Hej
Zwierz cieszy się że jego wczorajsza hermetyczna inicjatywa została podjęta przez szersze grono szalonych fanek :) Zwierz zawsze lubi widzieć że nie jest samotny w szalonym wszechświecie fanostwa:) Nie mniej jak zwierz obiecał dziś opuścimy już dywagacje hermetyczne oraz doktorowe i zajmiemy się tematem palącym zwierza to tu to tam od dłuższego czasu i o którym gdzieniegdzie pisał ( w sumie pisał w bardzo wielu miejscach w bardzo różnych latach ale postanowił zebrać swoje wątpliwości w jednym miejscu).
Otóż ów problem przedstawia się następująco — nie ma kobiet recenzentek filmowych. To znaczy są — ale po pierwsze w zdecydowanej mniejszości po drugie nie ma ich np. w Gazecie Wyborczej ani w większości tygodników. Są w miesięcznikach poświęconych filmom ale też jeśli się przyjrzeć ich liczba zdecydowanie nie dorównuje ilości mężczyzn.
Co więcej zwierz dostrzegł, że w wielu przypadkach kobiety spychane są do krytyki feministycznej — która ma polegać na tym, że nie piszą recenzji filmu tylko piszą recenzję filmu z punktu widzenia kobiety przy czym bycie kobietą jest ważniejsze od bycia recenzentem. Jeszcze lepiej jeśli piszą z pozycji kobiety wyzwolonej gardzącej w kinie tym co komercyjnie kobiece ( randki, spotkania z przyjaciółkami, szczęśliwe macierzyństwo, wielka romantyczna miłość) a szukającej tego co świadczy o cierpieniu, dyskryminacji bądź męskiej dominacji.
Innymi słowy wiele kobiet ( zwierz po raz kolejny zaznacza że nie wszystkie!) piszących o filmie niemal automatycznie wysyła się do kina zaangażowanego, społecznego czy feministycznego. Co więcej z doświadczeń zwierza w przemierzaniu świata internetowych blogów wynika bardzo ciekawa obserwacja — o ile jeśli chodzi o blogi z recenzjami książek autorki przebijają autorów ilościowo i jakościowo ( blogi o książkach prowadzą naprawdę chyba prawie same dziewczyny. A nawet w blogach teoretycznie o czym innym najwięcej jest zawsze recenzji książek), o tyle wśród blogów filmowych zwierz co chwila wpada na blogi facetów recenzentów, którzy wydają się tu być w przewadze. Jedyne miejsce gdzie zwierz znajduje jaka taką równowagę to recenzje seriali choć może ten wątek należy pozostawić na później ( tak trochę to psuje zwierzowi logikę wywodu:P)
Oczywiście można sobie zadać kluczowe pytanie — czy płeć ma znaczenie? Bo jeśli ma to czy nie ma go też wiek? Czy wobec tego należało by w przyszłości posyłać na filmy kobiety i mężczyzn starych i młodych i dodać do tego jeszcze wykształconych i nie. Wtedy nie było by recenzji tylko sondaż socjologiczny ale za to każdy mógłby się wypowiedzieć i dostosować swoją opinię do gustów tych którzy są w podobnej do niego sytuacji społecznej. Nawet zwierz widzi idiotyzm takiego założenia i jest najdalszy od takich postulatów ( choć czy nie było by fajnie zamiast kolejnego długiego tekstu recenzyjnego w którym nie wiadomo do końca o co chodzi ale i tak zdradzą zakończenie przeczytać co o filmie myśli ten widz który przychodzi do kina tylko dla popcornu?).Czemu więc zwierzowi co raz częściej wydaje się, że w świecie krytyków przydałby się jakieś kobiece parytety?
Po pierwsze zwierz odnosi wrażenie, że nie można ignorować faktu, że istnieją pewne filmy skierowane przede wszystkim do kobiet. Oczywiście dobry recenzent pisze w miarę obiektywnie czy film jest dobry czy zły ale nie zmienia to faktu, ze film skierowany do kobiet nie jest zaprojektowany by trafić w gust mężczyzny. I o ile zdaniem zwierza dobry film zapewne obroni się sam o tyle wiele fatalnie ocenianych filmów dla kobiet dostaje dużo niższe oceny między innymi dlatego, że nie udało im się przekonać do siebie męskich recenzentów. Zwierzowi zawsze jakoś dziwnie się wydaje że fakt iż Testosteron był powszechnie chwalony a film Lejdis przyjęty dość chłodno przez krytykę nie wynika tylko z olbrzymiej różnicy jakościowej między tymi produkcjami ale też z tego że jeden napisali faceci dla facetów drugi kobiety dla kobiet a oba ocenili faceci.
Ale ponownie — zwierz nie postuluje by odesłać kobiety do kina kobiecego tyle że popularnego. Wręcz przeciwnie — zwierz musi przyznać ze wśród znanych mu recenzentek wiele z nich pisze najlepsze recenzje filmów sensacyjnych czy np. ekranizacji komiksów ( zwierz wie że to stereotypowy podział na kino męskie i kobiece ale nie o tym dziś pisze) . Co więcej zdaniem zwierza nie chodzi nawet o to, że kobiety inaczej odbierają filmy ale zauważają pewne drobnostki, które raczej nie przyciągają męskiej uwagi — choćby to że bohaterka biega po ekranie na szpilkach mimo że to zupełnie niemożliwe ( ok zwierz wie że to strasznie seksistowski przykład ale ten od razu przyszedł mu do głowy — zwierz żyje w pętach płciowych stereotypów), poza tym zwierz dochodzi do wniosku, że zdecydowanie zbyt często recenzenci sprowadzają role kobiece do ładnego ozdobnika ( zwłaszcza w filmach sensacyjnych) zamiast się przez chwilę zastanowić nad bohaterkami. Co ciekawe kiedy w roli ozdobnika obsadzany jest mężczyzna strasznie rzadko przedostaje się to stwierdzenie do recenzji — tymczasem zdaniem zwierza staje się to co raz częstszym zabiegiem w filmach.
Z resztą skoro zwierz już wkroczył na zasługującą na potępienie ścieżkę stereotypów to czy nie wydaje się wam ze wszystkie te recenzje dotyczące relacji rodzinnych, czy społecznych nie byłby ciekawsze gdyby raz na jakiś czas nie przyjąć perspektywy kobiecej. Zwierzowi niekiedy wydaje się, że bardzo wiele chwalonych przez recenzentów kreacji kobiecych jest zupełnie nie prawdopodobnych ale są chwalone bo faceci wychodzą z założenia że tak myślą kobiety.
Nie chce jednak zwierz narazić się na zbytnią krytykę i posądzenie, że posługuje się wyłącznie stereotypami. Z drugiej jednak strony niech podniesie rękę i rzuci kamieniem ten kto słysząc frazę “krytyk filmowy” nie pomyśli o zadzierającym nosa facecie w okularach w grubej oprawce. Być może fakt, że w społeczeństwie, w którym kobiety są zdecydowanie aktywniejszymi uczestniczkami w kulturze fakt, że o jednej z dziedzin sztuki piszą prawie wyłącznie mężczyźni nie powinien tak bardzo dziwić. W końcu jak kiedyś zwierz pisał kino to zaskakująco męska sztuka gdzie kobiety wciąż wydają się być postaciami drugoplanowymi. Też nie trudno się dziwić skoro szklany sufit wynagrodzeń sięga nawet największych gwiazd. Skoro więc mężczyźni rządzą filmem ( zwierz naprawdę nie wie dlaczego bo teoretycznie kobiety mają te same możliwości) to czemu nie oni mieliby o nim pisać.
I tu pojawia się zdaniem zwierza największy problem — tak naprawdę dobry recenzent powinien być na tyle dobry by nie mieć płci, tak jak świetny film powinien umieć wpłynąć na kobiety i mężczyzn po równo. Ale tak nie jest — recenzenci są facetami a studia filmowe produkują filmy krojone pod kobiece potrzeby. I jeśli recenzenci szybko nie połączą się ze swoją kobiecą naturą to zwierz wieszczy że jeszcze długo poczekamy na dobrą recenzję filmu dla kobiet.
ps: Zwierz oświadcza że jest w pełni świadomy stereotypów o ograniczeń jakie na nim ciążą w związku z przyjęciem założenia że mężczyźni i kobiety się od siebie różnią. Jest gotowy ponieść tego konsekwencje i obiecuje że niezależnie od płci przyszłego posiadanego potomstwa wychowa je na serialach sf, miłości do Gwiezdnych wojen i przekonaniu, ze naprawdę nie ma fajniejszego obuwia niż glany a koloru niż czarny. Howg!