Hej
Zwierz zapisał tytuł postu i przez całe dwie minuty czuł samozachwyt. Czy cokolwiek lepiej opisuje sytuację w jakiej znalazł się Tiger Woods. Zrozumcie mnie wcale nie jestem jakąś szczególną fanką tego gracza w golfa. Nie jestem też jakąś szczególną zwolenniczką posiadania kochanek w ilości hurtowej. Ale z drugiej strony sprawa Tigera Woodsa pokazuje że nasz świat nieco oszalał za sprawą kultury masowej. Sportowiec który odnosi sukces w życiu zawodowym musi wcześniej czy później zaprzedać się diabłu czyli korporacjom które będą go sponsorowały. Pół biedy kiedy zaprzeda się jakiejś mniejszej fachowej firmie gorzej kiedy zaprzeda się (chcę żebyście zrozumieli zwierz rozumie że takie umowy są konieczne niemniej jeśli chce się być najlepszym gitarzystą na świecie trzeba sprzedać duszę diabłu) firmom takim jak Nike czy Gilette. Wielkie koncerny nie kupują tylko świetnego oka i nieziemskiej perfekcji ale także wizerunek. A wizerunek Tigera był idealny — sympatyczny uczciwy dobry ojciec i wspaniały mąż który po dniu spędzonym na biciu rekordów na polu golfowym wraca do swojego idyllicznego życia. W chwili gdy Nike zaczęło produkować linię dla golfistów (której przed Tigerem w ogóle nie miało) ten cud golfiarstwa stał się niemalże prywatną własnością szefów koncernu. Dziś kiedy okazuje się że Tiger był facetem jakich na świecie wielu — czyli takim który swoją sławę i sukces wykorzystuje w najoczywistszy możliwy sposób — czy do podrywania panienek — wielkie koncerny stawiają współpracę pod znakiem zapytania. Tiger ogłasza więc skruchę i przerywa grę w golfa by zająć się naruszonym wizrunkiem. I tu zwierz traci zrozumienie — przecież jeśli kupuję kije golfowe sygnowane nazwiskiem Woodsa to nie dlatego że jest dobrym ojcem, jeśli mężczyźni golą się promowanymi przez niego żyletkami to nie dlatego że jest mężczyzną jednej kobiety ale dlatego że jest mężczyzną sukcesu. Ciekawe czy cała sprawa zdarzyłaby się gdyby biedny Woods nie zdradzał swojej żony w Ameryce w której wizerunek jest wszystkim. Można o Ameryce mówić wiele ale póki nie zdamy sobie sprawy jak bardzo purytański jest to kraj nigdy nie pojmiemy do końca zachodzących tam zjawisk. Co będzie dalej? Trudno powiedzieć pewnie wszyscy zapomnimy o tym za jakieś dwa czy trzy tygodnie kiedy pojawi się nowy temat. Oczywiście już do końca kariery ilekroć ktoś będzie mówił o Woodsie będzie wspominał o jego małżeńskiej wpadce prawdopodobniej częściej niż o jego niesamowitych sukcesach. Zwierza zaś zastanawia czy nie wyświadczamy sobie niedźwiedziej przysługi. Sportowca podziwiać winniśmy za jego osiągnięcia sportowe, muzyka za jego osiągnięcia muzyczne zaś aktora za jego grę. Gdybyśmy każdego niemoralnego odsuwali od wykonywanego zawodu to pewnie nigdy byśmy więcej Tigera nie zobaczyli, Jaggera nie posłuchali i Nicholsona nie oklaskiwali. Zrozumcie zwierz nie jest naiwny — zbyt długo obserwuje popkulturę by wiedzieć że tak nie jest. Niemniej podobno mądrość rodzi się z ciągłego dziwienia się światu. Więc zwierz się dziwi w imię poszukiwania mądrości.