Zwierz niedawno zaczął oglądać serial The Real O’Neals. Produkcja komediowa, która zapowiadała się naprawdę fajnie. I jednocześnie zwierz może o niej napisać same dobre rzeczy i jedną naprawdę złą. I jak to zwykle w życiu bywa chciałby się przy tej złej zatrzymać nieco dłużej.
Serial The Real O’Neals to przyjemna komedia o przykładowej pobożnej rodzinie, która udziela się w życiu parafii i służy za przykład tego jak powinni wyglądać modelowi amerykanie irlandzkiego pochodzenia którzy co niedziela stawiają się w kościele. Do czasu. Otóż pewnego wieczoru okazuje się, że rodzice się rozwodzą, a troje ich dzieci prezentuje przeróżne problemy. Córka zbierała pieniądze na sieroty a potem kupiła sobie za tą kasę samochód na czarnym rynku, jeden syn cierpi na anoreksję a drugi jest homoseksualistą. Oczywiście wszystko spada na głowę bohaterów na raz a o sekretach dowiaduje się od razu cała społeczność, co naszych dzielnych i sympatycznych O’Nealów spycha na margines życia towarzyskiego.
The Real O’Neals to bardzo sympatyczna produkcja która wyjątkowo oddaje dynamikę rodziny
Zacznijmy od tego co jest w serialu fajne. Przede wszystkim dynamika rodzinna – zwierz widział wiele seriali o rodzinie ale niekoniecznie takie które rzeczywiście pokazują jak rodzina działa. Tu udało się stworzyć obraz prawdziwej rodziny – od samego początku widać, że rodzice – choć nie pozbawieni wad, kochają swoje dzieci, że rodzeństwo może być dla siebie jednocześnie złośliwe i miłe (doskonałe są interakcje pomiędzy braćmi), że córka może chcieć niezależności ale nie będzie specjalnie robiła na złość matce. Zwierz dawno już nie widział w telewizji rodziny, którą by tak szybko polubił. Między innymi dlatego, że mimo swoich licznych dysfunkcji czy problemów, jest to dużo sympatyczniejsza serialowa rodzina niż większość z tych z jakimi zwierz się spotkał. Poza tym udało się fajnie zróżnicować postacie. Rodzice się rozwodzą bo popełnili w życiu błąd ale nie ma dobrego ojca i złej matki albo wrednego ojca i cierpiącej matki. Oglądając serial można przyznać rację bohaterom że może lepiej się rozejść. Z kolei dzieciaki może i postępują często głupio (głównie z racji na wiek) ale ostatecznie ponownie – widać przywiązanie do rodzeństwa i rodziców.
Zwierz właściwie od początku ma wobec serialu mnóstwo ciepłych uczuć i naprawdę lubi bohaterów
No ale przejdźmy do tego z czym zwierz ma problem. Otóż jak zwierz wspomniał w pierwszym odcinku wychodzą na jaw trzy wielkie tajemnice dzieci naszych bohaterów. Zwierz przyzna szczerze najbardziej był zaintrygowany tym jak serial – poradzi sobie z tematem istniejącym ale zupełnie pomijanym – chłopięcą anoreksją. Już w ogóle pojawienie się słowa anoreksja w serialu komediowym jest ryzykowne a co dopiero ta o której się nic nie mówi a co raz częściej pojawia się w naszym społeczeństwie. Tym większy był smutek zwierza kiedy okazało się, że tematu właściwie nie ma. W następnym odcinku widzimy jak bohater radośnie zajada się naleśnikami – które najwyraźniej wystarczyły by nasz bohater się wyleczył. W późniejszych odcinkach ma różne problemy (np. chce rzucić uprawianie zapasów) ale nie są one związane z anoreksją której nie ma. Zwierz jest niesłychanie zawiedziony. Problemy z odżywianiem, zwłaszcza u chłopaków są jedną z rzeczy o których w sumie wcale nie mówi się często. A już o tym jak np. zmuszanie sportowca (zwłaszcza zapaśnika) do pilnowania wagi może na nie wpłynąć niemal w ogóle. Tymczasem serial radośnie problem porzucił. Można oczywiście się kłócić że to problem i choroba zbyt poważna na serial komediowy, ale po co było wykorzystywać temat w pierwszym odcinku? Zwłaszcza że zwierz przypomina, że anoreksja to właściwie choroba śmiertelna – przynajmniej nieleczona. Tymczasem tu zupełnie temat porzucono.
Świetna jest postać siostry głównego bohatera, choć serial nie spędza zbyt wiele czasu zastanawiając się nad jej postępkiem
Porzucono też nie mniej ważny temat jakim jest kwestia moralności. Oto okazuje się, że córka bohaterów zupełnie bez skruchy dokonała defraudacji dużej sumy pieniędzy przeznaczonej na afrykańskie sieroty. Choć sama postać jest naprawdę doskonale napisana (im dłużej ją obserwujemy tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że intelektualnie przewyższa wszystkich członków swojej rodziny) i w sumie sympatyczna to jednak wydaje się, że twórcy serialu powinni jednak spędzić nieco więcej czasu nad refleksją nad tą postacią. Brak pewnej podstawowej moralności u dziecka to dość spora klęska wychowawcza. A nawet gdyby z wychowaniem nie miało to nic wspólnego, to można się zastanowić czy można przejść do porządku dziennego nad tym że tak zupełnie nie zna się charakteru swojego dziecka. Bo w sumie o to chodzi – ze wszystkich dzieci naszych tytułowych O’Nealów to właśnie ich córka ma największą tajemnicę – świadczącą że dotychczas cały czas odgrywała przed rodzicami rolę grzecznej dziewczynki. Czyli rodzice nie mają właściwie pojęcia kogo wychowali.
Z trzech „problemów” z dziećmi bohaterów serial zajmuje się tym jednym który tak właściwie problemem nie jest
Zapewne nie zdziwi was że najwięcej czasu poświęca się kwestii coming out drugiego syna. To on jest naszym narratorem i zdecydowanie naszym bohaterem. Zwierz nie ma pretensji o sam pomysł – pokazania jak wygląda coming out w tradycyjnej katolickiej rodzinie i w religijnym środowisku, ale ma poczucie niedosytu. Zwłaszcza, że oczywiście okazuje się że coming out bohatera jest komicznie wręcz prosty. Jego rodzice akceptują go bez problemów. Choć matka na początku zgłasza pewne zastrzeżenia i wygłasza pewne niewłaściwie uwagi to gdy przyjdzie co do czego stanie za swoim synem murem. Problemu nie ma też rodzeństwo, zwłaszcza starszy brat od razu deklaruje że będzie swojego młodszego brata przed wszystkim bronił. W katolickiej szkole okazuje się, że coming out jest mniejszym problemem niż lęki bohatera przed tym co może się stać. Szkoła okazuje się tolerancyjna a jej polityka antydyskryminacyjna sprawia, że nasz bohater nie może nawet dostać nagany. Całość jest komicznie przerysowana, ale są też sceny jak najbardziej prawdziwe – jak odcinek w którym przyjeżdża konserwatywna babcia która nie ma zamiaru tolerować żadnego homoseksualizmu. Przez chwilę robi się niepokojąco prawdziwie ale wtedy serial wraca na właściwie tory – za bohaterem murem stoją rodzice, którzy nie pozwolą obrażać syna. Ostatecznie serial jest bardzo podnoszący na duchu – chyba zdecydowanie bardziej niż doświadczenia prawdziwych homoseksualnych nastolatków w konserwatywnych rodzinach.
Główny bohater jest przesympatyczny i fajny ale jednocześnie reakcje otoczenia na jego coming out zwykle są bardzo sympatyczne i więcej problemów (jak na razie) jest w jego głowie niż w świecie w którym żyje
Nie zmienia to jednak faktu, ze zwierz, który ogólnie serial lubi, ma wrażenie, że twórcy poszli strasznie na łatwiznę. Z rodziny z licznymi i bardzo skomplikowanymi problemami, zrobili właściwie historię o rodzinie która ma dwa problemy – rodzice się rozwodzą a jeden syn jest homoseksualistą. Ani to szczególni oryginalne, ani w takim komediowym ujęciu szczególnie dramatyczne. Na pewno zaś nie przełomowe, bo w ostatnich latach telewizja co raz bardziej przyzwyczaiła nas do takich wątków i postaci. Stąd żal zwierza, że inne problemy – zasygnalizowane w pierwszym odcinku właściwie nie znalazły rozwiązania. Sprawia to nieprzyjemne wrażenie jakby twórcy zupełnie bagatelizowali dość ważne problemy – zwłaszcza wspomniane zaburzenia odżywiania u młodych ludzi. Co jest przykre bo skoro nie ma się pomysłu jak problem rozwinąć czy omówić to trzeba się zastanowić czy w ogóle warto go wrzucać do serialu dla jednego żartu.
Zwierz naprawdę uważa, że wsadzanie problemu anoreksji do serialu dla jednej dowcipnej puenty to trochę niepoważne.
Real O’Neals to serial który ma być pochwałą niedoskonałości. Im bardziej nasi bohaterowie oddalają się od swojego idealnego, acz nieprawdziwego i pełnego sekretów życia tym są szczęśliwsi a nam łatwiej ich polubić. Ale jednocześnie serial trochę przeczy sam sobie. Okazuje się że można być niedoskonałym ale tylko jeśli ta niedoskonałość mieści się w pewnych z góry wyznaczonych ramach. Przyznanie się do homoseksualizmu w katolickiej rodzinie pozwala pokazać jak w gruncie rzeczy mili są pozostali członkowie rodziny bohatera. Rozwód rodziców niemal w każdym odcinku pokazany jest jako proces przez który bohaterowie przechodzą zgodnie i w sumie słusznie (choć zwierz założy się że ostatecznie żadnego rozwodu nie będzie). Jednak kiedy pojawia się niedoskonałość nad którą nie można po prostu przeskoczyć, która wymaga zatrzymania się i naprawdę zastanowienia się co można z tym zrobić – wtedy już nie pasuje do obrazu. Homoseksualizm jest niedoskonałością idealną bo nie jest niedoskonałością. Podobnie rozwód jest sytuacją do której wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. W sumie wady bohaterów tylko umacniają wizję dobrej kochającej się rodziny.
Serial jest pochwałą niedoskonałości ale w sumie – tej prawdziwej niedoskonałości się boi
Nie zmienia to faktu, że zwierz będzie serial oglądał dalej. Mimo tego jednego dużego zastrzeżenia zwierz nie jest w stanie znaleźć innych większych wad. To produkcja bardzo miła, miejscami bardzo mądra a przede wszystkim przyjemna. Zwierza ma po dziurki w nosi nieprzyjemnych bohaterów i rodzin tak dysfunkcyjnych jak tylko się da. Sam mając bardzo dobre doświadczenia rodzinne (odpukać na razie wszyscy wydają się bardzo w porządku. Co dalej czas pokaże. Eksperyment trwa) zawsze bolał nad tym, że seriale rzadko pokazują rodziny dobre, choć niekoniecznie wzorcowe. W Real O’Neals zwierz znalazł dokładnie to czego szukał. Rodzinę która o siebie dba, w której rodzeństwo się wzajemnie lubi, w której rodzice i dzieci mimo różnic potrafią się dogadać. Serio zwierz był i jest zauroczony tymi niedoskonałymi Irlandczykami. I ma nadzieję, że długo z nimi zostanie. Na przykład do tej chwil kiedy odniosą się wreszcie do wszystkich problemów zasygnalizowanych w pierwszym odcinku serialu.
Ps: Zwierz nie chce by ktokolwiek uznał, że zwierz uważa iż coming out nie jest ważnym problemem. Chodzi raczej o to, że jest problemem kulturalnie czy popkulturalnie omówionym i nieco oswojonym. W przeciwieństwie do np. zaburzeń odżywiania które – wśród chłopców- są właściwie nie ruszone.
Ps2: A tak z innej beczki, zwierz jest niesamowicie zaskoczony Crazy Ex- Girlfriend – serial skręcił od denerwującego do fantastycznego w niecały sezon. To jest jednak coś co rzadko się zdarza i zwierz chyli czoła przed twórcami którym się udało stworzyć taką dobrą telewizję.