Hej
Jako wierna fanka Transformersów (miałam na kasetach niemal cały serial a pan z pobliskiej wypożyczalni widząc że wciąż pożyczam tą samą kasetę zgrał dla mnie specjalnie rysunkowy film pełnometrażowy. Niewiele osób o tym wie ale głosu wielkiemu Unicronowi podłożył tam sam Orson Wells) udałam się do kina na drugą część filmu pełnometrażowego. Jedynka wywarła na mnie jak najlepsze wrażenie – dużo humoru dobry scenariusz i świetnie zrobione roboty. Niestety dwójka opiera się na zasadzie – więcej, szybciej, lepiej co niestety się nie sprawdza. Robotów jest więcej i są większe (choć niestety strasznie nie trzymają wielkości tzn. raz są wielkości piramidy innym razem są zdecydowanie mniejsze i mieszczą się w garażu) zaś samych dialogów jest zdecydowanie mniej – dużo jest natomiast okrzyków przerywanych wybuchami lub walkami robotów. Nie musicie mi mówić że na tym polega ten film – wiem o tym i byłabym srogo zawiedziona gdybym nie dostała porządnej akcji. Niestety montaż zrobiony jest tak że trudno walkami czy samymi robotami nacieszyć oko. Ledwie zorientujesz się że coś dzieje się na ekranie już kamera zaczyna wirować, a montaż pędzić tak że oko nie jest w stanie się nawet przyzwyczaić do tego co widzi. A szkoda bo widać że autorzy animacji przyłożyli olbrzymią wagę do szczegółów – których niestety nie da się zobaczyć i docenić tak szybko znikają z pola widzenia. Niestety nie tylko montaż szwankuje w tym filmie – Ok wszyscy wiemy że Megan Fox jest śliczna i sexowna – ale w poprzednim filmie jej bohaterka miała też fajny charakter w tym niestety jest już tylko dodatkiem i ozdobą. W sumie to cała aktorska obsada wydaje się być nieco zagubiona zresztą wcale to nie dziwi biorąc pod uwagę jak mało muszą grać a jak dużo biegać. Jeśli ktokolwiek myśli nad kontynuacją tego filmu to trzeba albo zmienić reżysera albo wytłumaczyć Bayowi że fajerwerki to jeszcze nie wszystko