Hej
Zwierz musi powiedzieć że stał się wyznawcą poglądów co do których sam nie wie czy są słuszne. I to poglądów z najwyższej półki – czyli takich co do których nie powinno się mieć wątpliwości i umieć bronić ich w każdej dyskusji. Nie tym razem nie chodzi o kwestie tak fundamentalne jak to czy uniwersum Gwiezdnych Wojen jest bardziej prawdopodobne od uniwersum Star Trecka ( z tym akurat zwierz nie ma problemu) ale o kwestię zdecydowanie bardziej życiową. Po kolei – jak zapewne wiecie lub nie wiecie jeden z ostatnich odcinków South Park został ocenzurowany – po uwagach ze strony amerykańskiej komisji do spraw telewizji twórcy serialu wyrzucili scenę w której pojawia się Mahomet przebrany w strój misia – argument władz amerykańskich jest dość prosty – islam zabrania jakichkolwiek przedstawień proroka więc nie należy drażnić wyznawców tej wiary. Zapewne przypomni się wam teraz stara już historia z karykaturą w gazecie z którą był ten sam problem. Za twórcami South Parku wstawili się już rysownicy Simpsonów i wielu anonimowych pracowników fabryki snów. Ilekroć taka sprawa pojawia się w mediach wszyscy jednogłośnie stwierdzają że nie możemy dać się zwariować, że jest wolność słowa i że naprawdę wyznawcy islamu nie mogą nas terroryzować tym że oni w coś wierzą. Z jednej strony zwierz rozumie te argumenty – wszak to prawda mamy wolność słowa i nie po to się namęczyliśmy by ją zdobyć by teraz dawać sobie z nią spokój i imię utrzymywania porządku i unikania jakichkolwiek zatargów z jedną z największych religii na świecie. Z drugiej jednak strony kiedy mówimy o South Parku czyli najbardziej obrazoburczym serialu animowanym w telewizji zastanawiam się czy ta zasada musi być zawsze absolutnaą Przecież nic się nie stanie kiedy wytniemy ten obrazek z serialu – widzowie prawdopodobnie nie zobaczą kolejnego głupiego żartu no i nie obrazimy zupełnie nie potrzebnie uczuć religijnych wielu osób. A to że nie pokażemy wszystkiego co możemy pokazać ? Cóż jest wiele sfer w których popkultura pozwala się cenzurować bez piśnięcia – dlaczego cenzura obyczajowa może zakazać pokazania gołej kobiecej piersi w nowym bondzie żeby mógł być dystrybuowany do krajów islamskich i nikomu to nie przeszkadza a wycięcie autentycznie obraźliwego Mahometa w stroju niedźwiedzia budzi nasz sprzeciw? Dlaczego władze mogą z góry zakazać pokazywania w filmach przyjemności czerpanej z brania narkotyków czy zupełnie poważne rozważać wyrzucenie papierosów ze starych filmów i uważa się to za pozytywny znak czasu ale kiedy chcą powstrzymać kogoś od niewybrednych żartów z cudzej religii stają się strasznymi cenzorami? Oczywiście możecie tutaj zaatakować zwierza argumentem że jeśli zaczniemy wyrzucać tego typu scenki to zanim się obejrzymy znów będziemy musieli walczyć z wielopiętrową cenzurą polityczną. Zwierz zna te argumenty i nawet je rozumie ( stąd właśnie dylemat zwierza i brak jego absolutnej wiary we własne poglądy) ale zwierz nigdy nie rozumie dlaczego ludzi nie niepokoi bardziej fakt że bohaterka serialu nadawanego w głównym paśmie nie może wypowiedzieć nawet słowa aborcja – gdyż autorzy boją się że serial straciłby oglądalność? Zwierz wie że ten blog nie jest miejscem do poważnych rozważań na temat tego w jakim stopniu cenzura wewnętrzna jest groźniejsza od autocenzury która – czego zwierz jest w pełni świadom rządzi obecnie naszą popkulturą ( gdzie nie spojrzeć tam temat tabu – zwierz musi kiedyś o tym napisać) . Zwierz jednak czasem sobie myśli że to wcale nie jest złe kiedy się nam od czasu do czasu przypomni że fakt że można wszystko powiedzieć nie oznacza jeszcze że się wszystko powiedzieć musi.
ps: zwierz przeprasza że dziś taki mało popkulturalny – na pocieszenie może wam powiedzieć że bardzo poleca film ,, Człowiek który gapił się na kozy” – dziełko co prawda do obejrzenia tylko raz ale za to odjechanie i śmieszne. Oczywiście jeśli ma się odpowiednie poczucie humoru które każe się śmiać ilekroć ktoś rozmawia z Ewanem McGregorem o Jedi. Zwierz ma.