Hej
Jak wiecie dziś jest dzień przyznawania nominacji do Oscarów co oznacza, że wczoraj przyznano nominacje do Złotych Malin – najgorszych filmów mijającego sezonu. Co roku o tych nominacjach donoszą media i znajomi, oraz wszystkie możliwe strony poświęcone filmom. Zwierz, który kiedyś się nawet trochę nominacjami przejmował (a właściwie był ich ciekawy) od pewnego czasu ma wrażenie, że rozdający Złote Maliny ludzie kompletnie nie mają pomysłu na swoją nagrodę. I paradoksalnie chcąc zaznaczyć w kinie to co najgorsze wcale nie łapią tego co najbardziej należałoby piętnować.
Zwierz chciałby na początku odłożyć na bok kwestie czy w ogóle mają sens nagrody za rzeczy najgorsze. Zdaniem zwierza to spawa zawsze podlegająca dyskusji i w gruncie rzeczy nie rozwiązywalna. Wszystko bowiem zależy od tego w jaki sposób się nagradza i jaki jest stosunek przygan do pochwał. Biorąc pod uwagę, że w ostatnich miesiącach filmowcy mogli dostać dziesiątki nagród doceniających ich zasługi, dokonania i filmy to jedna nagroda która wskazuje co nie jest fajne może być całkiem przydatna. Zwłaszcza, że nikt nie traktuje jej do końca na poważnie. No ale zwierz jest w stanie też zrozumieć trochę tych którzy nie są szczególnymi entuzjastami tego typu wydarzeń. W końcu wytykanie ludziom wpadek i pomyłek nie jest jakoś wybitne śmieszne. Zwłaszcza w czasach internetowych komentarzy gdzie wszyscy zdążą usłyszeć coś niemiłego na swój temat. I to więcej niż raz. Jednak w przypadku zwierza zastrzeżenia dotyczące Razzie sięgają nie tyle samego faktu przyznawania nagród dla najgorszych filmów i występów tylko braku pomysłu co tak naprawdę powinno zostać wyróżnione jako najgorszej czy najbardziej szkodliwe.
Po co mówić że Transformersy 4 są złym filmem, skoro wszyscy to wiedzieli zanim jeszcze film nakręcono?
Wśród nominowanych filmów znajdują się takie arcydzieła kinematografii jak nowy film Adama Sandlera (Rodzinne Rewolucje), 4 część Transformersów, Wojownicze Żółwie Ninja czy jeden z dwóch filmów poświęconych Herkulesowi. Do tego nominacje otrzymali aktorzy grający w Niezniszczalnych 3, Tammy czy kilka nominacji zgarnęło Milion ways to day in the west oraz ten film w którym gra Nicholas Cage, a któremu już nikt nie dał szansy. Zwierz patrzy na te nominacje i zastanawia się po co nagradzać złe filmy za to, że nigdy nie chciały być dobre. Czy Transformersy 4 są straszliwą męką i filmem który powinno się pokazywać w ramach tortur ludziom którzy popełnili poważne przestępstwa? Być może zwierz nie przeczy. Czy ktokolwiek kto widział trzecią odsłonę Transformersów miał wrażenie, że będzie inaczej? Jeśli tak to ludzie ci są chodzącą nadzieją. Czy kolejna komedia z Adamem Sandlerem miała jakikolwiek powód by różnić się od poprzednich filmów z aktorem? Czy w końcu Niezniszczalni 3 kiedykolwiek udawali, że są czymś więcej niż pretekstem by można było wrzucić aktorów którzy z racji wieku stracili zatrudnienie w filmach wysokobudżetowych, do produkcji gdzie nawet kamień wybucha? W końcu czy wśród ludzi, którzy wybrali się na Legendę Herculesa był ktokolwiek kto spodziewał się czegokolwiek więcej niż kilkudziesięciu minut eksponowania muskulatury niezbyt utalentowanego młodego aktora?
Tak Niezniszczalni 3 to nie jest dobry film, tylko on nigdy nie miał być dobry
No właśnie, zwierz ma problem z nagrodami, które piętnują złe filmy za to że są złe. Bo takie filmy wcale nie stanowią największego problemu. Zawsze jakaś część produkcji jest marna od pierwszego pomysłu do ostatniego klapsa na planie. Co więcej – widzowie wcale nie są głupi i doskonale wiedzą, że Cameron Diaz raczej nie zagra wybitnej roli w wybitnej produkcji (choć w Adwokacie sprawiła się całkiem nieźle pokazując że to chyba raczej brak propozycji niż całkowity brak talentu), że Adam Sandler naprawdę nie pretenduje do miana najważniejszego aktora współczesnej kinematografii. Istnieje taki gatunek filmów, które po prostu zawsze są marne, często mają duże budżety (jak Transformersy) ale dużo dużo częściej to po prostu produkcje które wypełniają repertuary kin i nikt tak naprawdę się nimi szczególnie nie przejmuje – nie decydują o kształcie kinematografii, nie są w żaden sposób omawiane jako kluczowe dla historii kina. Nagradzanie ich nie ma znaczenia dla obecności widowni, ogólnej opinii o filmach i twórcach. Tym samym nagrody stają się całkowicie niepotrzebnym potwierdzaniem stanu faktycznego z okazjonalnym prztyczkiem w nos tych samych aktorów. Aktorów którzy najczęściej nie mają wcale ambicji by wyjść poza swoje komediowe wcielenia. Cała zabawa traci więc na znaczeniu bo naprawdę to, że czwarta część jakiegoś filmu jest najgorszym filmem roku nikogo nie zmusi do refleksji nad kinem. Kto miał stracić wiarę w produkcje Michaela Baya (albo na nim wzorowane ) ten z pewnością już to poczynił.
Wyobraźmy sobie przez chwilę inne nagrody. Takie w których np. Christopher Nolan jest nominowany za przekonywanie wszystkich że miłość jest silniejsza od fizyki, dla Petera Jacksona za kompletną nieporadność przy kręceniu Bitwy Pięciu Armii, dla Colina Firtha i Emmy Stone za totalny brak chemii na ekranie, czy w końcu dla Sharlto Copley’a za koszmarną grę w Maleficent. Zwierz już słyszy przyspieszone oddechy części czytelników gotowych się kłócić, dyskutować, pokazywać że to nie prawda. I niemal widzi jak kilka znanych mu osób kiwa głową wskazując, ze istotnie czerwie pustyni w środku Hobbita to coś co zasługuje na jakąś statuetkę. Takie nagrody miałby sens, stanowiłby jakiś rzeczywisty kontrapunkt do nagród filmowych a przede wszystkim mogłyby posłużyć czemuś innemu niż tylko wytykaniu aktorom którzy nie umieją grać, że nie umieją grać. Gdyby przyjąć taki sposób nagradzania, można byłoby pogadać o tym co w kinie jest dobrego, co złego, co się podoba a co nie. Jednocześnie byłoby to jakieś przełamanie wielkiej machiny promocyjnej która sprawia, że wmawia się nam że oglądamy arcydzieło zanim jeszcze ktokolwiek miał okazję zobaczyć film. Co więcej można byłoby w końcu pokazać, że czasem nie cały film jest beznadziejny ale ma jeden element który budzi sprzeciw. Np. dajmy Interstellar. To jest piękny film, wiele osób poruszył, ale jeśli ktoś reklamuje swój film tym że jest naukowo prawdopodobny a potem daje nam sentymentalną historię to gdzieś powinno być miejsce by tupnąć nogą. Podobnie jak w przypadku wszystkich filmów gdzie śmiertelnie chorzy ludzie mają mnóstwo energii i radośnie oddają się bez bólu i cierpienia wypełnianiem swojego życia sensem (zwierz widział kilka takich filmów i ma zawsze ochotę rzucić w czymś scenarzystów). Innymi słowy zdaniem zwierza im częściej wśród filmów które mają szansę na Maliny pojawiałby się filmy które część z nas zgłosiłaby do Oscara tym w sumie lepiej.
Zwierz zadaje sobie pytanie – czy w ogóle ma sens nominować film Setha Mafarlane’a (min. nominacje za występ w filmie dostała Charlize Theron) skoro wiadomo, że autor chce robić rzeczy w złym guście i na tym opiera swoja karierę?
W tym momencie część z was może się zastanowić skąd w zwierzu taka tolerancja do złego kina. Prawda jest taka, że ono wcale nie psuje kinematografii. Złe filmy które potem wylądują na DVD, sa jak złe filmy które kiedyś trafiały bezpośrednio do VHS. Po prostu wszyscy o nich zapomną, tak jak zapomina się o złych książkach. Podobnie jak czwarta część Transformersów, która nigdy nie miała zmienić oblicza ziemi. Tym co psuje kino jest przeciętność i miernota kina które ma jakiekolwiek ambicje bycia odrobine lepszym. Oczywiście czasem człowiek miałby ochotę by ktoś przyszedł i potrząsnął scenarzystami amerykańskich komedii romantycznych przypominając im że istnieje więcej niż JEDEN schemat kręcenia takich filmów, ale one tez nie wpływają tak źle na kinematografię jak mierność i przeciętność w kinie z ambicjami. Problem jednak polega na tym, że gdybyśmy podjęli taką próbę – wtedy zniknęłaby cała zabawa. Bo jeśli damy nagrodę Nicholasowi Cage za to, że od lat nie zagrał w dobrym filmie, to właściwie ani to smutne, ani przygnębiające ani zmuszające do myślenia. Zarówno my jak i (jak zwierz podejrzewa) aktor doskonale zdajemy sobie sprawę z poziomu jego gry. Podobnie Adam Sandler pewnie nie łka po nocach będąc niedocenianym aktorem, bo konto jest pełne a on wie, że stanie się przedmiotem krytyki. Zresztą Sandler to akurat umie grać tylko nie lubi ujawniać że posiada tą umiejętność. Może mu się nie chce, może to jego świadomy wybór.
Oczywiście zwierz nie jest głupi (Ok to zdanie nie jest dla wszystkich takie jednoznaczne) i zdaje sobie sprawę, że Złote Maliny to do pewnego stopnia folklor. Ich znaczenie wynika wyłącznie z faktu, że idealnie nadają się na ten ostatni segment w czasie wiadomości – kiedy trzeba opowiedzieć o czymś lekkim i zabawnym. Tak więc zwierz wie, że fakt iż Złote Maliny stały się nagrodą która zjada własny ogon nie ma żadnego znaczenia. Zresztą sami twórcy trochę jakby zaczęli zmieniać kierunek przyznawanych nagród, dołączając do tych kilku złośliwych jedną całkiem pozytywną – dla tych aktorów którzy choć kiedyś nagrodzeni za złe aktorstwo podnieśli się i dziś mają na swoim koncie dobre role – wśród nich min. Ben Affleck czy Jennifer Aniston. Tylko ponownie – zwierz nie za bardzo widzi tu sens, bo zarówno Affleck jak i Aniston nigdy nie grali źle z powodu całkowitego braku talentu ale z powodu źle wybieranych ról. No ale tu wchodzimy w kolejne rozważania kto jest dobrym a kto złym aktorem. Bo zdaniem zwierza to jest dużo bardziej skomplikowane niż się wydaje (przynajmniej wedle zwierzowych kategorii). W każdym razie, zwierz czuł, że musi się wam wygadać choć jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że Złote Maliny nie są ważne jeszcze z jednego powodu. Dziś poznamy nominacje do Oscarów i o niczym innym nie będziecie chcieli rozmawiać.
Ps2: Zwierz dostał sporo pytań o występ Lee Pace w serialu Mindy Project. Wiadomo aktor miły dla oka po Hobbicie lubiany przez jeszcze większą publiczność, więc rośnie grupa pragnąca śledzić wszystko w czym się pojawi. Odcinek serialu możecie spokojnie zobaczyć, nie jest on specjalnie wybitny ale nie potrzebujecie ani minuty refleksji by zrozumieć wątek aktora i jego miejsce w serialu. Sam odcinek jest bardzo średni ale i serial – przynajmniej zdaniem zwierza – z odcinka na odcinek co raz bardziej obniża formę.