Hej
Ponieważ dziś w Warszawie świeci słońce i jest piękna pogoda postanowiłam wstać wcześnie i obejrzeć wystawę poświęconą stuleciu polskiego filmu. Wystawa ma już rok ( pierwszy polski film to 1908 – ,, Antoś pierwszy raz w Warszawie”) ale dopiero teraz opuściła filmotekę i przeniosła się na Nowy Świat. Oglądając wystawę uderzyło mnie jak mało jest na niej komedii. Oczywiście Polska nie jest stolicą światowej komedii ale prawdę rzekłszy przez pierwsze trzydzieści lat istnienia kina w Polsce produkowano prawie wyłącznie komedie. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet gdybyśmy produkowali wyłącznie śmieszne filmy na tej wystawie znalazły by się prawie wyłącznie poważne produkcje. Dlaczego? Cóż jeśli zapytacie pierwszego z brzegu aktora i reżysera co trudniej nakręcić powiedzą bez zastanowienia – komedię. Rozśmieszyć ludzi jest trudno zwłaszcza gdy chce się ich rozśmieszyć słowem a nie człowiekiem ślizgającym się na skórce od banana. Aktorzy z kolei twierdzą że nie ma nic trudniejszego niż szybki zabawny dialog na którym opiera się inteligentna komedia. Czemu więc filmy poważne cieszą się o tyle większą estymą wśród krytyków? No cóż nie należy ukrywać że filmy o śmierci, miłości przeznaczeniu i Bogu łatwiej uznać za ważne i poruszające. Nie odmawiam wartości tego typu produkcjom po prostu zawsze wydaje mi się że tym co ludzi porusza najbardziej i tym co jednocześnie kręci się zbyt rzadko to komedio-dramaty – filmy w których cały czas się śmiejemy a pod koniec wcale nie jest nam do śmiechu. Czyta radość podobnie jak czysta tragedia są obce naszemu doświadczeniu – wszystko w życiu człowieka jest słodko- gorzkie i właśnie taki świat najbardziej przemawia do nas na ekranie. Innymi słowy – gdy oglądam ,, Niebieski” Kieślowskiego to skala dramatu jest tak wielka że wiem iż nie oglądam życia ale wielkie dzieło wielkiego autora. I choć mogę się zachwycać to tak naprawdę to tylko piękny obraz ale nie rzeczywistość. A może znów jestem zbyt surowa?