Hej
Zwierz musi wyznać że nie jest istotą zmotoryzowaną. Nikt z jego rodziny nie posiada samochodu a sam zwierz musi przyznać że zawsze czuje jakąś wolność kiedy nie musi się martwić cenami benzyny, korkami w śródmieściu i ceną miejsca parkingowego w centrum Warszawy. Stąd też prawdopodobnie wynika fakt że cała gałąź kultury związana z samochodami jest zwierzowi może nie obca co stanowi pewną egzotykę. Nie zmienia to jednak faktu że zwierz absolutnie uwielbia program Jeremiego Clarksona i spółki czyli Top Gear. Choć problemy o których mówi się w czasie tego programu są zwierzowi absolutnie obce to musi on wyznać ze zawsze czuje jakiś dreszcz podniecenia gdy na ekranie pokazują mu jak się jeździ po lodowcu do jakiej prędkości można rozpędzić najdroższe samochody i jak samemu skonstruować półciężarówkę. Zwierz lubi też wywiady ze znanymi ( głównie jednak anglikom) ludźmi — nawet szekspirowscy aktorzy i flegmatyczni intelektualiści cieszą się jak dzieci kiedy pozwoli im się zrobić jedno okrążenie na pełnej prędkości tak jakby byli kierowcami rajdowymi. Poza tym można się dowiedzieć że bywają tacy maniacy którzy niemal wszystkie swoje zarobki są w stanie włożyć w samochody ( najlepszy jest pod tym względem Jay Leno który wszystko co zarobi na swoim niezwykle popularnym show wydaje na samochody ma ich obecnie ok.150 ale jak tłumaczył się Clarksonowi ma tylko jedną żonę więc w sumie nie jest to aż takie ekstrawaganckie). Tym jednak co zwierz najbardziej lubi w Top Gear jest jego pewna bezkompromisowość. Prowadzący nie udaje że kocha auta hybrydowe czy te małe elektryczne puszki których producentów wyraźnie nie było stać na przyzwoity design. Piękny samochód jest dla niego ważniejszy niż samochód ekologiczny. Szybki samochód ma większą wartość niż wolny a duży może się bardziej przyznać niż mały. Poza tym bez skrępowania skarży się na wizji na przepisy drogowe, monitoring czy przyznaje się do jeżdżenia po Bus Pasach oraz niepochlebnie wyraża się o rowerzystach ( to jeszcze nic — uwielbiany przez Brytyjczyków Stephen Fry kupił sobie londyńską taksówkę i chodź jeździ bez licencji korzysta z uprzejmości innych taksówkarzy i nieformalnego prawa które sprawia że londyńscy kierowcy przepuszczają taksówki — cóż trudno odmówić mu inteligencji i bezczelności). Owa niechęć do prawa a także do poprawności politycznej sprawia że show Clarksona staje się odrobinę produktem kontr kulturowym — podejrzewam że równe wrażenie zrobiły by dziś programy o gotowaniu w których podaje się olbrzymi kawałek czerwonego mięsa w zawiesistym sosie na śmietanie i do tego proponuje się popić to winem a na deser zjeść czekoladowy tort. A na sam koniec dodaje się że oczywiście wszystko to jest kaloryczne i może przyprawić o zawał serca ale za to jest smaczne. Otóż mam wrażenie że show Clarksona stanowi w istocie taki wentyl bezpieczeństwa — nie istnieje bowiem bardziej pouczana grupa dorosłych na świecie niż użytkownicy samochodów — czego by nie robili jest źle ale głośno skarżyć się nie można bo zostanie się oskarżonym o mordowanie planety. Zwierz sam planety nie morduje więc może się poskarżyć w ich imieniu albo polecić wam oglądanie Top Gear dzięki któremu można zrozumieć dlaczego motoryzacja jest najbardziej rozpowszechnionym fetyszem naszej cywilizacji