Jak ocenia się najgorszy film na świecie? Jak się w ogóle go wybiera. Czy da się w ogóle wybrać najgorszy film? Zwierzowi ostatnio podsunięto film Birdemic informując go, że to jest jeden z najgorszych filmów jaki kiedykolwiek nakręcono. Zwierz obejrzał ten film i ku przerażeniu wszystkich raczej się z tym stwierdzeniem nie zgodzi.
Birdemic to przede wszystkim film amatorski. Doskonale widać to w poziomie realizacji, w najgorszych w historii produkcji filmowych efektach specjalnych czy przeraźliwie irytującej i nie pasującej do niczego muzyce jaką ktoś ewidentnie zakupił w specjalnej bezie irytujących i tanich motywów muzycznych. Dodajcie do tego amatorów w głównych rolach, oraz fakt, że film kręcono nie w studio filmowym tylko w prawdziwych pomieszczeniach zaś dźwięk nagrywano… cóż nie nagrywano prawie i dostaniecie właśnie Birdemic. Produkcję która chyba najbardziej przypomina popularne wytwory kina nigeryjskiego, w którym kręci się filmy w kilka dni (lub krócej) wrzuca na DVD i natychmiast o nich zapomina.
Wróćmy jednak do Birdemic. To historia faceta, któremu właśnie zaczyna powodzić się w życiu, jego firma została wykupiona, więc wygląda na to, że będzie miał sporo kasy. Do tego spotyka koleżankę z liceum która zaczyna odnosić sukcesy jako modelka ale chętnie umówi się z nim na randkę. Ma najlepszego kumpla który mówi tylko o seksie, i jest zaangażowanym w ekologiczne technologie przedsiębiorcą. Jak na razie nie ma tu nic czego nie znaleźlibyśmy w dziesiątkach podobnych filmów. Zwłaszcza, że dostajemy tu także rozmowę z matką gdzie dziewczyna zwierza się że właśnie się zakochała, czy bardzo popularny w nowych produkcjach katastroficznych segment gdzie bohater robi coś równie mało zajmującego jako jedzenie śniadania a w tle słyszymy wiadomości które będą potem ważne dla rozwoju akcji. Oczywiście kiedy nasz bohater już jest szczęśliwy pojawia się zagrożenie. To atakujące ptaki, które sieją chaos i zagrażają życiu ludzi. Tu zaczyna się klasyczny film katastroficzny – bohaterowie znajdują broń, wyjeżdżają z miasta, biorą pod opiekę dzieci które pozostały bez rodziców, przeprowadzają heroiczną próbę pomocy ludziom uwięzionym w autobusie, zostają okradzeni z benzyny, a nawet spotykają mądrego naukowca który ma rozwiązanie tajemnicy atakujących ptaków.
Film jest na swój sposób fascynujący. Nie dlatego, że w jego fabule jest cokolwiek oryginalnego, albo dlatego, że w jakimkolwiek momencie wspina się na wyżyny gry aktorskiej. Powiedzmy sobie szczerze pod względem realizacyjnym zwierz widział lepsze video z komunii. Gra aktorska też tam bywa lepsza. Tym co jest tu interesujące to sposób w jaki film wykorzystuje sceny które znamy – jeden do jednego – z produkcji jak najbardziej profesjonalnych. Moment w którym nasz bohater spotyka dziewczynę – przypadkowe spotkanie w barze i wspomnienie z liceum. Ileż razy to ogrywano. Rozmowa dziewczyny z matką czy chłopaka z jego przyjacielem – oba te elementy prawdopodobnie znalazłyby się także w zupełnie tradycyjnym filmie katastroficznym. Więcej, koszmarnie kiczowata i fatalnie nakręcona scena ratowania ludzi z autobusu (spoiler – wszyscy giną łącznie z ratującym ich byłym żołnierzem) spokojnie znalazłaby się w niejednej produkcji – właśnie jako moment kiedy chęć pomocy komukolwiek innemu niż sobie kończy się śmiercią. Długi wykład o tym jak ocieplenie klimatu wpłynęło na ptaki – wygłaszany przez starszego profesora który nie chce uciekać i nie boi się atakujących orłów – to także odegranie znanego schematu człowieka, który się nie boi i nie pragnie pomocy. A jednocześnie naukowca który jako jedyny jest w stanie wyjaśnić o co chodzi ale nikt go nie słucha. Przy czym dialogi w filmie są cudowną mieszanką bardzo słabej gry aktorskiej i improwizacji z dialogami które właściwie są takim koncentratem tego co słyszymy w zupełnie profesjonalnym i wysokobudżetowym kinie.
No właśnie Birdemic dobrze pokazuje jak trudne jest robienie filmów i przede wszystkim – jak trudno jest stworzyć przekonującą iluzję rzeczywistości. Trzeba bowiem przyznać, że oglądając taką amatorską produkcję przede wszystkim odrzuca nas sztuczność. Nie chodzi jedynie o ptaki które wyglądają jakby ktoś je wyciął z painta. Ale o to, że nienaturalnie brzmią dialogi, ludzie zachowują się dziwacznie, przejścia między scenami są wymuszone. Tymczasem sam scenariusz choć głupawy nie odstaje od znacznie sprawniej zrealizowanych produkcji licznych małych czy jak kto woli niezależnych studio specjalizujących się w marnych podróbkach znanych produkcji katastroficznych. Więcej gdyby usiadły nad nim ze dwie czy trzy osoby z Hollywood można byłoby tą banalną historyjkę podrasować i spokojnie sprzedać jako kolejny głupi film katastroficzny. Naprawdę skoro można było nakręcić bez mrugnięcia okiem San Anderas to naprawdę poziom głupoty został już wystarczająco obniżony. Nie ma się co bać że film o ptasie grypie i globalnym ociepleniu w jakikolwiek sposób zaniży ogólny poziom scenariuszy. Jednak jeśli brakuje tej realizacyjnej magii, profesjonalnej kamery, montażu i aktorów to nagle głupota poszczególnych sytuacji, dialogów i scen staje się dla nas widoczna. Birdemic to doskonały film by obejrzeć go tylko po to by przekonać się ilu elementów produkcji filmowej – tak istotnych dla jej oglądania – pozornie się nie widzi. Dopiero kiedy ich zabraknie nagle doceniamy jaką rolę odgrywają rzeczy nieoczywiste – jak montaż czy montaż dźwięku. Zwłaszcza brak dobrego montażu strasznie boli widza – nie tylko wszystkie sceny zajmują strasznie długo ale do tego jeszcze – ponieważ film w ogóle umie zmieniać dobrze planu mamy wrażenie jakby wszyscy stali i czekali na koniec sceny. Właściwie nie ma też zbliżeń za to często mamy jakieś szerokie plany gdzie trudno powiedzieć kto jest kim.
Wróćmy jednak na chwilkę do kwestii najgorszego filmu na świecie. Czy Birdemic takim filmem jest? Zwierz przyzna szczerze, że nie śpieszyłby się z taką opinią. Nie ma sensu porównywać tej pół czy w pełni amatorskiej produkcji z filmami wysokobudżetowymi czy nawet z produkcją tych studio filmowych które robią głupawe podróbki. W rozmowach o najlepszych i najgorszych filmach (choć przyznajmy się częściej mowa tu o tej drugiej kategorii) w ogóle należy wyłączyć filmy realizowane amatorsko. Nie ma bowiem sensu ogłaszać, że film zrealizowany bez środków i możliwości jest gorszy od tego który zrealizowany mając dostęp do wszystkich tych elementów które tworzą profesjonalny film. W takiej sytuacji nawet największa kicha wyprodukowana przez duże studio filmowe może się pochwalić że jest lepsza od jakiegoś amatorskiego projektu w którym nie wzięto pod uwagę dostępnych środków. Stąd też zwierz musi was zmartwić – produkcje takie jak Birdemic choć są z natury fatalne, wcale nie kwalifikują się zdaniem zwierza do miana najgorszych filmów w historii. To zaszczytne miano zawsze przypada tym którzy mieli potencjalnie pieniądze, sprzęt i aktorów a nadal wyszła im jakaś niewyobrażalna kicha. Paradoksalnie zwierz uważa, że 50 Twarzy Greya jest od Birdemic gorsze. Bo tam były środki i talent a i tak nie wyszło z tego nic co by się chciało oglądać. Birdemic nic nie miało i też ogląda się to ciężko, ale przynajmniej zwierz może powiedzieć, że twórcy nie mogli osiągnąć przy tych środkach dużo więcej. Oczywiście można się ze zwierzem i jego spojrzeniem nie zgadzać ale zwierz jest głęboko przekonany, że nie ma sensu wrzucać wszystkich filmów do jednego worka. Chociażby dlatego, że wtedy tracimy dobre punkty odniesienia by stwierdzić co naprawdę jest najgorszym filmem wyprodukowanym przez studio filmowe z profesjonalnymi aktorami.
Na koniec zwierz musi przyznać że jest to w ogóle fascynujące zjawisko w kulturze popularnej – tworzenie – dość masowo – złych filmów katastroficznych. Jeśli odłożymy na bok Bidremic to zostają nam dzieła typu Komodo kontra Kobra, Megaszczęki kontra Megamacki czy Sharktornado. Nie ważne czy mówimy o produkcja studio The Asylum czy o filmach jeszcze mniejszych „wytwórni” schemat jest podobny. Film opowiada o głównym bohaterze (lub grupie bohaterów) którzy stają oko w oko z atakującymi ich zwierzętami, stworami czy ogólnie czymś niebezpiecznym, ale co ważne związanym w pewien sposób z naturą. Potem zwykle okazuje się, że natura atakuje nas na skutek ingerencji człowieka – czy to globalnego ocieplenia, czy tajnych eksperymentów wojskowych czy nierozważnych działań naruszających równowagę środowiska. Nie jest to oczywiście jedyny obowiązujący schemat ale pojawia się w wielu takich gorszych produkcjach. Być może to jedynie odgrywanie bardzo zgranych już w Hollywood schematów narracyjnych, ale zwierz widzi w tym jeszcze trochę takiego nieprofesjonalnego, może trochę ogniskowego, może trochę ludowego straszenia się naturą i działalnością człowieka. Oczywiście kiedy spojrzymy na jedną produkcje to jest ona po prostu głupim filmem, który ludzie mają obejrzeć najlepiej po trzech piwach i odrobinie trawki. Ale kiedy spojrzymy na całość oraz na to ile takich filmów powstaje to wydaje się, że wypełniają one jakąś lukę i spełniają pewne zapotrzebowanie. Nawet jeśli są naprawdę złe.
Czy jednak należy z tego powodu obejrzeć Birdemic? Cóż jeśli jesteście istotami takimi jak zwierz które niejedno w życiu widziały i w sumie są nawet zainteresowane tym jak wyglądają hollywoodzkie schematy przepisane na amatorski film – proszę bardzo, to może być naprawdę bardzo pouczający seans. Zwłaszcza dialogi są tu doskonałym przykładem na to jak bardzo się trzeba napracować by ludzie mówiący do siebie brzmieli ciekawie. Ten film doskonale pokazuje jak piekielnie nudne są dialogi w których ludzie po prostu się komunikują. Do tego ten film sprawi, że każdy żyjący człowiek doceni montaż. To produkcja która jak mało która pokazuje jak bardzo potrzeby jest w filmie i ile zmienia w narracji. Natomiast jeśli jesteście normalni i oglądając zły film po prostu przysypiacie to spokojnie znajdziecie dużo więcej rozrywkowych filmów które dadzą sporo radości bez konieczności ciągłego zgrzytania zębami. Tak więc jak to ładnie mówią w filmach katastroficznych. Ratujcie się, dla mnie jest już za późno.
Ps: Pomysł na wpis został zrealizowany w ramach Patronite.pl gdzie część patronów może zaproponować zwierzowi dowolny serial czy film do obejrzenia i zrecenzowania. Zwierz deklaruje że w ciągu trzech miesięcy obejrzy i napisze o proponowanym tytule. Ten tytuł podsunął niezawodny Paweł Opydo.