Hej
Zwierz wie, że spora część czytelników tego bloga nienawidzi tych hermetycznych wpisów o Doktorze Who, serialu, który mimo największej miłości zwierza jakimś cudem nie jest najlepiej znanym wytworem telewizji w historii. Zwierz naprawdę nie rozumie dlaczego, zwłaszcza, że wczoraj obchodził on swoje 49 urodziny. 49 urodziny serialu to nawet więcej niż gdybyśmy liczyli wiek serialu w psich latach (wtedy się mnoży razy 7 prawda?) w przypadku produktu telewizyjnego moglibyśmy biorąc pod uwagę wiek telewizji stwierdzić, że to coś jakby ktoś pisał średniowieczy epos niemal bez przerwy (no OK serial zniknął na jakiś czas z anteny ale nie będziemy o tym rozmawiać) do dziś. A ponieważ zwierz ma dobry humor (a ten zawsze sprzyja wpisom niepoważnym) postanowił was z okazji ten niewątpliwie imponującej rocznicy serialowych narodzin poczęstować wpisem zupełnie niepoważnym za to sprawiającym samemu zwierzowi mnóstwo frajdy. Tak więc nie doktorowi czytelnicy mają dziś wolne. A może wręcz przeciwnie powinni przeczytać wpis uważnie, bowiem nie każdy serial robi takie kuku w mózg jak Doktor ;) Nie mniej nie obawiajcie się – będzie dla was jeszcze jeden wpis dziś. Żebyście nie czuli się osamotnieni ;)
A o czym będzie – otóż zwierz zorientował się, że oglądanie Doktora Who to rozrywka, która zmienia życie człowieka na zawsze. Oto zupełnie nie świadom (a właściwie świadom ale nie mogąc się powstrzymać) zwierz począł ( ku jedynie lekkiej irytacji osób go otaczających) nieco inaczej postrzegać pewne elementy rzeczywistości. A ponieważ nie ma lepszej reklamy niż opowiedzieć o naszych własnych przeżyciach, zwierz postanowiły wysmażyć wpis niemalże biograficzny. Wszak ponoć to się najlepiej sprzedaje. Tak więc dziś dostaniecie porcję Doktorowego lifestyle’u ;)
Banany – będąc dzieckiem zwierz nienawidził Bananów i do dziś nie jest w stanie pojąć po co ktokolwiek mógłby robić tak straszną rzecz jak podgrzewać Banany. Serio. Co prawda przez lata percepcja tego owocu (to owoc si?) u zwierza się zmieniła ale to co Doktor zrobił ze zwierzem doprowadza do szału jego rodzinę. Otóż brat zwierza lubi sobie kroić Banany na małe kawałeczki (nie pytajcie skąd ten zwyczaj) – ilekroć zwierz widzi go przy tej czynności nie jest w stanie nie rzucić kwestią „Always take a Banana to a Party”. Zwierz wie, że nie powinien tego robić w chwili kiedy brat zwierza ma w ręku nóż (którym od pewnego czasu co raz bardziej zwierzowi grozi) nie mniej nie jest w stanie się powstrzymać. Podobnie jak zwierz nie jest w stanie skonsumować Banana bez stwierdzenia ” I like bananas. Bananas are good”, co prawda udaje mu się już powstrzymać przed poinformowania wszystkich w około, że to dobre źródło potasu, ale na swoje własne nieszczęście postanowił niedawno spróbować bananowego daiquiri. I dowiedział się, że drink ten nigdy nie powinien zostać wynaleziony.
Zwierz usłyszał niedawno zarzut, że być może myślicie że gify na stronie są jego autorstwa. Nie nie są – zwierz taki zdolny nie jest. Stara się wybierać gify podpisane (wszystkie znajduje na tumblr)- jeśli widzicie adres tumblr na gifie który wam się podoba, wejdźcie po prostu na ten tumblr i polubcie go czy dajcie o tym znać autorowi.
Fez – przez lata Fez kojarzył się zwierzowi jedynie ze słowem, z którego korzysta się kiedy człowiek ma w scrabble literę F i zero pomysłów – serio Fez przychodzi wtedy zawsze z pomocą (tego ruchu nauczyła zwierza babcia, która przez lata ogrywała go w Scrabble). I tak zwierz trwał w Fezowej obojętności dopóki nie zaczął oglądać Doktora Who – to zmieniło poglądy zwierza o 180 stopni i teraz zwierz ilekroć widzi Fez (nawet w filmach w których spełnia on swoją właściwą rolę czyli tradycyjnego nakrycia głowy) czuje że musi kogoś o tym poinformować. Co więcej zwierz zawsze myślał, że jego lekka obsesja na temat Doktorowego fezu jest raczej cicha, ale musiał ją jednak artykułować nieco głośniej niż mu się zdawało, bo kiedy KFC w ramach Kebabowej promocji rozłożyło Fezy po swoich restauracjach brat zwierza (ten sam który nie zadźgał go nożem w przypadku Bananów) poszedł i spytał czy by zwierzowi jednego nie dano. Być może miał nadzieję, ze przestanie wtedy zwierz powtarzać Fezes are cool.
Maski gazowe – OK to już chyba ostatni występ brata zwierza w tym wpisie (jak może zauważyliście jest on biedną ofiarą pośrednią obsesji zwierza). Otóż brat zwierza zbiera maski gazowe. Ma ich mnóstwo. Niestety zwierz musi z całej siły walczyć sam ze sobą by wchodząc do jego pokoju nie zapytać 'Are you my mummy” co więcej – brat któremu zwierz już setki razy tłumaczył że to niesamowicie śmieszny tekst w kontekście tych wszystkich masek zawsze obdarza zwierza tym samym spojrzeniem sugerującym, że zwierz powinien się leczyć i nie przystoi jego starszej siostrze zachowywanie się jakby miała pięć lat. Być może nie mniej zwierz zawsze wchodząc do jego pokoju przynajmniej w myślach wypowiada tą kwestię Doktora – dając tym samym potwierdzenie, że jednak z nim nie najlepiej.
Are you my mummy to chyba jedna z najbardziej hermetycznych kwestii z Doktora Who. Ale bawi (drugi gif bez podpisu z oficjalnego tumblr doktora who: http://doctorwho.tumblr.com/?)
Kamienne posągi Aniołów – zwierz nie będzie wam ściemniał że zaczął się ich bać jak twierdzą niektórzy whomaniści. Zwierz po prostu zaczął je dostrzegać – wcześniej nigdy się im szczególnie nie przyglądał – teraz od czasu do czasu zastanawia się czy rzeczywiście nie jest to absolutnie przerażająca wizja – ruszającego się posągu. Co więcej zwierz zauważył u siebie, że jego wcześniejsza absolutna obojętność wobec tego typu przedstawień (zwierz zauważył, że należy do istot absolutnie nie czułych na wszelkie przejawy sztuki cmentarnej) zamieniła się w niechęć. W końcu czy naprawdę trzeba stawiać na grobie anioła z twarzą ukrytą w rękach? Po co straszyć biednych ludzi. Zwłaszcza w listopadzie kiedy trudno powstrzymać się od mrugania.
Don’t blink. Blink and you’re dead. They are fast. Faster than you can believe. Don’t turn your back. Don’t look away. And don’t blink. Good Luck.?
Muszki – Dobra zwierz nigdy nie był szczególnym fanem muszek – rozumie że pasują do smokingów ale prawdę powiedziawszy w każdej innej sytuacji wyglądają kretyńsko – teoretycznie nie powinno robić różnicy czy człowiek zawiązuje pod szyją kokardkę czy przywiesza sobie prosty kawałek materiału w kontrastującym z koszulą kolorze, ale robi. Nie mniej nawet mimo tej niesłabnącej niechęci zwierz przyswoił sobie określenie „Bow ties are cool”, z którego o ile go pamięć nie myli mógłby skorzystać tylko raz wobec swojego znajomego, który uwaga, uwaga – nie tylko nosi od czasu do czasu muszki ale przede wszystkim zna się na Doktorze Who. Niestety zwierz nigdy nie miał okazji tego przetestować, więc czasem oglądając koncert w filharmonii (gdzie wszyscy muzycy obowiązkowo mają muszki) zwierz wypowiada cichym szeptem do siebie to zdanie – kto wie, muzycy mają dobry słuch może, ktoś usłyszy
Zwierz wierzy Doktorowi na słowo, a muszki chyba powoli wracają do mody, ten gif też zwierz znalazł gdzieś w przepastnych archiwach Doktorowego Tumblr (a gif zwierz znalazł tu).
Conversy – zwierz zawsze lubił markę trampek, które wyglądały dokładnie tak samo jak jego kapcie do szkoły z drugiej klasy podstawówki z tą różnicą że nie dało się ich znosić w tydzień. Jednak czerwone Conversy dziesiątego Doktora zamieniły lubienie w pożądanie. Zwierz zrozumiał, że jeśli jego konsumpcyjne życie ma być pełne musi posiadać Conversy. Pierwsze jakie dostał – podwójne idealne na wczesną jesień okazały się jednym z najlepszych butowych zakupów w życiu zwierza. Ale jednocześnie odtworzyły puszkę Pandory. Następne z Batmanem (kupione za pieniądze z artykułu o Batmanie więc zwierz uważa je za przemyślany zakup) okazały się wygodne, ładne i jak zwierz przewidywał praktycznie niezniszczalne. Prawda jest taka, że zwierz popadł w zamknięty krąg. Wie że niedługo kupi sobie czerwone Conversy, a potem Conversy z jakimś innym wzorem (widzieliście te z Ligą sprawiedliwych) a potem. no własnej zwierz zawsze zastanawiał się skąd ludzie biorąc całe kolekcje Conversów skoro potrzebują tylko jednych. Okazuje się, że nikt nie potrzebuje tylko jednych.
Doktor podobnie jak zwierz zupełnie się nie dziwi tym, którzy Conversy kupują nałogowo
Śrubokręty – dobra powiedzmy sobie szczerze, zwierz nie jest nawet odrobinę zdolny technicznie. Nie złoży sobie szafki ( o dziwo udaje mu się znaleźć ludzi, którzy niczego nie świadomi, zademonstrują mu, że ludzik z Ikei nie jest nieosiągalnym ideałem i da się powtórzyć jego akcje). Nie mniej od czasu kiedy zwierz zobaczył Doktora ma paskudny zwyczaj ilekroć widzi śrubokręt (ma w domu jeden który przekłada z półki na półkę i nie ma zielonego pojęcia gdzie jest jego właściwie miejsce), myśli sobie, że to fajne urządzenie szkoda tylko, że nie działa na drewno. Kiedyś zwierz próbował komuś sprzedać ten dowcip ale niestety jak na razie nie spotkał absolutnie nikogo kto byłby go w stanie zrozumieć.
To, że coś nie działa na drewno nie znaczy, że można się z tego wyśmiewać
Okulary 3D – nawet nie takie wypasione jakie dodają teraz w kinach ale takie tradycyjne z jednym okiem czerwonym drugim niebieskim. Kiedy nie tak dawno temu dodawano taką parę do gazety zwierz radośnie podkradł je z wydania, które przeglądał w pracy i nosił w torebce jak jakieś trofeum. Nic w nich nie obejrzał ale nie pierwszy raz w życiu od czasu kiedy zaczął oglądać Doktora miał wrażenie, że coś absolutnie nie posiadającego żadnej wartości dla nikogo innego (czy te okulary w ogóle działają? Zwierz nigdy nie był w stanie zobaczyć w nich nic w 3D) dla niego jawi się jako mały artefakt. Oczywiście noszenie papierowych okularów torebce kończy się najczęściej pozbyciem się ich pod koniec tygodnia wraz z resztą zalegającej w torebce prasy i śmieci. Nie mniej przez tydzień zwierz uśmiechał się ilekroć w panice przeszukiwał zawartość wielkiego torbiszcza w poszukiwaniu telefonu.
Serio – serial, który sprawia, że okulary 3D z papieru wydają się fajne. No jak nie kochać Doktora.
Cardiff – zwierz nigdy nie interesował się szczególnie stolicą Walii. Prawdę powiedziawszy (nie ukrywając swojej lekkiej ignorancji) zwierz nie był do końca pewien czy Cardiff rzeczywiście leży w tej Walii i umiejscawiał je raczej tak luźno na wyspach brytyjskich. Od czasu Doktora, zwierz stwierdził, że koniecznie musi Cardiff odwiedzić, jako że grało ono centrum wszechświata. Co więcej nie tak dawno temu udało się zwierzowi rozpoznać Cardiff po zaledwie kilku ujęciach z centrum co przekonało zwierza, że jego wiedza geograficzna znacznie się poszerzyła. Z resztą ilekroć ktoś wspomina o stolicy Walii zwierz musi się całą mocą powstrzymywać by nie tłumaczyć mu, że to niesłychanie ważne miasto w kontaktach ludzie, istoty pozaziemskie. Niekiedy zwierz się nie powstrzymuje i wtedy możecie powrócić do tego punktu w którym ktoś spogląda na zwierza karcącym wzrokiem.
BBC – zwierz zawsze lubił brytyjskiego nadawcę publicznego ale po Doktorze Who, zwierz zapisał się do oficjalnych wyznawców. Serio ilekroć widzi jakiś tekst o BBC, albo słyszy że ktoś wspomina o tym nadawcy natychmiast robi się zainteresowany. Jego zaufanie do stacji wzrosło do tego poziomu w którym zwierz jest gotowy obejrzeć absolutnie wszystko przed czym pojawia się charakterystyczne logo. Jest to bardzo dobry dodatek do życia zwierza bo nie tylko pogłębił swoją wiedzę na temat wszystkich sześciu aktorów występujących w tej stacji ( jeśli raz podpiszesz kontrakt z BBC to jakbyś sprzedał im dusze i musisz u nich grać na wieki wieków) ale także obejrzał jakąś tonę programów (przede wszystkim seriali) na które nie zwróciłby uwagi. Obecnie zwierz zastanawia się nad możliwością przesyłania swojej opłaty abonamentowej do BBC. Bo rzeczywiście im się od zwierza należy.
Gif co prawda z The Hour, ale kłamliwy straszliwie bo przecież wszyscy wiedzą, że oglądanie seriali BBC w nadmiarze pozostawia rany na psychice
Dobra dotarliśmy do końca wpisu. Nie whomaniści jeśli czytają pewnie trzymają się w tej chwili za głowę i obmyślają strategie ucieczki, część czytelników przenosi zwierza w głowach z kategorii normalny do kategorii – mocno stuknięty a część pewnie doskonale rozumie o co chodzi – i powiedzmy sobie szczerze – oni pewnie się za bardzo w tych dziwnych zachowaniach od zwierza nie różnią. Nie mniej jeśli ktoś zapytałby zwierza w czym czai się sekret serialu, którego się nie ogląda a w który się wpada po uszy, zwierz odrzekłby że takie są cechy dobrych opowieści. A dobre opowieści są cool.
Ps: Zwierz ma też nowy paskudny zwyczaj tłumaczenia różnych rzeczy jako „wibbly-wobbly” i oczekiwania że rozmówca zrozumie to nawiązanie.??