Hej
Nie pozwalamy ludziom chodzić w naszych butach, nie pożyczamy im szczotki do włosów, krzywimy się gdy wkładają ręce do naszych torebek ( nie mówię o kieszonkowcach tylko o znajomych) — ilość rzeczy jakie uważamy za osobiste jest z góry ustalona. A co z komputerami? Zwierz musi dzisiejszy wpis pisać dość uważnie bo sam sobie przeczy siedząc przed komputerem swego ojca. Ale tym co zwierz ma zamiar stwierdzić to fakt że słowo Personal w Personal Computer zaczyna chyba nabierać nowego znaczenia. od momentu kiedy pojawiły sie laptopy i w jednym gospodarstwie domowym pojawia się co raz więcej komputerów zaczyna się zupełnie inne podjeście do komputerów. tak jak raczej nikt nie ma osobistego podejścia do telewizora zwierz zna sporo ludzi ( sam się do nich zalicza) który dostaje lekkiej wysypki kiedy ktoś korzysta z jego komputera. dlaczego? Cóż zaczyna się od pulpitu — to niby nic ale to jakie zdjęcie umieścimy na głównej stronie naszego komputera w sumie jest ważne — nie chcę się bawić w żadne analizy ale jak patrzymy codziennie na jakiś obrazek to chyba musi nam się podobać — stąd też niechęć by patrzyli na niego inni — zwłaszcza że nie jest zawsze oczywiste dlaczego taki a nie inny obrazek wylądował na naszym pulpicie. Najlepiej o tym jak w sumie osobisty jest ten wizerunek świadczy pewne zakłopotanie w jakie wpadają wszyscy kiedy podłączając własny komputer do prezentacji muszą wszystkim na około choć przez chwilę pokazać swój pulpit. Sam zwierz pamięta jak miał bardzo poważną prezentację — podłączył laptopa i co… wszyscy ujrzeli znajdujący się na pulpicie super kolorowy plakat reklamujący „ Tam gdzie rosną stokrotki”. Wzbudziło to lekkie zdziwienie.Oczywiście prócz takiej drobnostki o osobistości przesądza fakt, że nasz komputer po prostu nas zna — wie jaki nick chcemy wpisać, jakie strony przeglądaliśmy ostatnio najczęściej ( moja ulubiona opcja google chrome), loguje nas automatycznie na bloga czy facebooka, ściąga naszą pocztę ( no może nie zwierzową bo on nie korzysta z takich programów ale mogłaby). Ale nie chodzi tylko o zwykłą wygodę — na naszych komputerach jesteśmy dosłownie cali my — nasze zdjęcia z imprez, wyjazdów i świąt, teksty które piszemy sami albo ktoś nam je przesłał, notatki do egzaminów. Mam przyjaciółkę która ściąga na komputer wszystkie zdjęcia, rysunki czy drobiazgi jakie się jej spodobają. Sam zwierz gdy znajdzie w internecie wyjątkowo ładne zdjęcie też wrzuca je na własny dysk. Większość ludzi pracujących na komputerze ma tam całą historię swojej pracy, dawno nie wykorzystywane dokumenty i najważniejsze wciąż poprawiane pliki. Nie mówiąc już o tych którzy porzucili kupowanie filmów i muzyki na rzecz zgromadzenia niesamowitej kolekcji na twardym dysku. Czemu zwierz o tym pisze? Bo napawa go to lekkim przerażeniem. Do dziś jest pewien że „przesiadając się” z jednego laptopa na drugi zostawił za sobą mnóstwo drobiazgów które kiedyś miał na starym komputerze, teraz mając nowego laptopa nie może pozbyć się myślenia o tym co będzie kiedy i ten komputer odmówi posłuszeństwa. Co więcej w zwierzu odzywa się lęk historyka — co po nas zostanie? Nie będzie już przecież pudeł z archiwami rodzinnymi, zdjęciami i innymi drobiazgami na podstawie których dziś pisze się życiorysy i biografie. Zwierz nie ma wątpliwości że jeszcze nie raz będzie zmieniał komputer, technologie, format plików czy nośnik danych — za każdym razem coś tracąc na zawsze. Jak naszą historię osobistą będą pisać historycy? Czy codzienne wypociny zwierza na blogu będą do czegoś źródłem czy nawet archiwizowanie tego bloga ( tak zwierz każdy post przepisuje do Worda) jest działaniem skazanym na klęskę ( zakładając że komukolwiek to się do czegokolwiek przyda — zwierz cierpi na manię wielkości ;). Komputery stają się dla nas co raz ważniejsze — kiedyś był w domu jeden — teraz jest co raz częściej tak że ilu domowników tyle sprzętu ( minus ci co tą technologię bojkotują) — i coraz bardziej stają się mniej więcej tym czym kiedyś było biurko z dużą ilością szuflad — choć może jest nieco bardziej przenośne;) Co więcej gdy zwierz się rozgląda widzi że owa osobistość przenosi się nawet na obudowę — hitem są naklejki na laptopa ( cały grzbiet zwierzowego zajmuje naklejka z logo Star Treck) i wszystkie ozdobniki które odróżnią nasz komputer od cudzego. Co więcej — kiedy na naszym komputerze pojawia się rysa, odłamuje się lekko obudowa czy gdzieś jest pęknięcie jest nam autentycznie przykro. Szkoda tylko że jakbyśmy o niego nie dbali i go nie uwielbiali zawsze nasz komputer w końcu padnie. To niezwykle nieuchronne zjawisko.