierz marzy by to zdanie padło w Doktorze. Nie mógłby trochę poprzeklinać?
Dobra zwierz nie będzie już was więcej przekonywał, bo ma nadzieję, że wcale was do niczego przekonywać nie musi i że cieszyliście się tak samo jak zwierz. Poza tym cóż mogą słowa – wszyscy wiemy, że trzeba jeszcze emocjonalnie przeżyć pięćdziesięciolecie Doktora, regenerację, rozwiązanie roli tego Doktora, którego nie było. Zwierz nigdy jeszcze nie przeżywał, jako oglądający serial regeneracji, zawsze wiedział, że pożegnanie jest już w jakiś sposób za nim, (choć po tym jak 10 zamienił się w 11 zwierz przez dwa tygodnie nie był w stanie oglądać dalej serialu). Z drugiej strony zwierz pamięta pierwszą scenę z 11 i jak rozwiała ona wszystkie jego ówczesne wątpliwości. Tak, więc musimy poczekać. Ale zwierz czeka z radością i nadzieją. Bo nic tak nie zabija podróżowania po czasie i przestrzeni jak monotonia.
Nie można powiedzieć, że nie było znaków – ostatnia rola Petera Capaldi w Word War Z. Jakby nie było prawie się wygadali ;)
Ps: Ogólnie BBC jakoś funduje nam tydzień pełen niesamowitych emocji – a zwierzowi dostarcza tematów do bardzo niszowych wpisów.
Ps2: A przy okazji – ponieważ BBC posiada duszę zwierza to jutro będzie o Orphan Black.
UWAGA – aż trzy osoby wytypowały dobrze Doktora w czasie naszego spotkania :) Zwierz przemyśli nagrody ale na razie osoby te niech napiszą zwierzowi na maila adres co by ewentualnie przesłać nagrody pocztą.