Hej
Zwierz był wczoraj wieczorem na „ Doktorze Parnassusie” Terrego Gilliama. Zwierz musi przyznać że szedł na ten film z pewnym ociąganiem ( przeszło półtora miesiąca po premierze!) głównie dlatego, że przeczytał setki złych recenzji i postów niezadowolonych widzów. Zwierz był nawet skłonny uznać, że opinia większości jest słuszna gdyż poprzedni film byłego członka Pythonów ( Wspaniali Bracia Grimm) wcale nie przypadł mu do gustu wręcz przeciwnie znudził go śmiertelnie. Jednak zwierz musi powiedzieć że Parnassus zupełnie go zauroczył. I to nie cudownymi efektami specjalnymi czy bajkowymi wizjami ( te zwierz przyjął bez większych emocji co utwierdza go w przekonaniu że jest strasznie odporny na nowe techniki) ale tym co widzowie krytykowali najbardziej czyli samą opowieścią. Otóż doktor Parnassus człowiek tajemniczy założył się przed tysiącami lat z Diabłem. Od tamtego czasu zakłada się z nim raz na jakiś czas a to o życie swojej córki a to o dusze ludzi gotowych podążać w kierunku swoich marzeń. Jednak podstawowym zakładem między Parnassusem a diabłem jest ten czy ludzie nadal będą snuli opowieści które zdaniem Parnassusa ( i chyba też reżysera) podtrzymują cały nasz wszechświat. Oczywiście wraz z przemijającymi wiekami szala zwycięstwa przechyla się na stronę diabła który co jasne wcale nie chce koniecznie z Parnassusem wygrać bo jego diabelska natura każe mu coraz to od nowa zakładać się z mędrcem których niejednokrotnie zachowuje się jak głupiec. Widzowie i recenzenci zarzucali Gilliamowi że poniosła go wyobraźnia i że nie był w stanie stworzyć filmu spójnego z początkiem środkiem i zakończeniem. Jednak dla mnie jest to cały urok tego filmu — odnoszę wrażenie że Gilliam wcale nie chciał nam przedstawić całych losów swojego bohatera jedynie skromny ich wycinek — ot jeden z licznych bojów Parnassusa z diabłem który tylko dlatego może być ciekawy że dzieje się w naszych czasach. Zarzucano reżyserowi że tragiczna śmierć Ledgera zmusiła go zatrudnienia aż trzech aktorów by go zastąpili co nie daje filmowi spójności. Muszę jednak przyznać że gdybym nie wiedziała że zmiany wymusiła konieczność była bym absolutnie pewna że jest to celowy zabieg. Po każdym przejściu przez tajemnicze lustro bohater zmienia twarz — dla mnie to wręcz wartość dodana bo czy nie jest prawdą że w świecie fantazji rzadko wyobrażamy sobie nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę? Z resztą trzej aktorzy spisali się znakomicie — najlepiej chyba Deep który swoją jedną scenę zagrał po mistrzowsku ( do tego stopnia że człowiek trochę zaczyna żałować że nie dostał on całej roli). Krytykowano też Waitsa za jego rolę diabła zarzucając mu że jest mało diaboliczny i raczej śmieszny niż straszny. Wszystko chyba jednak zależy od naszych oczekiwań — dla mnie właśnie taki diabeł który pozornie jest niegroźny w istocie zaś niemal wszechmocny jest naprawdę straszny ( z resztą film opiera się raczej na słabościach tej figury niż na jej wszechmocy). Muszę jednak przyznać że mój zachwyt nad Parnassusem przekonał mnie jak to jest być po drugiej stronie lustra. Widzicie gdy zwierzowi podoba się film który wszyscy inni zjechali to rodzi się w nim takie dziwne uczucie jakby kogoś zawiódł. Podobne z reszta uczucie spotyka zwierza gdy mówi ludziom że Avatar nie wywarł na nim większego wrażenia pomimo ładnych widoków. Kultura w jakiej się obracamy nie przepada za naszym indywidualnym gustem — jeśli mamy coś uwielbiać lub ganić to nigdy indywidualnie. Blogi, Gazety fora internetowe — wszędzie pełno jest recenzji wokół których możemy się zbierać mówiąc — ok. jestem w porządku bo nie jestem sam który tak myślę. Niestety w przypadku zachwytu zwierza nad Parnassusem zwierz odczuwa pewne osamotnienie i nie wie czy to dlatego że dostrzegł w tym filmie coś więcej niż inni czy dlatego że dopisał sobie do tego filmu więcej niż w nim było. Zwierz zawsze przypomina sobie swoją znajomą która analizując na potrzeby pracy magisterskiej Makbeta wpadła na pewną interpretację dotyczącą łoża Lady Makbet — przerzuciwszy wszystkie opracowania stwierdziła że nikt nigdzie o tym nie napisał. I choć była absolutnie pewna swoich wniosków długo zastanawiała się czy ma prawo je umieścić w pracy skoro nikt na to wcześniej nie wpadł. Zwierz musi powiedzieć ze czasem ma mniej więcej takie podejście do filmów — choć czy to nie straszne że boimy się naszych myśli jeśli nie jesteśmy ich w stanie poprzeć odpowiednim przypisem?