Hej
Zwierz ma pewne zobowiązania. Raz na jakiś czas musi się wściekać na snobów. I dziś właśnie nadszedł ten dzień. Widzicie na co dzień kiedy zwierz nie jest zwierzem przebiera się czasem i aby nikt go nie poznał zaczyna się zachowywać jak poważny człowiek. Występuje wtedy w operze, filharmonii i studiu Lutosławskiego gdzie słucha koncertów ( chodzi tam wyłącznie z dla przyjemności i czaem jak muzyka mu się nie podoba bardzo daleko odpływa myślami). Czasem można go też znaleźć w księgarni naukowej gdzie czyta sobie z ciekawością o ewolucji znaczenia antropologii w Trzeciej Rzeszy czy na równie pasjonujący temat albo kupuje sobie jakąś poezję ( obie rzeczy stanowią niekoniecznie skrywaną słabość zwierza). Widzicie więc że zwierz potrafi się dobrze zakamuflować. Potrafi i trochę musi — zazdrości bowiem ludziom gustującym w kulturze wyższej pewnego samozadowolenia. Z czego ono wynika? Otóż człek pragnący pozować na osobę obeznaną w tym co w kulturze piszczy ( zwłaszcza tej wyższej) w sumie nie ma wielkiego problemu — do kina wystarczy chodzić na te dziesięć peruwiańskich, koreańskich i chorwackich filmów w których widać jak źle jest na świecie ( co ciekawie z roku na rok co raz częściej jest źle kobietom — niedługo film o mężczyźnie będzie rarytasem). Potem należy przejść do lektur — tu ponownie nie ma większej trudności — wszak łatwo znaleźć w magazynach spis tego co przeczytać trzeba, co więcej można dojść do takiej maestrii w inteligentnym czytaniu opinii czy recenzji że już niczego nie trzeba czytać wystarczy tylko umiejętnie powtarzać zasłyszane opinie ( zwierz wie bo sam czasem tak robi — zwłaszcza jeśli książką którą absolutnie trzeba przeczytać są czyjeś wielotomowe wspomnienia do których przeczytania zwierz po prostu nie umie się zmusić), potem tylko obskoczyć kilka koncertów ( jeśli nie jest się tak wybrednym jak zwierz wystarczyło w zeszłym roku odrobinę Chopina — można było nawet nie wychodzić z domu bo przecież Chopin to Chopin a różnic w wykonaniu na koncercie nikt nie usłyszy chyba że jest prawdziwym melomanem ale ci zajmują na salach koncertowych dwa rzędy na dwadzieścia) podskoczyć na dwa przedstawienia ( wiadomo — na Warlikowskiego albo kogokolwiek kto każe ci siedzieć na niewygodniej ławce przez kilka godzin ) czy w ciemno do Opery ( niektórzy szczęśliwcy trafią na Katię Kabanową inni nieco mniej szczęśliwie trafią na Wesele Figara). Po odbębnieniu tych kilku formalności można popaść w stan samozadowolenia. Owo Samozadowolenie wynika z faktu że jesteśmy prawdziwymi intelektualistami i możemy teraz błyszczeć w towarzystwie i prowadzić niezwykle ważne konwersacje.
Samozadowolenie to stan który jest obcy z natury obce zwierzowi popkulturalnemu. Czy można poczuć się zadowolonym bo ogląda się kilkanaście seriali, czy można obejrzeć wszystkie popularne filmy jakie się pojawiają w kinach? Trzymać rękę na pulsie kultury meanstremowej nie jest wcale tak łatwo. Przekazu jest bez porównania więcej, nie ma tylu artykułów które pomagają sobie wyrobić zdanie na zadany temat ( wiekszość z nich po prostu przedrukowuje materiały prasowe) co więcej kiedy już postanowimy się czegoś więcej dowiedzieć, informacje pogłębić stajemy oko w oko z przerażającą pustką wyzeirającą z półek — nie ma bowiem zbyt wielu inteligentnych tekstów na ten temat ( nie znaczy że ich się nie pisze ale się ich nie tłumaczy) — zwierz odczuł to kiedy dziś zastanawiał się nad zakupem książki na temat historii SNL ( ostatecznie ksiażki nie kupił ale poważnie przejrzał) — książka o historii jednego z ciekawszych progarmów telewizyjnych miała cenę zaporową. Tak więc zwierz nie może odczuwać samozadowolenia — po pierwsze wiedzą swą w towarzystwie błyszczeć nie może bo przecież nie są to wspomnienia Iwaszkiewicza, cóż z tego że ostatni rok w muzyce popularnej był całkiem udany kiedy jej słuchacze nigdy nie będą się czuli tak dobrze jak publika koszmarnego zdaniem prawie wszystkich krytyków ” Wesela Figara” w wielkim, i nawet ci co pielgrzymują do kina co tydzień nie będą nigdy tak fajni jak ci którzy zobaczyli te 5 peruwiańskich filmów. Jaki z tego wniosek? Otóż by być snobistycznym trzeba się w sumie mniej namęczyć by być popkulturalnym. I choć teoretycznie to rzecz przsyjemniejsza to nawet nie można się z tym świetnie czuć i patrzeć na resztę świata z góry. Widzicie jak dla was męczy się zwierz.
Ps: Zwierz przeprasza za ów wylew żalu — po prostu jakoś się tak w nim nawarstwiło. Jutro wracamy do tematów mniej gorzkich czyli odpowiemy sobie na pytanie dlaczego Hollywood tak kocha zorganizowaną przestępczość zarówno realnie jak i metaforycznie:)