hej
Dziś przejeżdżając obok kolejnego bilbordu reklamującego tym razem gospelowy koncert poświęcony pamięci Michela Jacksona przyszło mi do głowy że nic lepszego nie może się twórcy zdarzyć niż przedwczesna śmierć. Nie jest to stwierdzenie nowe ani szczególnie błyskotliwe ale zaskakująco stałe. Poza drobną niedogodnością jaką jest niemożność czerpania profitów z własnej pośmiertnej sławy bycie nieboszczykiem jest nie tylko zyskowne ale zapewnia nieśmiertelność. Zawsze było mi niezwykle przykro gdy myślałam o Jamesie Deanie i Marlonie Brando- dwóch aktorów którzy mieli ten sam potencjał zostania gwiazdą. Ale Dean zawsze pozostanie młodym buntownikiem którego życie dogoniło fabułę filmu — nawet jeśli Buntownik bez Powodu się zestarzał, Na wschód od Edenu jest filmem o uprawianiu kapusty a Olbrzym jest po prostu nudny to i tak Dean będzie wisiał w setkach pokoi młodych ludzi pragnących buntu. Tymczasem Brando aktor chyba jednak bardziej od Deana utalentowany zdążył się na naszych oczach postarzeć, zbrzydnąć, utyć i pokłócić z całym światem. Gdyby jednak umarł po kilku swoich pierwszych filmach gdy był jeszcze niesamowicie witalny i przystojny prawdopodobnie byłby jeszcze większą legendą niż Dean. Podobnie biedna Brigitte Bardot — gdyby zeszła tak jak Merlin wtedy gdy jej sexappeal powalał na kolana i nęcił mężczyzn na całym świecie jej imię przywoływano by zdecydowanie częściej niż teraz kiedy jest pulchną lekko zwariowaną panią w średnim wieku. Także biedni Beatlesi muszą się pogodzić z tym że najsławniejszy będzie z nich zawsze Lennon i to nie dlatego że napisał Imagine ale dlatego że zszedł z tego świata zanim ludzie zdążyli się do niego zniechęcić albo przeczytać o jego rozwodach w wieku średnim. Możecie uznać mnie za okrutną gdy powiem że Elvis byłby dziś prawdopodobnie Bogom równy gdyby umarł zanim zaczął śpiewać w Las Vegas kiedy był na szczycie swojej kariery. Listę szczęśliwych nieboszczyków można ciągnąć ale prawda jest taka że nie śmierć daje sławę i uwielbienie. Tak naprawdę trzeba czasem zostawić publiczność z niedosytem — odejść zanim zacznie się spadać w dół — to wyjście na które mało kto się decyduje stąd taka „zasługa” wczesnej śmierci. Oczywiście nie oznacza to zawsze że trzeba umrzeć za młodu — niektórzy są w stanie utrzymać swoją karierę przez całe życie ( powiedzmy sobie szczerze na palcach ich można policzyć) ale większość popada w zapomnienie albo eksploatuje swoje stare sukcesy. Poza tym natura ludzka każe cenić coś czego już więcej nie dostaniemy- stąd takie nagłe uwielbienia dla Jacksona o którym nam się w ostatnich latach zapomniało. tak więc jeśli czytają mnie młodzi artyści to polecam scenariusz taki — zdobyć szybko niesamowitą sławę i uwielbienie a potem się wycofać. To świetny sposób na zostanie legendą w przeciwnym razie jedyne co nam zostaje to zgon ( tu zwierz pragnie dodać że trzeba zejść po zdobyciu sławy zejście wcześniej utrudnia zrobienie kariery).
A przy okazji zwierz chciałby się pochwalić że wygrał bilet na pokaz filmu w Annapolis — dla nieświadomych to jest za wodą wielką i czystą czyli w USA. Obecnie zwierz prosi o datki na bilet lotniczy żeby mógł swoją nagrodę wykorzystać