Hej
ZACZNIJMY OD TEGO, ZE ZWIERZ NIEZWYKLE WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJE ZA ŻYCZENIA — JEŚLI WSZYSTKO SIĘ SPEŁNI ZWIERZ SPĘDZI SWOJE ŻYCIE MIĘDZY BLOGIEM A PREMIERAMI FILMOWYMI A W PRZERWIE PODBIJE PERSJĘ — I TO JEST JAKIŚ PLAN!
No a teraz czas powrócić do spraw codziennych. Jako ludzie lubimy myśleć że ludzie są racjonalni. Lubimy wmawiać sobie, że z czasem stajemy się co raz bardziej racjonalni. Posługiwanie się rozumem a nie uczuciami ( a przynajmniej nie emocjami) uważa się za spore osiągnięcie i przejaw dojrzałości. Tak nasza kultura bardzo wspiera nas w dążeniu do stania się rozsądnym, zwłaszcza w wydawaniu naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Jeśli się nad tym zastanowić dla niektórych oszczędność i racjonalność w wydawaniu pieniędzy jest jedną z najwyższych cnót. Jest jednak sfera naszej kultury która namawia nas byśmy rzucili w kąt racjonalność i zdrowy rozsądek — to oczywiście ulubiona zwierzowa popkultura. Zwierzowi wcale nie chodzi o przesłania filmów czy seriali które mówią że mamy ufać naszym emocjom, podejmować decyzje słuchając serca i zawsze dążyć do spełnienia marzeń. Zwierzowi chodzi o czysto marketingowy wymiar popkultury.
Jeśli zmarły niedawno Steve Jobs zasługiwał na miano geniusza to między innymi dlatego, że jak nikt pokazał, że ludzie kupują nie tyle produkty co uczucia jakie wiążą się z ich zakupem. Ci którzy wystają godzinami po nowy model Iphona czy nie rozstaja się z Ipodem razem z tym urządzeniem kupili sobie też poczucie nowoczesności ale także przyjemność z posiadania czegoś ładnego — nawet wtedy kiedy jego parametry techniczne są bez porównania gorsze od nieco mniej ładnego produktu który powinni sobie kupić gdyby kierowali się zdrowym rozsądkiem. Z reszta zasada kierowania się sercem a nie rozumiem rozlała się na cały świat technologii — dziś ludzie kupują laptopy bo są ładne czy kolorowe a niekoniecznie dlatego, że maja najlepsze osiągi.
Wróćmy jednak do popkultury. Całe te rozmyślania pojawiły się w głowie zwierza niedawno kiedy w sklepach jednocześnie pojawiły się dwa nowe filmy w cenie 29,90 — jeden to bardzo średnia Woda dla Słoni, drugi to wyśmienite Jak zostać królem. Racjonalność podpowiada by zakupić oba te filmy w promocyjnej cenie prawdopodobnie uczciwej jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie cenę zakupu licencji i tłoczenia płyty. Co więcej racjonalne myślenie nakazuje kupić je jak najprędzej póki trwa promocja, a zaoszczędzone pieniądze wydać na coś zdecydowanie bardziej przydatnego np. spodnie. Tak racjonalny konsument popkultury winien rzucić się na ten produkt z obłędem w oczach. Ale prawda jest taka, że takie wydanie kupią przede wszystkim ludzie którzy prawdopodobnie nigdy by DVD z filmem nie kupili lub robią to rzadko ( pod wpływem impulsu albo dlatego że o filmie słyszeli, że coś wygrał). Ewentualnie ci którzy filmy kupują rzadko i w sumie nawet byli by gotowi zapłacić nieco więcej.
Ci którzy lubią kino zupełnie nie racjonalnie poczekają na droższe wydanie z dodatkami. Dodatki nie kosztują tyle o ile droższe będzie nowe wydanie ale przecież rozum musi usnąć. Musi usnąć nie dlatego, że widz nie poradzi sobie bez dodatków ( choć są one całkiem fajne) ale dlatego że sama świadomość istnienia takiego wydania skłania do jego zakupienia. Jak tanie nie było by wydanie promocyjne fakt, że istnieje wydanie z komentarzem czy z wywiadem z aktorem sprawi, że część konsumentów nawet nie pomyśli o tańszej płycie. Pod tym względem kupujemy wydanie nie dlatego, że go potrzebujemy ale z podobnego powodu dla którego chodzi się po górach — bo są. Podobnie wszystkie rocznicowe wydania — na jednym z filmowych blogów zwierz mógł sobie przeczytać jakie cuda niewidy dodają do nowego jubileuszowego wydania Obywatela Kaine Orsona Wellsa — nikt przy zdrowych zmysłach nie wyda tyle na film do którego dodają cienka książeczkę, kilka kartek z reprodukcjami plakatów i dwa dawno zapomniane filmy dokumentalne. Tym bardziej że wszystko ma cenę za którą można było by kupić mnóstwo innych nowszych filmów a i same dzieło Wellsa w mniej ekscentrycznym opakowaniu. Nie mniej nikt nie chce byśmy podejmowali rozsądne decyzje. Wręcz przeciwnie — w popkulturze chodzi o to by pragnąć tego dwudyskowego trzy razy droższego wydania filmu.
Czy ktokolwiek chce byśmy zadali sobie pytanie po co nam ten film z planu, czy reprodukcja programu z premiery Przeminęło z Wiatrem? Czy ktoś chce byśmy zadali sobie pytanie poco nam cała płyta z rysunkami projektów dekoracji? Albo po co nam takie ładne opakowanie na sześć płyt z filmami Audrey Hepburn? Oczywiście że nie — nawet szalony zwierz potrafi sam siebie przekonać, że kolejnego dodatku nie potrzebuje — nie mówiąc już o osobach bardziej racjonalnych nieco mniej szalonych ( zwierz ma nadzieje że należą oni jednak do większości). Tak naprawdę przekonać samego siebie, że jakiegoś produktu nie potrzebujemy jest bez porównania łatwiej niż przekonać się że nie możemy bez niego żyć. Tymczasem tego czego się najbardziej pragnie w popkulturze to emocji i to emocji przenoszących się na bardzo realne wydatki.
Oprócz filmów i gadżetów równie dobrze widać to w przypadku gier. Pomijając fakt, że gry tanieją bardzo szybko więc kupienie ich od razu jest strasznie nie racjonalne ( podobnie z filmami ale w przypadku gier spadek cen bywa naprawdę drastyczny ) to jeszcze producenci gier wyspecjalizowali się w sprzedawaniu dwa razy droższych wydań specjalnych. O ile jeszcze w przypadku filmów wydania dwudyskowe zawierają dużo dodatków ( które jednak prawie nikogo nie interesują) o tyle specjalne wydania gier plasują się od tych które naprawdę spełniają marzenia fanów ( wciąż jednak mówimy najczęściej o dodatkach które z rzadka polepszają jakość gry) po takie w których znajdziecie najdroższe na świecie plastikowe reprodukcje broni, pięciostronicowe książeczki, złożone na osiem części plakaty czy inne dodatki które z całą pewnością nie są spełnieniem niczyich marzeń za to podwyższają cenę gry dwu czy trzykrotnie . Wydaje się to być szczytem idiotyzmu i zaprzeczeniem jakiemukolwiek rozsądkowi — a jednak ludzie nadal będą kupować wydania kolekcjonerskie — bo istnieją, bo istnieje część graczy których gra nie będzie bawić jeśli kupią ją w normalnym wydaniu.
Oczywiście niekiedy racjonalność bierze górę. Oto kilka dni temu zwierz znalazł na półce w sklepie zestaw czterech filmów o Piratach z Karaibów z dołączonymi do nich słuchawkami. Słuchawki jak to słuchawki ale za to z narysowaną czaszką ( pewnie po przyjrzeniu się bliżej okazało by się że to słuchawki wysoce podłej jakości) — zwierz już sięgał ręką kiedy zdał sobie sprawę że przecież ma już te filmy, może nie tak ładnie zapakowane, i przecież nie korzysta z słuchawek bo ma uszy nie do pary i musi chodzić w takich na pałąku. Tak — poważny racjonalny głos w głowie zwierza odezwał się stanowczo uświadamiając zwierzowi że wcale tego wydania nie potrzebuje. Jednak ów głos nie odzywa się najwyraźniej we wszystkich głowach skoro opłaca się przekupywać ludzi takimi marnymi słuchawkami.
Co prawda zwierz jest nawet wdzięczny swojemu racjonalnemu poważnemu głosowi w głowie ale musi powiedzieć, że słuchanie go zbyt często to śmierć dla osób zainteresowanych popkultura ale i dla całego przemysłu rozrywkowego. I to nie tylko dlatego, że człowiek racjonalny potrafi sobie wmówić i rozsądnie wytłumaczyć, że nie ma potrzeby posiadania lepszych wydań filmów czy jakichkolwiek seriali. Tak naprawdę człowiek maksymalnie racjonalny bez problemu osiągnie poziom na którym niczego nie kupuje i wszystko ściąga bo przecież po co mieć drogie wersje oryginalne skoro te nie oryginalne są za darmo na wyciągnięcie ręki ? A jeśli zastanowić się dalej to czy istnieje coś bardziej nie racjonalnego, niż przejmowanie się losem ludzi którzy nie istnieją. Oscar Wilde rzekł kiedyś ” Art is quite useless” co zwierz uważa za największy komplement pod względem sztuki jaki padł w historii. Jeśli więc sztuka jako taka jest nie użyteczna, to popkultura jest zdecydowanie nie racjonalna. I niech nas wszystkich Pan Bóg broni zwierza przed używaniem rozumu w czasie przeglądania strony Amazon.
Ps: A już juto zwierz wytłumaczy Ponurej dlaczego ludzie lubią sitcomy o grupie przyjaciół i dlaczego serial Jak poznałem waszą matkę to jedyny prawdziwy spadkobierca Lostów. Czyli zwierz pobawi się w kogoś kto wie — albo przynajmniej udaje że wie jaka jest odpowiedź na każde popkulturalne pytanie:P