Home Ogólnie Wszyscy mówią “Hello sweetie” czyli zwierz o Husbands of River Song

Wszyscy mówią “Hello sweetie” czyli zwierz o Husbands of River Song

autor Zwierz
Wszyscy mówią “Hello sweetie” czyli zwierz o Husbands of River Song

Czy­tal­iś­cie ostat­ni tekst zwierza o tym jak nie będzie pisał więcej o Dok­torze bo coś w tym seri­alu się dla zwierza skończyło. Jakaś emocjon­al­na więź która spraw­iała, że zwierz czuł, że świat Dok­to­ra jest jego światem. Najwyraźniej ktoś w BBC musi­ał usłyszeć głos zwierza. Świąteczny odcinek przeniósł bowiem zwierza lotem błyskaw­icy do chwil kiedy czuł że Dok­tor Who to ser­i­al który trafia pros­to do jego ser­ca. Tak moi drodzy świąteczny obcinek nie był dobry, był fenom­e­nal­ny. Tekst zaw­iera spoil­ery do odcinka.

the-husbands-of-river-song-321

Wszyscy bal­iśmy się powro­tu Riv­er a tym­cza­sem trze­ba było go wyczekiwać

Każdy dobry odcinek Dok­to­ra skła­da się z kilku kluc­zowych ele­men­tów. Pier­wszy to peł­na humoru przy­go­da, dru­gi to emoc­je a trze­ci… trze­ci to ta trud­na do zdefin­iowa­nia nut­ka smutku czy sen­ty­men­tu, które spraw­ia­ją, że człowiek z jed­nej strony ma uśmiech na twarzy ale czu­je to specy­ficzne ukłu­cie w okol­i­cy ser­ca. Jeśli czegoś zabraknie moż­na dostać całkiem niezły odcinek ale jeśli jest wszys­tko — wtedy dosta­je się odcinek który chce się zobaczyć jeszcze raz w chwili w której się kończy. Co więcej – to jeden  z tych odcinków który spoko­jnie moż­na oglą­dać bez zna­jo­moś­ci ostat­nich dwóch sezonów. Trochę tak jak­by Mof­fat nie do koń­ca zad­owolony kierunk­iem w jakim zmierzał ostat­ni­mi cza­sy Dok­tor sięgnął po swój wcześniejszy pomysł. Chy­ba musi­ał mieć dobrą intu­icję bo w tym odcinku było więcej emocji niż w ostat­nich dwóch sezonach Doktora.

the-husbands-of-river-song-33

Z pisaniem Riv­er jest taki prob­lem że ona jest niekiedy zbyt fan­tasty­cz­na a żeby postać pol­u­bić musi ona być trochę ludzka

Jak wszyscy wiemy w tym odcinku powraca Riv­er. Początkowo zwierz był nieco scep­ty­czny. Riv­er była doskon­ała w odcinkach z 10, dobra w pier­wszych odcinkach z 11 ale im więcej o niej wiedzieliśmy, tym mniej intere­su­ją­ca się wydawała. Zwierz bał się, że Mof­fat może zro­bić z Riv­er postać którą kiedyś zwykło się kochać ale potem straciło się dla niej nieco ser­ca. Coś co zwierz doskonale kojarzy z Sher­loc­ka, gdzie pewne posta­cie kocha się co raz mniej a nie co raz bardziej. Zwłaszcza, że his­to­ria Riv­er z jed­nej strony pozwala na mnóst­wo cud­ownych, wspól­nych przygód, z drugiej — spraw­ia pewne prob­le­my. Zwłaszcza kiedy dochodz­imy do jej roli nie jako towarzysz­ki Dok­to­ra ale jako potenc­jal­nej ukochanej i jak wiemy, żony. Do tego sama his­to­ria — z dia­mentem, mężem/królem i tajem­niczą sprzedażą wydawała się pretek­stowa (choć miejs­ca­mi bard­zo zabaw­na). Zwierz od cza­su Christ­mas Car­ol czekał na dobry odcinek świąteczny i choć zwyk­le był w miarę usatys­fakcjonowany to jed­nocześnie zdarza­ły się rzeczy kosz­marne – jak np. ten odcinek inspirowany Narnią (przy­na­jm­niej tytuł) czy pokręt­ny odcinek z Mikoła­jem w którym miała teo­re­ty­cznie ode­jść Clara ale została na jeszcze jeden sezon.

WARNING: Embargoed for publication until 00:00:01 on 05/12/2015 - Programme Name: Doctor Who - TX: 25/12/2015 - Episode: n/a (No. n/a) - Picture Shows: ***EMBARGOED UNTIL 00:01hrs 5th DEC 2015*** Doctor Who (PETER CAPALDI) - (C) BBC - Photographer: Simon Ridgway

Zwierz nie pamię­ta kiedy ostat­nio Dok­tor był taki Doktorowy

Tak więc zwierz bał się, że Riv­er przy­będzie raczej jako sym­bol dawnych dobrych cza­sów seri­alu ale nie przyniesie ze sobą nic naprawdę intere­su­jącego. Ku zaskocze­niu zwierza, okaza­ło się, że to właśnie wza­jemne uczu­cia bohaterów (tem­at pode­j­mowany doty­chczas trochę chao­ty­cznie) staną się moty­wem prze­wod­nim odcin­ka. Początkowo wyda­je się, że będzie to jeden z tych odcinków gdzie Dok­tor z jed­nej strony uda­je, że nie prze­j­mu­je się uczu­ci­a­mi Riv­er ale na każdym kroku zachowu­je się jak zaz­dros­ny mąż. I Mof­fat doskonale z nami gra  — okazu­je się, że dla Riv­er znalezie­nie sobie męża czy żony to rzecz niesły­chanie pros­ta i codzi­en­na. W jed­nym odcinku poz­na­je­my jej dwóch mężów (choć jed­nego co trze­ba przyz­nać poślu­biła dla dia­men­tu w głowie) i słyszymy o jed­nej żonie. Riv­er zaś nie poz­na­jąc Dok­to­ra zachowu­je się jak na arche­olo­ga z pop­kul­tu­ry przys­tało. Czyli krad­nie co nie jest jej i dostar­cza to ludziom ofer­u­ją­cym najwyższą sumę. Wszys­tko z wdz­iękiem i w doskon­ałych ciuchach. I tak Dok­tor (cud­own­ie pomy­lony w odcinku z prawdzi­wym dok­torem) przeży­wa pół odcin­ka jako anon­i­mowy towarzysz Riv­er i jak widz­imy ma mnóst­wo radochy (cud­own­ie widzieć jak Dok­tor się śmieje) i pokazu­je jak człowiek powinien zareagować na TARDIS (jego prze­mowa jest tu abso­lut­nie przeu­rocza). A do tego jest bardziej Dok­torowy niż kiedykol­wiek wcześniej przez ostat­nie dwa sezony.  Jest w nim odpowied­nia ilość dow­cipu, uroku i czys­tej radoś­ci z przeży­wanej przy­gody. Wszys­tko za sprawą Riv­er, która na każdym kroku zda­je się as infor­mować, że choć Dok­tor jest dla niej niesły­chanie ważny to nie aż tak ważny.

husbands_of_river_song_3

Zwierz był zaskoc­zony ile miejs­ca w odcinku poświę­cono emocjom między Dok­torem a River

Zwierz miał jed­nak wąt­pli­woś­ci. Czy naprawdę potrze­bu­je­my his­torii zaz­dros­nego Dok­to­ra? Czy zawsze musi to być ta co raz wspanial­sza Riv­er, której dopisu­je się kole­jne wspani­ałe cechy i która jest tak cud­ow­na że określa Dok­to­ra jako “Dem­sel in Dis­tress”. Zwierz kocha Riv­er ale zawsze ist­nieje niebez­pieczeńst­wo stworzenia postaci, która jest tak faj­na że trud­no się z nią utożsami­ać i trud­no trak­tować ją jako rzeczy­wistą istotę. Zresztą wszyscy chy­ba znamy ten moment który pojaw­ia się w momen­cie pisa­nia częś­ci postaci kobiecych (a u Mof­fa­ta zdarza się to częs­to) kiedy mamy wraże­nie, że sce­narzys­ta tak bard­zo chce dać prz­ty­cz­ka w nos wszys­tkim kry­tykom, że doda­je bohater­ce kole­jne niesamowite cechy, nieza­leżnie od tego czy pasu­ją czy nie. Poza tym zwierz miał i zawsze ma prob­lem z odgry­waniem zaz­droś­ci jako moty­wu prze­wod­niego- nie dlat­ego, że zwierz w ogóle zaz­droś­ci nie lubi (co jest oso­bistą pref­er­encją) ale przede wszys­tkim dlat­ego, że to strasznie zuży­ty motyw.

p03crpkt

Powiedzmy sobie szcz­erze, nie wyszło­by z inną obsadą

I właśnie wtedy — dość niespodziewanie odcinek zmienił kurs. Z his­torii nieco zaz­dros­nego o Riv­er Dok­to­ra, który niemal na każdym kroku dostawał potwierdze­nie że wcale nie był dla niej aż tak ważny, sta­je się to his­to­ria Riv­er i jej uczuć. Cud­ow­na jest mowa Riv­er o tym, że kochać Dok­to­ra nie znaczy otrzy­mać miłość w zami­an. Jej mowa jest cud­ow­na bo zaw­iera wszys­tkie prob­le­my i wąt­pli­woś­ci związane które wyrażali przez lata wid­zowie. Jasne wszyscy wiemy że moż­na kochać Dok­to­ra ale czy Dok­tor może sam kogoś roman­ty­cznie pokochać? Cud­w­na jest Riv­er tłu­maczą­ca że moż­na kochać gwiazdy nie oczeku­jąc że gwiazdy pokocha­ją nas z wza­jem­noś­cią. I ze wszys­t­kich odpowiedzi jakie mógł­by wymyślić sto­ją­cy obok Dok­tor to “hel­lo sweet­ie”  jest jed­nym z najlep­szych tek­stów jakie mógł mu Mof­fat napisać.

hello-sweetie

Dawno w Dok­torze nie było sce­ny o której zwierz był­by tak pewny, że stanie się gifem niemal w chwili jej emisji

Jed­nak to nie koniec wzruszeń. Po całej — zaskaku­ją­co zabawnej i dobrze rozpisanej przy­godzie dochodz­imy do tego momen­tu o którym wszyscy słyszeliśmy od tak daw­na. Ostat­niej wspól­nej kolacji Dok­to­ra i Riv­er. Przez tyle lat ich dro­gi szły w zupełnie różnych kierunk­ach ale w tym jed­nym momen­cie wyda­je się, że obo­je — choć raz nie potrze­bu­ją dia­gra­mu by doskonale wiedzieć w którym miejs­cu ich wspól­nej dro­gi się zna­j­du­ją. Zwierz musi powiedzieć, że dawno nie widzi­ał w Dok­torze, nie w jakimkol­wiek innym seri­alu tak doskon­ałej sce­nie gdzie dwo­je ludzi mówi sobie wszys­tko o tym co czu­ją, nie mówiąc właś­ci­wie nic. Ulu­biony frag­ment zwierza doty­czy śpiewa­ją­cych wież. Kiedy zwierz słuchał tego jak Dok­tor o nich mówił, przyszło zwier­zowi do głowy, że kto wie, być może tajem­nicze pochodze­nie tych wież, wyni­ka z fak­tu, że postaw­ił je nikt inny tylko Dok­tor. By zagrały Riv­er tą smut­ną melodię kiedy przyjdzie czas. Ale nawet jeśli to nie był zamysł sce­narzysty a wyobraź­nia zwierza bieg­nie za daleko – to cała ta sce­na była abso­lut­nie ide­al­na.  Zresztą reflek­s­ja Mof­fa­ta nad “hapil­ly ever after” które nie musi trwać w nieskońc­zoność, lecz trać może tylko tą odrobinę cza­su która jest potrzeb­na dwójce osób by poczuć się szczęśli­wy­mi. W ogóle to jest ciekawy odcinek z punk­tu widzenia wyraża­nia uczuć. Riv­er jest zupełnie pogod­zona z tym że kocha Dok­to­ra bez wza­jem­noś­ci, zaś Dok­tor bez wąt­pi­enia kocha Riv­er choć nigdy nie mówi jej tego wprost. To taki piękny wątek miłos­ny gdzie człowiek doskonale wie, że nie będzie dobrego zaskoczenia a jed­nocześnie wszyscy są w jak­iś sposób z tym pogodzeni więc zami­ast smutku jest całe mnóst­wo wzruszania.

p03crqpk

Zwierz jest pewien że te dwie wieże nie sto­ją tam przy­pad­kowo i że to nie jest przy­padek że wia­tr gra aku­rat w tym miejs­cu smutne piosen­ki dla Riv­er Song

Ale powiedzmy sobie szcz­erze, ten odcinek nie był­by aż tak fenom­e­nal­ny gdy­by nie aktorstwo. Zwierz przez ostat­nie sezony skarżył się, że nie ma poję­cia jakim Dok­torem jest Capal­di. Więcej — zwierz nie umi­ał dostrzec w nim wszys­t­kich pozostałych Dok­torów. Ale nie w tym odcinku. W tym odcinku jest dokład­nie taki jaki być powinien. Jasne wciąż jest w nim dys­tans, wciąż potrafi być opryskli­wy, ale pojaw­ia się także uśmiech, radość, dow­cip. Ale przede wszys­tkim pojaw­ia­ją się uczu­cia. Kil­ka lat temu kiedy zwierz pier­wszy raz w życiu oglą­dał dru­gi sezon The Hour był pod wraże­niem, jak doskon­ałym aktorem jest Capal­di. Jak wiele potrafi przekazać jed­nym spo­jrze­niem, drob­ną zmi­aną wyrazu twarzy. Doty­chczas zwierz nie widzi­ał tego zbyt częs­to w Dok­torze. Ale w tym odcinku, bez trudu dostrze­ga to co go najbardziej w aktorstwie Capaldiego zach­wyciło. Bez słów w prze­ciągu jed­nej sce­ny Capal­di potrafi pokazać wszys­tko — wyrzu­ty sum­ienia, głębię uczu­cia, czułość, smutek czy niepokój. W jed­nej sce­nie ma tak czułe spo­jrze­nie, że właś­ci­wie nic więcej nie trze­ba by wiedzieć, że  kochał Riv­er, kocha Riv­er i zawsze będzie ją kochać — nawet wtedy kiedy spotka­ją się w cza­sie w którym jej nie pamię­ta. Co więcej — zwierz odkrył jak wyglą­da Capal­di gra­ją­cy z aktorką z którą ma chemię.  Bo nieste­ty on i Jen­na Cole­man chemii nie mieli — byli raczej obok siebie niż razem. Zresztą co widać było w odcinkach. Tym­cza­sem od pier­wszej sce­ny z Alex Kingston czuć , że ta dwój­ka aktorów stanowi doskon­ałą parę. Kingston w ogóle potrafi z każdym stworzyć doskon­ałą parę (doskonale udawało się jej to ze wszys­tki­mi doty­chcza­sowy­mi Dok­tora­mi) ale miło w końcu zobaczyć Capaldiego który ma z kim grać. Warto tu dodać, że Kingston jest abso­lut­nie fenom­e­nal­na w tym odcinku. Rados­na, dow­cip­na i niesamowicie pew­na siebie. A jed­nocześnie — zakochana, niepew­na i przeglą­da­ją­ca swój pamięt­nik pełen przygód ukochanego (i swoich). Ta dwois­tość mogła­by być iry­tu­ją­ca gdy­by nie fakt, że Alex Kingston umie zagrać to wszys­tko razem czyniąc swo­ją Riv­er jed­nocześnie twardą i miękką, wrażli­wą i pewną siebie. Zwierz tak bard­zo ją lubi.

husbands_of_river_song_1

Kur­czę to było… takie dobre. I dorosłe. Co dawno się Dok­torowi nie zdarzyło

Zwierz przyz­na szcz­erze — ten odcinek świąteczny był dokład­nie tym czego zwierz od bard­zo daw­na potrze­bował. Trochę jak w kochanej przez zwierza Chris­tams Car­ol. Dobre zakończe­nie nie znaczy, że wszyscy będą zawsze szczęśli­wi. Ale może oznaczać, że będą szczęśli­wi przez chwilę. Jest w tym coś dużo bardziej świątecznego niż śpiewanie kolęd i wymi­ana prezen­tów (choć to ostate­czne wyjaśnie­nie skąd Riv­er ma son­iczny śrubokręt, jest przeu­rocze). Zwierz musi stwierdz­ić, że oglą­da­jąc ten odcinek zdał sobie sprawę, że prob­lem z Mof­fatem jest taki. Mof­fat  jest śred­ni w pisa­niu his­torii które wiążą się z manip­u­lowaniem cza­sem i wielki­mi paradok­sa­mi. Ale na Boga. Umie napisać taki romans, że nawet twarde serce zwierza potrafi zmięknąć. I wiecie co… zwierz obe­jrzy ten odcinek jeszcze raz. I jeszcze raz. A potem będzie czekać. Na kole­jny sezon. Damn you Moffat.

Ps: Zwierz ma zami­ar zalać was recen­z­ja­mi ang­iel­s­kich świątecznych pro­gramów. Więc będzie o ostate­cznym finale Down­ton Abbey i o abso­lut­nie fenom­e­nal­nych Dźwiękach Muzy­ki nadanych na żywo przez ITV. A to nie wszystko.

Ps2: Zwierz obe­jrzał sześć godzin dodatków do Hob­bita i musi stwierdz­ić, że te dodat­ki są bez porów­na­nia lep­sze od filmu.

18 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online