Hej
Kiedy Harry Potter osiągnął sukces niemal od razu zaczęto kolejne tomy drukować w dwóch wydaniach — jedno z kolorową okładką dla dzieci drugie z nobliwą i ciemną okładką dla biznesmenów czytających Pottera w drodze do pracy. To zjawisko pewnie by nikogo nie zdziwiło — gdyby nie fakt że było to jedno z pierwszych oficjalnych potwierdzeń tego co w kulturze zachodzi od dłuższego czasu — produkty choć teoretycznie dopasowane do konkretnej widowni co raz rzadziej tworzą barierę między dorosłymi a dziećmi. Filmy rysunkowe mniej więcej od czasów Shreka są już adresowane po prostu do publiczności bez rozgraniczenia na dziecięcą czy dorosłą. Nowe gwiezdne wojny którymi emocjonowali się kinomaniacy były równie uwielbiane przez dwunastolatków i przez trzydziestolatków ( co prawda pojawiły się zarzuty że mroczne widmo to film dla dzieci ale poszli na nie głównie dorośli). Patrząc na wyniki finansowe ekranizacji komiksów czy nawet kreskówek nie trudno zgadnąć że takie zyski mógł przynieść tylko film na który poszli i młodzi i starzy ( i to chyba wcale przez posiadanie młodych nie przymuszeni). Prawda jest taka że obecnie reżyser kręcący film niczego bardziej się nie boi niż kategorii powyżej PG — 13 która mogła by wykasować część jego widzów. Ale tej kategorii nie boją się reżyserzy filmów które mogłyby zainteresować młodzież tylko reżyserzy wszystkich filmów. Nie trudno więc wywnioskować że idealnym produktem jest film który jednocześnie oglądają wszyscy pomiędzy 13 a 100 rokiem życia. Z resztą bez obrazy wobec wielbicieli dzisiejszej kinematografii — nie trudno nie dostrzec jej infantylizacji tzn. wcześniej też filmy zbyt mądre nie były ale przynajmniej istniał jakiś podział na to co dziecięce i dorosłe — dziś co raz trudniej ten podział zakreślić. Co więcej świat internetu — który zwraca się do wszystkich swoich użytkowników dokładnie tak samo sprawia że jeśli rodzic opanował umiejętność poruszania się po internecie ma dokładnie taki sam dostęp do jego zawartości co jego dziecko. Pewne serwisy społecznościowe jak np. nasza-klasa są wykorzystywane zarówno przez uczniów jak i przez stęsknionych za latami szkolnymi rodziców. Tym jednak co wydaje się kluczowe dla tego zjawiska to fakt że dorośli przestali się wstydzić tego że są odbiorcami kultury w sumie przeznaczonej dla dzieci. Wielu znanych mi dorosłych przyznaje się że ich ulubionym filmem jest animacja albo że uwielbiają czytać Harrego Pottera. Podejrzewam że dziś gdyby znów wyszła książka czytana przez dzieci i dorosłych nie była by nawet potrzebna specjalna okładka dla dorosłej edycji. Choć na tą zmianę w postawie wobec kultury dziecięcej wielu krytyków pomstuje wytykając nam brak dojrzałości to w istocie lekkie zdziecinnienie wychodzi wszystkim na dobrze. Dzięki braku jasnego podziału przepaść pokoleniowa między rodzicami a dziećmi robi się coraz mniejsza. Skoro oglądają te same filmy siedzą przed komputerem przeglądając plus minus te same strony to o co tak właściwie mają się kłócić? ( jest to co prawda pytanie retoryczne bo bądź co bądź z rodzicami zawsze znajdzie się powód do konfliktu;). Zwierz uczył się kiedyś że wraz z rozwojem społeczeństwa zmienia się struktura przekazywania wiedzy. W społeczeństwach prymitywniejszych pod względem technicznym najważniejsze jest doświadczenie więc rodzice przekazują wiedzę dzieciom. W społeczeństwach nowoczesnych wszystko zmienia się tak szybko że najważniejsza jest młodość i tam dzieci uczą rozumienia świata rodziców. Osobiście mam wrażenie że chwilowo znajdujemy się gdzieś po środku tzn. w momencie kiedy obie strony nie są niczego pewne. Być może to najlepsza rada na konflikty pokoleniowe.