hej
Dziś będzie wpis nie do końca popkulturalny. Musicie zwierzowi wybaczyć ale czasem jako wszechmocny właściciel bloga ma prawo napisać nie na temat. Ale spokojnie nie ruszymy się daleko bo nadal pozostaniemy przed ekranami telewizorów i komputerów. W sumie jak się nad tym dłużej zastanowić będzie to wpis bardzo popkulturalny. Ok do rzeczy zwierzu. Otóż jak zapewne zauważyliście poziom reklam leków w telewizji osiągnął ostatnimi czasy poziom absolutnie krytyczny. Zwierz nie tak dawno był świadkiem bloku reklamowego w którym polecono mu kupić magnez, pozbyć się zgagi, nabyć maść na żylaki, wypróbować nowy syrop na kaszel i zażyć jeszcze coś na kłopoty z pamięcią. Być może to ostatnie słusznie bo zwierz nie może sobie przypomnieć by zaproponowano mu jakikolwiek inny produkt poza lekami. Oczywiście wszystkie te leki leczą nas z dolegliwości które dzielą się na dwie kategoria. Pierwsza to dolegliwości w dużym stopniu urojone — np. dyskomfort trawienny nie wymaga jedzenia jogurciku ani zażywania suplementu diety bo jako taki nie istnieje, ale za to dobrze się sprzedaje z kolei jeśli masz problemy z wątrobą bo za tłusto jesz nie powinieneś kupować leków tylko jeść mniej tłusto. Drugi rodzaj problemów zdrowotnych to takie których raczej nie powinniśmy leczyć przy pomocy leków z reklamy — oczywiście nie z każdym schorzeniem należy iść do lekarza ale z drugiej strony jak bardzo mocno bolą człowieka stawy to żadna maść nie pomoże albo co gorsza jeśli np. czujemy się zmęczeni non stop to może warto się dowiedzieć od specjalisty czy to jednak nie jest czegoś objaw. Z resztą leki na proste dolegliwości to pikuś w porównaniu z lekami antydepresyjnym i uspokajającymi- jak napisała noblistka ” innego diabła już nie ma” — żadnego z takich leków nie powinno się brać bez konsultacji z lekarzem z co najmniej dwóch powodów — po pierwsze — jeśli są ci potrzebny lek na depresję to na 100% potrzebny ci jest lekarz i po drugie — bo nie ma skutecznych leków tego typu które wolno sprzedawać bez recepty ( pomijając drobny fakt że mają one mnóstwo przeciwwskazań). Do tego wszystkiego dochodzą reklamowane hurtowo leki na grypę przekonujące nas że możemy ją zwalczyć dosłownie w kilka godzin — choć każdy człowiek wie że akurat grypę należy przeleżeć bo inaczej można się nabawić naprawdę groźnych powikłań oraz reklamy środków przeciwbólowych które sprawiają że każdy ból obecnie chce się nimi leczyć. Tymczasem choć może zabrzmi to ze strony zwierza bardzo nie modnie on akurat uważa że o ile nie boli nas strasznie albo jeśli znamy dokładnie przyczynę bólu to środków nie powinniśmy raczej stosować. Np. kiedy zwierza boli głowa woli on wiedzieć czy nadal go boli czy przestała — ból nawet jeśli nie miły jest jakąś informacją od organizmu i zwierz nie jest do końca pewien czy jej tłumienie jest najmądrzejszym pomysłem. Oczywiście wszyscy się o nas troszczą umieszczając na wstępie lub pod koniec reklamy komunikat o konieczności skonsultowania się z lekarzem lub farmaceutą — w rzeczywistości jest to jednak konkurs dla lektorów który z nich wypowie te trzy zdania najszybciej. Walka o nagrodę jest zawzięta i niedługo ktoś powie to tak szybko że nic nie wyłapiemy. Skąd nasz pęd do leków. Pomijając fakt że Polacy się w nich lubują ( jeden z najwyższych wskaźników sprzedaży leków Europie) zwierzowi wydaje się że leczenie się stało się nie tyle elementem naszej służby zdrowia co kultury. Tak zwierz jest przekonany że w naszej kulturze leczenie się ze wszystkiego jest prostym przedłużeniem dbania o siebie. Jedni biegają inni biorą tabletki a niektórzy biorą tabletki i biegają. Do tego dochodzi wzmacniany przez nasza kulturę ( która z kolei posługuje się posiadaną przez nas wiedzą) wizja ciała jako zawodnego organizmu który jest nas w stanie w każdej chwili zaskoczyć. Skoro można się czuć zupełnie dobrze i być śmiertelnie chorym to każdy objaw złego samopoczucia wprowadza nas w stan swoistej paniki. Bądź co bądź nie jesteśmy panami naszych ciał i są one gotowe w każdej chwili nas zamordować nawet jeśli pozornie nic nam nie dolega. warto zwrócić uwagę że reklamy leków kieruje się nie do ludzi starszych którzy potencjalnie mają więcej schorzeń ale do ludzi w każdym wieku — od dzieci które zaraz zostaną zjedzone przez pneumokoki przez młodych ludzi po osoby w średnim wieku — dziś każdy boi się że padnie trupem. Paradoksalnie im więcej mamy schorzeń tym większa szansa że przeżyjemy ( bo co raz częściej wizja jest taka że tylko ci którym nic nie dolega są naprawdę chorzy). Do tego dochodzi jeszcze internet w którym żadna strona nie informuje nas że mamy katar zaś wszystkie że mamy najdziwniejszą odmianę raka na świecie ( serio jakich objawów byście nie wpisali wcześniej czy później wychodzi że macie raka). Oraz telewizja w której co tydzień ktoś zupełnie zdrowy pada by obudzić się w szpitalu w rękach demonicznego lekarza ze zdecydowanie zbyt dużym budżetem na badania. Jeszcze tylko wystarczy przełączyć na program telewizyjny gdzie jakiś dziesięciolatek umiera na białaczkę i ręka sama wędruje w kierunku pudełka z Aspiryną czy po suplement diety który uratuje nas przed szybkim zawałem. Zwierz pisze to wszystko z perspektywy osoby która kiedyś usłyszała, że uczucie woni spalenizny jest jednym z objawów raka mózgu i była zupełnie przekonana, że po niej do czasu kiedy okazało się, że to nie rak tylko jej szanowny ojciec spalił bułkę, którą sobie odgrzewał. Nie mniej jednak jeśli zwierz choć raz może wam dać nie popkulturalną radę to napisze to bardzo wolno — zanim zażyjesz lek skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą bądź zapoznaj się z ulotką lub informacją znajdując się na opakowaniu.