Hej
Zwierz ma nadzieje że nie zostanie dziś źle zrozumiany przez swoich czytelników. Otóż dziś ma zamiar napisać zupełną herezję, która może wzbudzić niechęć zdziwienie a nawet oburzenie. Nie mniej zwierz ma nadzieje że przekona was do swoich nawet jego samego niekiedy zadziwiających argumentów.
Dobrze skoro już zwierz napisał ten dziwny i nieco enigmatyczny wpis może już przejść do rzeczy. Oto zwierz czując się już na siłach udał się do kina na nową ekranizację Trzech Muszkieterów — w przeciwieństwie do wielu swoich znajomych którzy stwierdzili po pierwszym obejrzeniu traileru, że filmu absolutnie nie zobaczą, zwierz naprawdę czekał na tą premierę.Tu należy stwierdzić, że w trailerze pojawiły się sterowce, bohaterowie korzystający z czegoś co przypomina nowożytny karabin maszynowy, pistolet czy miotacz ognia, oraz Milady zachowująca się jak dobrze wytrenowany ninja. Tak trailer jednoznacznie zapowiadał, że będziemy mieli do czynienia z czystej wody herezją, mającą z prozą Dumasa wspólne jedynie imiona bohaterów.
I tu właśnie pojawia się główny problem. Otóż film wcale taką herezją nie jest i poza kilkoma dodatkami w tle ma z oryginalną historią więcej wspólnego, niż tylko imiona bohaterów. Wręcz przeciwnie kilka scen, główny wątek i w sumie cały niemal przebieg fabuły jest wzięty prosto z stron książki. Tak więc będziecie mieli okazję obejrzeć jak nasz gaskończyk wyzywa na pojedynek po kolei wszystkich naszych muszkieterów, poznać całą intrygę z naszyjnikiem czy poznać miłą damę dworu w której zakocha się nasz bohater. Tu zapewne w głowie czytelnika powstaje kluczowe pytanie co w tym złego? Zarzucić filmowi że jest wierny książce na podstawie której powstał brzmi jak herezja i jednocześnie najgłupszy zarzut jaki można wysnuć wobec ekranizacji czegokolwiek.
Nie mniej zwierz pragnie byście go zrozumieli. Wszyscy znamy lepiej lub gorzej historię Trzech Muszkieterów — widzieliśmy ją tyle razy że nie ma nawet sensu przywoływać daty produkcji filmu bo każde pokolenie ma swoich muszkieterów ( a z informacji jakie przedstawił zwierzowi ojciec zwierz dowiedział się że Rosjanie mają też musical na podstawie Muszkieterów). Jednak tym co zawsze przynajmniej zdaniem zwierza przemawiało za siłą historii napisanej przez Dumasa wcale nie była sama historia zuchwałego gaskończyka i podłego planu kardynała. Dumas jest najprawdopodobniej sztandarowym przykładem jak powinno się kompletować ekipę bohaterów — jeden poważny i honorowy ( Atos), jeden dostarczający komicznej puenty ( Portos), jeden uroczy choć przebiegły ( Aramis) a do tego nasz bohater dzięki któremu będziemy mogli ich wszystkich poznać od początku i razem z nim odkrywać ich świat ( D’artagnan?).
To jakie przygody ten zespół przeżyje wcale nie jest aż takie ważne — bo tak naprawdę tym co chcemy zobaczyć to ich zwycięstwo nad przeważającymi siłami wroga ( nawet jeśli to nie jest kardynał i nawet jeśli nie chodzi o dobre imię królowej Francji), ich poświęcenie i wzajemna lojalność. Stąd też zdaniem zwierza wierność względem Dumasa wcale nie musi zasadzać się na odwzorowaniu fabuły jego książek o ile uda się zachować charakter postaci. Zwłaszcza, że mamy do czynienia z pisarzem popularnym który przede wszystkim chciał na swoich książkach zarabiać ( a zarabiał całkiem nieźle choć kilka razy przepuścił swoja zarobiona na publikacjach fortunę). Poza tym zdaniem zwierza nic więcej nie da się już zrobić z wymyśloną przez Dumasa opowieścią — przeniesienie jej na ekran jeszcze raz wydaje się po prostu marnowaniem talentu, pracy i co najważniejsze w popkulturze pieniędzy. Stąd też zwierz nawet przychylnym okiem spojrzałby na jakąś nową przygodę Muszkieterów zwłaszcza że nawet największe zmiany nie zaszkodzą już oryginałowi który jest naprawdę świetnie znany.
Co więcej gdyby scenarzyści zdecydowali się na bardzo dokładne odwzorowanie fabuły zwierz miałby może mniejsze zastrzeżenia i uznał, że chodzi o pokazanie starej historii przy użyciu nowej technologii ( film jest w 3D). Ale tu mamy do czynienia z ciekawą hybrydą. Ani nie jest to zupełne odejście od pierwowzoru i herezja, ani też porządna ekranizacja. I tak niektóre pomysły które i tak budziły by pewne zdumienie widowni ( serio te statki — sterowce brzmią jak wymysł dziesięciolatka) budzą jeszcze większą konsternację gdy zmiesza się je z oryginalną fabułą. Trochę tak jakby producenci filmu nie mogli się zdecydować czy chcą zamienić Trzech Muszkieterów w nowy zyskowny cykl przypominający np. Sherlocka Holmesa gdzie znane postacie dostały zupełnie nową historię. Niestety brak zdecydowania to jedna z tych rzeczy która nigdy nie powinna być cechą producentów filmowych. To bowiem co powstało nie zadowoli ani ortodoksyjnych fanów Dumasa ( których już odstraszył trailer) ani też istot takich jak zwierz które wcale nie mają nic przeciwko kombinowaniu z fabułą jak długo uda się zachować ducha postaci i choc odrobine spójną fabułę.
Nie mniej tym co zwierza najbardziej denerwuje to fakt, że po raz kolejny miał wrażenie że wcale nie poszedł do kina na osobny film ale na bardzo długi bo prawie dwugodzinny zwiastun filmu który dopiero zostanie nakręcony. O tym że taki film powstanie zwierz wie nie tylko z kilku ostatnich scen filmu ale i samego castingu. Orlando Bloom całkiem niezły w roli Buckingham?a ma tu do zagrania zaledwie dwie sceny ( w których jest uroczo niesympatyczny) zaś Christoph Waltz nie ma absolutnie NIC do grania — jedynie kręci się po planie i pozwala by wszyscy całowali go po rękach ( dosłownie!) — jednak obie te decyzje castingowe przynajmniej zdaniem zwierza zdają się sugerować od samego początku że w głowach scenarzystów jest następny film w którym obaj panowie odegrają zdecydowanie ważniejsza rolę, bo przecież nie zatrudnia się takich aktorów do małych drugoplanowych ról.
Z resztą zwierz na aktorstowo raczej nie narzeka — oczywiście młody aktor grający D’Artagnan?a jest nieco mdły ale za to muszkieterowie są tacy jak być powinni. Zwłaszcza Matthew Macfadyen? dobrze się sprawdza jako Atos. Z drugiej strony zwierz nie jest obiektywny — zwierz przestaje być obiektywny w ocenie jakiegokolwiek aktora który kiedykolwiek grał Pana Darcy ( no i jeszcze ten jego głos — nawet jakby czytał książkę telefoniczną to zwierz byłby kontent). W całym filmie są właściwie tylko dwa obsadowe potknięcia — po pierwsze Milla Jovovich ma urodę strasznie nie z epoki i nawet nie wygląda szczególnie dobrze w strojach z epoki ( zdaniem zwierza jedynym plusem Jovovich może być to że dobrze wygląda w stroju więc jeśli nie spełnia tego kryterium nie opłaca się jej angażować), po drugie — to już zastrzeżenie tylko dla zwierza- James Corden który gra służącego Muszkieterów jest zdecydowanie zbyt współczesną choć może dlatego, że nie dalej jak trzy tygodnie temu widział go jako sympatycznego bohatera w Dr. Who.
Podsumowując, zwierz odnosi wrażenie że pokazano mu film zupełnie zbędny — zarówno z punktu widzenia samej kinematografii jak i zwykłej kinowej rozrywki. Co więcej zwierz ma wrażenie że od samego początku nikt nie miał nawet najmniejszej ambicji by ów film był czymś więcej niż? zachętą by obejrzeć film który dopiero zostanie nakręcony. Tak więc w sumie zwierz ma nadzieje że powstanie część druga i ma nadzieje że będzie niezła bo inaczej zażąda zwrotu pieniędzy.