Hej
Zwierz poszedł dziś na film proroczy — tym razem jego twórcy nie posunęli się do podróżowania w czasie zbyt daleko i wywieszczyli koniec świata już na rok 2012 (zwierz uważa że to był jedyny sposób by świat się wtedy nie skończył bo jak dobrze wiemy rzeczywistość nigdy nie układa się tak jak kinowa fabuła). Jednocześnie zwierz począł rozważać na temat kina katastroficznego — chyba najbardziej schematycznego gatunku w dziejach. Rządzą nim prawa okrutne a jednocześnie niezwykle czytelne. Oto one:
1.) Niezależnie od rozmiaru katastrofy dowodzenie nad światem przejmuje prezydent Ameryki. Wszelkie działania są ograniczone niemalże wyłącznie do osób mówiących po angielsku
2.) Wspomniany prezydent Ameryki jest czarny prawy i godny zaufania. Zawsze.
3.) Bohater ten pozornie przeciętny obywatel (który niekiedy jest naukowcem) zawsze okazuje się wielkim idealistą a co więcej posiada zdolności wychodzenia z każdej nawet niewyobrażalnej opresji.
4.) Wojsko jeśli się pojawia jest złe i bezduszne — najchętniej pozwoliłoby wszystkim zginąć. Stawia zapory przez które próbuje przecisnąć się tłum — oczywiście nikomu poza naszym zdolnym bohaterem nie daje się ich sforsować
5.) Film uzupełniają zdjęcia ludzi modlących się na całym świecie o ocalenie oraz przebitki z tych dalekich i dzikich krajów jak np. Indie w których rządy nie zrobiły nic by ocalić ludzkość
6.) W filmie pojawia się niemal obowiązkowo: Rosjanin (przyjemny choć traktowany z zimnowojennym dystansem) oraz ktoś z kraju trzeciego świata — równie zdolny i prawy co bohater.
7.) Zawsze w tle kręci się szaleniec który już wcześniej wszystko wiedział i dlatego ludzie wzięli go za szaleńca.
8.) Obrazek zniszczenia Paryża jest niemal obowiązkowy — moim zdaniem to jakiś fetysz Amerykanów
9.) Bohater ma problemy rodzinne — nawet jeśli ratuje świat zastanawia się jednocześnie z kim sypia jego żona
10.) Niezależnie od ilości ofiar i rozmiarów zniszczeń wszystko dobrze się kończy.
W sumie można powiedzieć że jeśli widziało się jeden film katastroficzny to widziało się wszystkie. Czemu więc co najmniej raz na rok serwują nam nowy obraz końca świata? Cóż chyba nie ma lepszego zdania niż to które powiedział Grek Zorba „Jaka piękna katastrofa”