hej
zwierz przeprasza że tak późno ale stała się dziś rzecz straszna — najpierw zrealizowano zwierzowi rewers w terminie potem zajęcia nie skończyły się wcześniej a znajomi zamiast uciec zaprosili na kawę. Teraz też zwierz pisze oczekując że za sekundę ktoś mu przerwie. Och ci podli żywi ludzie :) No ale do rzeczy. Znacie ten moment filmu kiedy akcja toczyła się już na tyle długo że czas by pojawiła się scena finałowa. Cała intryga snuta przez tyle minut wreszcie zaczyna się układać, wszelkie perturbacje przed jakie musiał przejść nasz bohater zostały w końcu pokonane i oto film zmierza ku szczęśliwemu ( w jakichś 80% przypadków) zakończeniu. I właśnie wtedy następuje wielka Mowa. Wielka Mowa to ten moment filmu w którym nasz bohater ewentualnie bohaterka staje przed tłumem, swoim ukochanym , pracodawcą itp. i mówi nam jakie jest główne przesłanie filmu. Czasem kiedy nasza bohaterka lub bohater nieco za bardzo nabroili Wielką Mowę na koniec wygłasza ich szef, rodzic lub ukochana. Wielka Mowa jest elementem obowiązkowym — bez niej nie ma filmu — jest tak strasznie obowiązkowa że jej brak sprawia że film nas zaskakuje. Jest kilka Wielkiej Mowy — niemal zawsze musi być publiczna, zawsze musi zawierać potencjalny element zaskoczenia ( nasz bohater rezygnuje z pracy na rzecz miłości albo z miłości na rzeczy pracy), musi wywołać w przemawiającym łzy wzruszenia a w nas drżenie serca. Wielka Mowa niekiedy łączy się z muzyką w tle ( kwestia podkreślenia nastroju) i często rozpoczyna pościg ( naprawdę pościg i to dosłowny) za tym co naprawdę ważne.Zwierz nie wie skąd się wzięła — podejrzewa że owe Wielkie Mowy pod koniec każdego filmu są dalekimi krewnymi prawdziwych wielkich mów które charakteryzowały dawne filmy i wielkie sztuki. Tak moi drodzy gdy bohater zza kadru mówi o tym jak zrozumiał że najważniejsza jest miłość to jest to jakiś daleki odprysk greckiej teorii tragedii. Niestety twórcy scenariuszy filmowych chyba nie zdają sobie sprawy że dzisiejsza publiczność nieco różni się od tej greckiej i ma szczerze dosyć ( choć może nie powinniśmy generalizować ) tego że nic się nie pozostawia domysłom i niedopowiedzeniom a wszystko wywala się jak kawa na ławę. Choć zwierz musi powiedzieć że paranoja dochodzi do tego stopnia że czasem gdy w jego życiu dzieje się coś ważnego niemal czeka na Wielką mowę która nie nadchodzi. Bo to chyba największa różnica między życiem a fikcją. Nikt nam niczego pod koniec nie wytłumaczy.