Vanity Fair w swoim corocznym Hollywoodzkim wydaniu zapewnia nas że amerykańskie kino opanowała brytyjska inwazja. Prawda to dziś w każdym filmie musi być obowiązkowo jeden aktor lub aktorka z wysp. Ale zwierz postanowił spojrzeć w przyszłość. I zastanowić się kto za kilka lat (bądź miesięcy) będzie wygryzał amerykanów z Hollywood. Oto 30 aktorów i aktorek z Wielkiej Brytanii i Irlandii, którzy nie mają jeszcze 30 ale mają zadatki (lub początki) na wielkie kariery.
Zwierz od razu pragnie stwierdzić, że przyjął dwa kryteria – pierwsze to wiek. Zwierz uznał że 30 to taka dobra granica. Widzicie zwierz jest przekonany, że pomiędzy aktorami między 30 a 40 rokiem życia a powiedzmy dwudziestoparoletnimi aktorami, którzy co prawda mają już kariery ale nadal są obsadzani nie w roli bohaterów ale młodych bohaterów jest pewna różnica pokoleniowa. Nikt tu nie jest stary i nikt nie kończy kariery ale po prostu do 30 spokojnie można nic nie osiągnąć i raczej nikt się nie będzie czepiał (zwierz sam siebie pociesza). Druga sprawa, to fakt że wybór jest całkowicie subiektywny. Niektórzy aktorzy i aktorki na liście mają karierę, dużo ról, nagród czy są rozpoznawani. Inni mają kilka ról ale w sumie trzeba dopiero poczekać na ich wielkie role. Wszyscy raczej mają już coś znanego na koncie więc raczej powinniście ich rozpoznawać. Zwierz nie będzie ukrywał, że na pomysł stworzenia listy wpadł oglądając Riot Club – film który kazał mu poważnie zastanawiać się co oni tym Brytyjczykom wsypują do wody, że tacy ładni i zdolni rosną.
Max Irons – zwierz miał spore problemy ze zrozumieniem kogo mu ten młody niesłychanie przystojny aktor przypomina. Niby z twarzy do nikogo niepodobny ale coś miał w sobie, co wydawało się jakoś znajome. Wiecie ile zajęło zwierzowi skojarzenie, że nazwisko Irons to po Jeremym Ironsie? Cóż to wiele wyjaśniło. Ojciec oczywiście odradzał synowi zajęcie się aktorstwem. Cóż jednak mógł robić tak przystojny młody człowiek, cierpiący na dysleksję ? Cóż przez pewien czas był barmanem, pozował w kampaniach Burberry czy Mango ale w końcu trafił do kina. I dobrze – w Białej Królowej grał króla Edwarda, co pozwalało w jednej chwili zrozumieć wszystkie motywacje bohaterki. W Intruzie i Dziewczynie w Pelerynie grał tych bohaterów którzy byli prawie jak ze Zmierzchu tylko nie byli ze Zmierzchu. Z urody korzystał w Dorianie Grayu, zaś w Riot Club wyglądał absolutnie przecudownie arystokratycznie. Zwierz wieszczy że jak tylko Hollywood zrozumie, że nie musi go obsadzać w rolach których nie weźmie Pattinson to dostaną bardzo dobrego i przystojnego aktora pierwszoplanowego.
Tom Felton – Draco Malfoy z Harrego Pottera to przykład młodego aktora, który na wielką karierę ma szansę jedynie wtedy jeśli uda mu się wyrwać z szufladki do której się zamknął przez swoje wybory. Nie ulega bowiem wątpliwości, że ten uroczy (serio wszystko co na jego temat pojawia się w social mediach potwierdza że to przemiły młody człowiek) aktor wyspecjalizował się w graniu wyjątkowo oślizgłych typów. Taki z całą pewnością był w Genezie Planety Małp, nie bardzo różnił się też od Draco w Belle (cudowny film, który powinniście zobaczyć) gdzie jego bohater co prawda nie pogardzał gorzej urodzonymi ze względu na magię ale już kolor skóry odgrywał dla niego spore znaczenie. Zwierz ma nadzieję, że już niedługo pojawi się jako postać mniej antypatyczna i będzie się można przekonać jak tam z jego szerokim talentem. Plus jest jednak taki, że w Stanach zawsze brakuje anglików do grania „tych złych” więc jakąś fuchę ma już zapewnioną.
Daniel Radcliffe – trudno mówić o aktorze który ma na coś czekać kiedy mowa o Radcliffie który prawdopodobnie nigdy już nie przebije sukcesu Pottera. Co nie zmienia faktu, że obserwowanie jakim staje się aktorem (możemy uznać Pottera za jego lata szkoleniowe) jest naprawdę ciekawe. Wybory Radcliffa były nieoczywiste – Notatnik Młodego Lekarza pokazał że aktor ma spory potencjał komediowy, jego występy na West Endzie i Broadwayu udowadniają, że nie boi się wyzwań. Rola Ginsberga w How To Kill your Darlings – że nie boi się ról, bardzo oddalonych od wszystkiego co grał wcześniej. Jego ostatni film „What If” to z kolei dowód na to, że takie niezależne przyjemne kino to może być nisza w sam raz dla niego. Na razie zwierz czeka na jego Igora w filmie mającym opowiadać historię Viktora Frankensteina z punktu widzenia jego wiernego pomocnika. Zwierz bardzo Radcliffowi kibicuje, bo naprawdę robi się z niego ciekawy wszechstronny aktor.
Alex Pettyfer – karierę zaczął jako kilkunastolatek grając w Alex Rider: Misja Stormbreaker – nie wie zwierz czy pamiętacie ten film ale miało to być coś jak Bond tylko z dzieciakiem w roli głównej. Zwierz pamięta że na seansie straszne się wynudził i żałował, że musi oglądać jakiegoś dzieciaka zamiast Ewana McGregora, który też grał w filmie. Przez pewien czas plotkowano, że Pettyfer zagra w Zmierzchu (Edward w jego wykonaniu byłby chyba jeszcze bardziej bezbarwny niż w wykonaniu Pattinsona) ale odrzucił role, nie zagrał też w Eragonie (stwierdził, że boi się latać) i Siódmym Synu (może przeczytał scenariusz). Zamiast tego pojawił się w kilku filmach, które zdecydowanie nie były dobre – Jestem numerem 4, Piękna i Bestia (gdzie grał bestię co w przypadku urodziwego aktora jest trudne – nawet jak się próbuje go zbrzydzić), pojawił się w Magic Mike i Wyścigu z Czasem. Nie jest on może aktorem najlepszym czy o najszerszych horyzontach ale trzeba mu przyznać, że nie patrzy się na niego źle, a na takich aktorów zawsze jest zapotrzebowanie. Do tego najnowszy film w którym ma się pojawić o spotkaniu Presleya i Nixona w Białym Domu wygląda na produkcję odrobinkę bardziej ambitną niż to w czym pokazywał się dotychczas.
Robert Pattinson – jeśli uznamy Zmierzch za wypadek przy pracy a właściwie boczną ścieżkę kariery Pattinsona to dostajemy młodego aktora, który wcale nie wybiera ról pod kątem spodziewanej popularności. Poza koszmarkiem Twój na Zawsze, Pattinson podejmuje w swojej karierze całkiem ciekawe decyzje. Jego rola, pnącego się po szczeblach kariery dziennikarza w Bel Ami została skrytykowania nieco za bardzo (film jest całkiem niezły), zaś nie jest jego winą że Woda dla Słoni mimo doskonałego punktu wyjścia i niezłej obsady okazała się zupełnie pozbawiona ducha. Natomiast nie można złego słowa powiedzieć o jego występie w intrygującym Cosmopolis, czy w zupełnie niszowym The Rover, zresztą musi być z niego aktor z potencjałem skoro Cronenberg umieścił go też w swojej Mapie Gwiazd. Zwierz przyzna szczerze, że ma do Pattinsona olbrzymią słabość – głównie ze względu na to jak wypowiadał się publicznie na temat Zmierzchu i jak cudownie nie dał się wciągnąć w pewną maszynę która każe ci zawsze powtarzać te same radosne teksty o najlepszym filmie na świecie. Do tego to jest jednak aktor, który coś chce ze sobą zrobić i jak na razie – robi wszystko by zbudować swoją karierę z dala od Zmierzchu. Zwierz mu kibicuje bo to mądre posunięcie a jego decyzje świadczą o poszukiwaniu raczej ciekawego materiału niż sporego czeku. No i ponownie – patrzeć na niego to nie jest jakaś straszna męczarnia.
John Boyega – aktor znany przede wszystkim z doskonałego filmu Atak na Dzielnicę – jednego z tych brytyjskich filmów, które na pewno przegapiliście ale koniecznie powinniście nadrobić. Pojawił się także w 24 serii brytyjskiej. Ale chwila jego chwały nadchodzi – to on jest szturmowcem którego widzimy w pierwszych sekundach (a właściwie setnych sekundy) trailera nowych Gwiezdnych Wojen, jak wiadomo, z tej serii filmów nie łatwo jest się wybić i zazwyczaj udaje się to jednemu aktorowi. Zwierz ma nadzieje, że to będzie Boyega bo aktor zdaje się mieć naprawdę spory potencjał a jego interakcje w mediach społecznościowych wskazują, że do tego ma jeszcze sporo oleju w głowie. Kto wie, może za kilka lat będziemy krzyczeć „Boyega na Bonda” (w garniturze mu bardzo ładnie).
Douglas Booth – zwierz wróży mu karierę wielką choć zapewne niszową. Być może przyjdzie mu przejąć schedę po aktorach takich jak Jude Law – zbyt pięknych by można się było po nich spodziewać czegokolwiek dobrego. Istotnie Booth ma coś takiego w twarzy co natychmiast przywodzi na myśl zdeprawowanego panicza z klas wyższych angielskiego społeczeństwa. I jak wskazuje Riot Club doskonale się w takiej roli sprawdza. Zwierzowi ostatnio aktor na ekranie migał często, w Jupiter: Intronizacja był uwodzicielski, w Noem wyglądał zdecydowanie zbyt stylowo w ciuchach sprzed potopu, w Romeo i Julii zaś całkiem nieźle poradził sobie z rolą Romeo. W nadchodzącej produkcji Duma, Uprzedzenie i Zombie ma zagrać Pana Bingleya co jest o tyle dziwne że jakoś mu z oczu bardziej patrzy Wickhamem. W każdym razie zwierz raczej nie ma wątpliwości że jeśli najazd Brytyjczyków na Hollywood będzie trwał to Booth zadomowi się na dobre w produkcjach amerykańskich.
Jeremy Irvine – zwierz kojarzy aktora przede wszystkim z Czasu Wojny ale trzeba przyznać, że od tamtego czasu pojawił się w kilku filmach min. w Drodze do Zapomnienia (film nie był dobry ale obsada już tak), czy w Woman in Black 2 (która to nie cieszy się dobrymi ocenami na Imdb). W zapowiedziach ma zaś Mary Shelly Monster’s – film w którym zagra kilkoro bohaterów naszego dzisiejszego wpisu. Do tego ma się pojawić w filmie gdzie jest anioł zakochany w dziewczynie – wiecie granie tego typu postaci przyśpiesza karierę w sposób błyskawiczny. Ogólnie jednak wydaje się że to jest ten rodzaj aktora który może się prześlizgnąć bokiem obok innych i nagle za kilkanaście lat będzie wzruszony dziękował za jakieś wyróżnienie.
Jamie Campbell Bower – aktor pod tytułem „zbierz je wszystkie” – pojawił się w Harrym Potterze i Zmierzchu (dorównując w kolekcjonowaniu zyskownych franczyz Pattinsonowi) a potem dorzucił jeszcze Dary Anioła:Miasto Kości – nieco mniej udaną ekranizację prozy dla młodych nastolatków. Mimo to raczej w talent aktora wierzyć nie trudno – jeden z jego pierwszych występów na ekranie to Sweeney Todd – gdzie całkiem nieźle śpiewał i ogólnie dawał się lubić (co nie jest łatwe w przypadku tego musicalu), miał swoją chwilę chwały jako Król Artur w Camelocie – niestety zdjętym po jednym sezonie (zwierz był chyba jedynym zakochanym w tym serialu widzem). Zwierz ma przeczucie że Campbell Bower jeszcze wróci z czymś co każe się w końcu nauczyć zapisywać jego nazwisko. Bo potencjał chłopak ma a na dodatek jest taki blady i brytyjski, co za Oceanem zawsze się przydaje.
Asa Butterfield – zwierz w ogóle nie wierzy, że dzieciaki urodzone w 1997 roku mają na swoim kącie coś więcej niż dyplom ukończenia szkoły podstawowej. Ale Asa gra od dzieciństwa – pojawił się w Chłopcu w Pasiastej Piżamie (zwierz szczerze nie cierpi tego filmu), obowiązkowo zaliczył staż w serialu BBC (młody Mordred w Merlinie), jednak przełomem był Hugo i jego wynalazek gdzie Asa grał główną rolę. Film miał promocję rozdmuchaną niewspółmiernie do swojej wartości ale w okresie około Oscarowym sporo się o nim mówiło bo i miał sporo nominacji. Asa dostał szansę na swój wielki przełom kiedy obsadzono go w roli Endera w Grze Endera. Film niestety okazał się produkcją budzącą najwięcej facepalmów na minutę i pewnie niejeden aktor chciałby udawać że nigdy w nim nie grał. Asa dość słusznie zdecydował się na rolę w nieco mniejszych filmach u tak – Ten Thousand Saints gdzie gra chłopaka z Vermont wprowadzającego się do ojca mieszkającego w Nowym Jorku zbiera pozytywne recenzje. Wydaje się, że Ender nie za bardzo mu zaszkodzi a Hollywood pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie o nim pamiętać i zastanawiać się jak go spożytkować. na całe szczęście chłopak ma czas.
Freddie Highmore – bohater memów pod tytułem „Dorastanie. Robisz to dobrze”. Uroczy dzieciak z Charlie i Fabryka Czekolady oraz z serii filmów o Arturze i Minimkach prawie otarł się o bycie czymś w stylu nowego Pottera. Kiedy na fali popularności ekranizowano właściwie wszystkie powieści dla młodzieży z elementami fantasy mu przyszło grać w Kronikach Spidewick – jeśli nie kojarzycie filmu to jest to dobra odpowiedź na pytanie co z pomysłu wyszło. Nie mniej Highmore dawał sobie w przemyśle radę całkiem dobrze i ostatnio mogliśmy go oglądać w Bates Motel. Ze Stanami jest tak dziwnie że możesz mnóstwo grać w filmach w Anglii ale póki nie trafisz do telewizji to jesteś sławny. Zdaniem zwierza zaraz ktoś się o Highmora upomni. A że dzieciak jest utalentowany to jeszcze ma sporo czasu by się w fabryce snów zaczepić.
Thomas Brodie-Sangster – aktor który choć gra dobrze i ma na swoim koncie sporo ról może mieć problemy z karierą jeszcze przez dobre kilka lat. Dlaczego? Bo się nie starzeje. Mimo, że ma dwadzieścia cztery lata wygląda na oko na piętnaście, jak ma gorszy dzień na dwanaście. Większość z was kojarzy go pewnie z To Właśnie Miłość gdzie grał zakochanego na śmierć pasierba Liama Nessona (że też go nikt nie próbował porwać), ostatnio pojawił się w Grze o Tron a dosłownie kilka dni temu zwierz widział go w Wolf Hall, choć i tak lwią część jego filmografii zajmuje Fineasz i Ferb, bo to właśnie jego głos jest oryginalnym głosem Ferba. Ostatnio dołączył do szerokiego grona aktorów występujących w ekranizacjach powieści młodzieżowych i można było go oglądać w Maze Runner. Którego kontynuacja stanowi zresztą najbliższe plany aktora. Zwierz bardzo go lubi, ale chyba nieco za wcześnie powiesił sobie portret na strychu. Ach ci młodzi. Ani odrobiny cierpliwości.
Nicholas Hoult – o tego aktora zwierz się nie martwi, bo i sympatyczny i utalentowany a na dodatek jeden z X-menów a ci zawsze sobie poradzą w Hollywood. Trochę czasu zajęło mu udowodnienie ludziom, że jest kimś więcej niż tylko chłopakiem z Był sobie chłopiec. na Całe szczęście brytyjski serial Skins doskonale nadaje się do tego by przekonywać ludzi, że już się dorosło. Zwierza naprawdę kupił w Samotnym Mężczyźnie – zresztą przy okazji dołączył do szerokiego grona aktorów angielskich którzy na boku zajmują się pozowaniem do zdjęć, bo po filmie stał się na pewien czas jednym z modeli reklamujących okulary Toma Forda. Zwierzowi podobał się zarówno w Jacku Pogromcy Olbrzymów jak i w Worm Bodies (gdzie odważnie zagrał zakochane zombie). O jego karierę zwierz się nie martwi i choć zdarzają mu się wpadki (jak Young Ones) to niedługo ma się pojawić w Mad Maxie co jakoś zwierzowi zupełnie nie przeszkadza.
Ed Westwick – zwierz nawet nie będzie ukrywał, że aktor znajduje się na liście głównie ze względu na fakt, że zwierz darzy go zupełnie irracjonalną sympatią (OK zwierz lubi na niego patrzeć na ekranie, przyznaje się). Westwick grać potrafi co udowodnił w lepszych odcinkach Plotkary ale przede wszystkim w swoich wcześniejszych rolach – Rozstaniach i Powrotach czy Ludzkich dzieciach. Nawet jego niewielka rólka w Californication była całkiem niezła. Niestety wydaje się, że po zakończeniu Plotkary aktor nie miał na siebie za bardzo pomysłu. Jego Tybald w nieudanym Romeo i Julii Fellowesa nieco za bardzo przypominał Chucka Bassa. Zwierz ma nadzieję, że wśród licznych projektów nad którymi pracuje Westwick jest choć jeden który pozwoli zwierzowi uwierzyć, że nie jest to ten angielski aktor którego zmarnowała amerykańska telewizja.
Luke Pasquliano – zwierz nie umieściłby go na liście gdyby nie trzy czynniki. Po pierwsze zwierz uwielbia jego maleńką rolę w Mirandzie – zwłaszcza to jak pięknie wyrósł między jednym sezonem w którym się pojawia a drugim. Po drugie – gra właściwie główną role w serialu Muszkieterowie, który w przeciwieństwie do bardzo wielu seriali brytyjskich jest na bieżąco pokazywany w Ameryce za pośrednictwem BBC America. Co oznacza, że ktoś po drugiej stronie będzie go kojarzył. Po trzecie – zwierz był pod sporym wrażeniem jego niewielkiej roli w Snowpiercer i ma wrażenie, że to idealny aktor do takich wcale nie oczywistych ról. Plus nasz młody aktor łączy urodę południowca z angielskim akcentem to właściwie brzmi jak połączenie niemal zbyt dobre by było prawdziwe.
Sam Claflin – ten bardzo przystojny aktor o nazwisku którego zwierz nigdy nie nauczy się wymawiać jest absolwentem jednej z kilku największych szkół dla młodych aktorów czyli serialu „Filary Ziemi” – serio co komuś się grzebie w biografii to tam grał (choć zwierz i tak pamięta głównie jak dziwnie wyglądał wówczas bardzo młody i niesamowicie rudy Eddie Redmayne). Jednak od Filarów Ziemi minęło sporo czasu a Claflin o karierę raczej się martwić nie musi – rola Finnicka w Igrzyskach Śmierci zapewnia mu odpowiednią ekspozycję a jak dorzuci się do tego fakt że pojawił się w Piratach z Karaibów i Królewnie Śnieżce i Łowcy to wychodzi całkiem ładny zestaw wysokobudżetowych filmów. Do tego grać umie – obejrzyjcie sobie ciągiem Riot Club i Love, Rosie a przekonacie się, że granie postaci uroczych i koszmarnych nie sprawia mu większego problemu. Plus cóż to jest biznes w którym uroda zdecydowanie nie przeszkadza w karierze.
Colin Morgan – kiedy dwa lata temu Buzz Feed zrobiło ranking „17 angielskich aktorów które mogą zrobić Cumberbatcha” (tzn. pojawić się i zabrać cały przemysł dla siebie) Morgan pojawił się na pierwszym miejscu. Dla wielu na wieki wieków Merlin z serialu BBC, inni przekonali się do niego dopiero oglądając jak gra w Burzy w The Globe (ponoć to jego przedstawienie). Jednak to wszystko blednie wobec zbiorowego głębokiego westchnienia jakie towarzyszyło jego pojawieniu się w drugim sezonie The Fall. Bo Morgan zawsze umiał grać, ale zdecydowanie lepiej gra mu się ze scenariuszami odrobinę bardziej od Merlinowych dramatycznymi. Plus, rzeczywiście patrzeć na niego z każdym rokiem co raz łatwiej. A do tego to jeden z tych aktorów którzy zawsze wracają do teatru, więc kto wie może to on za kilka lat będzie sprzedawał całe przedstawienie w kilka sekund.
Alfred Enoch – kolejny absolwent szkoły aktorskiej pod tytułem „Harry Potter”. Enoch wyrósł nie tylko na bardzo przystojnego młodego mężczyznę ale także na dobrego aktora. Kto ma wątpliwości ten powinien zobaczyć go na scenie chociażby w Koriolanie z Tomem Hiddlestonem. Pojawił się też w Sherlocku i w Boradchurch ale prawdziwy przełom to główna rola w How To Get Away with Murder. Biorąc pod uwagę, że serial jest jedną z najwyżej ocenianych i najpopularniejszych premier w nowym sezonie, zwierz wieszczy Enochowi całkiem sporą karierę. O ile oczywiście będzie umiał wyciągnąć z serialu wszystko co się da.
Jessica Brown Findlay – zwierz zawsze podziwia tych którzy jako pierwsi opuszczają tonący statek. Aktorka właściwie zaczęła swoją karierę w Downton Abbey i jako pierwsza opuściła obsadę. Jak na razie radzi sobie nieźle – zagrała główną rolę w koszmarnym i trudnym do oglądania romansidle jakim była Zimowa Opowieść, pojawiła się też w Riot Club i zagra już niedługo we wspomnianym filmie o Viktorze Frankensteinie. Zwierz wróży aktorce sporą karierę, bo niesłychanie miło się na nią na ekranie patrzy. I nie chodzi o to, że jest śliczna ale ma w sobie coś takiego co sprawia, że chce się jej na ekranie jak najwięcej. Plus ma ten piękny chrapliwy głos. Tak więc zdaniem zwierza zagra jeszcze nie jedną bohaterkę, oby tylko porzuciła schemat szybkiego schodzenia z tego świata.
Karen Gillian – dawno nie było wśród nowych aktorek dziewczyny która jednocześnie była by tak ładna i miała tak różnorodny talent. Zresztą zdaje się, że uroda nieco Gillan szkodzi bo jak zwierz mniema w Hollywood przekonanym że kobiety nie są śmieszne trudno kogoś przekonać, że zaczynała w komedii. Ale przenosiny do Los Angeles okazały się dobrą inwestycją. Jej bohaterka ze Strażników Galaktyki na pewno powróci (zaś fani będą Gillian naprawdę podziwiać za ogolenie się na łyso, choć oczywiście nawet bez włosów wyglądała prześlicznie) zaś Selfie mimo, że skasowane na pewno nie pozostawiło wrażenia, ze aktorka nie ma potencjału. Wręcz przeciwnie – nawet zwierz musi przyznać, że pośpieszono się z decyzją o skasowaniu serialu – bo szło ku lepszemu. Jednak o jedno Gillan już nigdy nie musi się martwić. Jako Amy Pond z Doktora Who do końca życia może się pojawiać na konwentach i być witaną prze zakochanych w niej fanów.
Lily Cole – zwierz wie, że aktorka nie ma bardzo wielu ról na swoim koncie ale jest w niej coś takiego, że zawsze kiedy się pojawia zostaje na dłużej w pamięci. Najlepiej kojarzycie ją zapewne z Parnassusa, zwierz pamięta też oczywiście jej występ w drugiej części Dziewczyn z St. Trinians czy w Królewnie Śnieżce i Łowcy. Zwierz doskonale pamięta też jej kolejną współpracę z Terrym Gilliamem czyli The Zero Theorem – film zdaniem zwierza nieudany, zaś rola aktorki była naprawdę niewielka. Teraz zwierz czeka na London Fields z jej udziałem bo film zapowiada się ciekawie i ma mieć niezłą obsadę. Ogólnie zwierz musi powiedzieć, że kiedy zajrzał do jej filmografii spodziewał się, że znajdzie więcej dużych ról. Ale skoro zwierz tak dobrze ją pamięta to musi nawet w niewielkich rolach zapadać w pamięć.
Emma Watson – kto wie czy nie jest to obecnie jedna z najważniejszych aktorek młodego pokolenia bez względu na kraj pochodzenia. Emma – już chyba ostatnia na tej liście absolwentka Hogwartu – lepiej niż wielu innych uczniów tej szkoły przetrwania nauczyła się łączyć życie osobiste i aktorskie. Skończyła studia, zaangażowała się w pracę na rzecz ONZ i całkiem nieźle radzi sobie na ekranie. Choć Bling Ring nie miał dobrych recenzji, to już Perks of Being Wallflower stają się powoli filmem kultowym, zaś rola Emmy – zdecydowanie pokazała że w aktorce jest zdecydowanie więcej talentu niż wystarczy na zagranie jednej tylko Hermiony. Zwierz co prawda nie jest fanem Noego w którym grała Watson ale to nie ona była słabym punktem historii. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się zaś że ma zagrać Piękną w ekranizacji Pięknej i Bestii co zdaniem zwierza na pewno będzie rolą która wzbudzi olbrzymie zainteresowanie. Zwłaszcza że Emma wydaje się kandydatką idealną.
Imogen Poots – aktorka idealna do grania ról tych uroczych dziewcząt w których zakochuje się główny bohater, z tą różnicą że jej bohaterki są zwykle bardziej samodzielne niż typowe Manic Pixie Dram Girl. Zwierzowi bardzo się podobała jako niesłychanie zaradna dziewczyna głównego bohatera w Postrachu Nocy, była zaskakująco dobra w Brudzie, trochę się marnowała w Nauce Spadania i była dosłownie jedynym powodem dla którego zwierz dotrwał do końca filmu Ten niezręczny moment. Zwierz długo się męczył skąd ją zna a potem przypomniał sobie cudny film Orson Welles i Ja gdzie Imogen grała jedną z ról. Zwierz ma wrażenie, że największą zaletą aktorki jest to, że budzi natychmiastową sympatię.
Lily James – już za chwileczkę już za momencik, ta utalentowana dziewczyna którą możecie pamiętać z Broken i na pewno doskonale pamiętacie z Dowton Abbey (kuzynka Rose, która sprawiała sporo problemów) ale już niedługo (marzec!) wszystko się zmieni ponieważ Lily James będzie Kopciuszkiem w aktorskim Kopciuszku (w reżyserii Branagha – zwierz ma obowiązek – nie może pisać żadnego postu o angielskim kinie bez tego nazwiska gdzieś we wpisie) – biorąc pod uwagę, co dla kariery aktorów potrafi zrobić Disney zdecydowanie nie ma się co o los tej utalentowanej i bardzo ładnej aktorki martwić.
Juno Temple – zwierz ma wrażenie, że wciąż za mało jest w świecie filmu takich aktorek – w jakiś sposób innych czy charakterystycznych. Zwierz nie odmawia Juno urody (zwierz praktycznie prawie nikomu jej nie odmawia – zwłaszcza w świecie filmu) ale ją się pamięta. Ostatnio pojawiła się w Sin City 2, Czarownicy i Rogach więc raczej wygląda na to, że zadomowiła się na dobre w kinie które ktokolwiek ogląda. Bo wiecie Kaboom czy The Brass Teapot – choć oba są doskonałymi filmami to jednak wielkiej widowni nie miały. Zwierz zawsze lubi aktorkę na ekranie i życzy jej by kariera kwitła.
Tuppence Middleton – zwierz nie umieściłby aktorski na liście gdyby nie fakt, że pojawiła się w dwóch filmach które zwierz niedawno widział – w Grze Tajemnic na drugim planie ale w Jupiter:Intronizacja dostała większą rolę. Zwierz strasznie się męczył skąd ją zna ale potem przypomniał sobie nieszczęsnych Szpiegów w Warszawie gdzie aktorka grała i jak wszyscy w tym serialu – grała średnio. Co nie zmienia faktu, że Tuppence wypełnia zawsze obecną w Hollywood lukę na aktorki, które mogą zagrać dobrze urodzone, albo bardzo pewne siebie kobiety, które mają taką urodę, że trudno je jednoznacznie przypisać do jednych czasów. A to wcale nie jest zła fucha.
Sophie Turner – Sansa z Gry o Tron nie znalazła by się na tej liście gdyby brać pod uwagę tylko filmy w których grała ale jest na niej ze względu na filmy w których ma się pojawić. Chodzi tu przede wszystkim o informacje, że to ona zostanie nową Jean Grey w X-menach. Zdaniem zwierza to może być olbrzymi przełom, zwłaszcza że na pierwszy rzut oka wygląda to na bardzo dobrą decyzję obsadową. Do tego aktorka ma się pojawić też w opisywanych wcześniej Mary Shelly Monsters – co ponownie zapowiada się na film wokół którego będzie nieco szumu. Co ogólnie jest ciekawe bo jej bohaterka nie należy do ulubionych postaci wielbicieli książki. Tym większe brawa dla aktorki która wybiła się na tle bardzo dobre obsady.
Emilia Clarke – dziś trudno sobie wyobrazić inną Daenerys. Clarke okazała się wyborem idealnym (choć nie pierwszym) – utalentowana, pewna siebie i tak ładna, że natychmiast ukradła serca połowy widowni Gry o Tron bez względu na płeć. Teraz ma się pojawić w nowym Terminatorze jako postać centralna i absolutnie nikt nie narzeka. Zdaniem zwierza Emilia Clarke może na dłużej zagości w masowej świadomości, bo Daenerys to taka bohaterka która pozwala aktorce pokazać pełne spektrum swoich możliwości a to zawsze przyciąga speców od castingów. Poza tym zwierz ma wrażenie, że wszyscy aktorkę lubią, albo przekłada własną sympatię do niej na jej ogólne postrzeganie. Ale to będzie zdecydowanie jedno z nazwisk które zostanie w Hollywood jeszcze długo po końcu Gry o Tron
Saoirse Ronan – trochę głupio wrzucać pomiędzy „dobrze zapowiadających się” aktorkę która ma na swoim koncie nominację do Oscara ale nie wina Saoirse, że w jednej ze swoich pierwszych ról w Pokucie zagrała tak, że aż buty spadają. Od tamtego czasu aktorka wybierała bardzo różne projekty od mniej udanych (Hanna która miała ciekawy pomysł ale wyszło tak średnio), przez intrygujące (Bizantium) po takie które mogły jej zapewnić natychmiastową wielką popularność (Intruz – czyli ta druga książka autorki Zmierzchu). Ostatnio można ją było podziwiać w nominowanych chyba do wszystkiego co się da Grand Budapest Hotel. Zdaniem zwierza Saoirse musi teraz tylko znaleźć jedną taką rolę w której przypomni nam jak doskonałą potrafi być aktorką (a Pokuta pokazała nam że właściwie możliwości ma olbrzymie) i jak nic wyleci do panteonu nie tyle gwiazd co wielkich aktorów.
Alexandra Dowling – aktorka właściwie prawie bez filmografii z występem w Grze o Tron (ale tam byli prawie wszyscy) i rolą Królowej Anny w Muszkieterach. I właśnie ta rola przekonuje zwierza, że aktorka ma całkiem duże możliwości. Zwierz nie zakłada że od razu musi się wydostać z zamkniętego kręgu brytyjskiej telewizji ale niewątpliwie, skoro już tam jest to może jeszcze zagrać sporo dobrych ról i wejść do kanonu tych kilkunastu aktorów którzy pojawiają się absolutnie we wszystkich produkcjach.
Dobra tyle na dziś lista zwierza była dłuższa o jakieś dwanaście pozycji ale po prostu przyszedł czas żeby iść spać. Zwierz ciął trochę tych za bardzo utytułowanych (Carey Muligan może i łapie się na aktorkę poniżej 30 ale jej filmografia jest tak imponująca że tu nie ma czego wróżyć) albo za mało (zwierz bardzo wierzy że Masie Williams zrobi karierę ale na razie zna ją tylko z GOT). Zwierz ograniczył też trochę obecność Panów na liście bo było ich w pewnej chwili całe mnóstwo. Ostatecznie jeśli nie będzie ich na liście zwierza pewne też zrobią karierę. Zwierz jest przekonany, że osiąganie czegokolwiek przed 30 rokiem życia powinno być zakazane by nie dołować innych (jak np. zwierza) ale z drugiej strony, ciekawie będzie oglądać – tych często doświadczonych – aktorów kiedy „dorosną” do wieku w którym startuje się po te typowe role pierwszoplanowe. Zdaniem zwierza Hiddleston, Redmayne i Cumberbatch nie mogą się dobrze czuć ze swoją świeżo wywalczoną pozycją najnowszych brytyjskich nabytków. Bo ten ruch nigdy się nie kończy. I już niedługo czas będzie ustąpić miejsca młodszym.
* Z niewielkim dodatkiem Irlandczyków ale wtedy tytuł byłby za długi zresztą wszyscy są związani z brytyjską kinematografią.
Ps: Zwierz wspominał kilka razy o Riot Club – filmie który doskonale się zaczyna po czym w najważniejszym momencie zupełnie siada. Ale przynajmniej dał zwierzowi całkiem dobrą inspirację do wpisu.
Ps2: Podcast zwierza i zombie jest na Itunes! Słuchajcie, oceniajcie (będziemy lepiej eksponowani) i ściągajcie. Trzeba podbić świat!