Hej
Wiecie zapewne że zwierz zajmuje się intensywnym malowaniem swojej nowej popkulturalnej nory i dlatego jego wpisy ostatnimi dniami są nieco spóźnione. Dziś zwierz po obowiązkowej dawce wąchania farby zasiadł przed telewizorem żeby obejrzeć film z rodziną Jako że zwierz raz obejrzanego filmu raczej nie zapomina od razu przypomniał sobie że film ten należy do bardzo szerokiej kategorii filmów które mają ten sam kardynalny błąd. Zaczynają się świetnie — są przez swoje pierwsze pół godziny albo bardzo śmieszne albo bardzo tragiczne albo bardzo strzelane (w zależności od gatunku). Oglądamy je z zachwytem który ujawnia się w tym że gdybyśmy oglądali je w kinie i ktoś zapytałby nas potem jaki był kolor ściany sali kinowej nie umielibyśmy odpowiedzieć — nie dlatego że trapi nas daltonizm ale dlatego że zapomnieliśmy o sali kinowej i nawet nie zwróciliśmy uwagę na coś tak drugorzędnego jak kolor ściany. Problem polega na tym że filmom takim starcza energii tylko na pierwsze pół godziny czterdzieści pięć minut — potem nagle w środku akcji „siadają” — nie są już ani tak zabawne ani tak tragiczne ani tak dynamiczne — powoli przestają nas obchodzić bohaterowie i z coraz większym znudzeniem śledzimy przebieg akcji. Na filmach takich zaczynamy dostrzegać kolor ścian, foteli uczesanie osoby siedzącej przed nami a w końcu w akcie desperacji część z nas spogląda na zegarek zastanawiając się ile jeszcze do końca. Filmy te zazwyczaj rozczarowują nas najbardziej — przecież zaczynały się tak dobrze — miały tyle zabawnych scen a potem — potem zazwyczaj wpadły w tą samą pułapkę. w jaką wpadają wszyscy twórcy Wyobraźcie sobie dwóch facetów (jeden może byc kobietą jeśli na sali są feministki) którzy wpadli na pomysł scenariusza — ot na przykład ziemię atakują kosmici którzy z wyglądu są identyczni jak ludzie więc nie można poznać kto wróg kto przyjaciel. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron scenariusza jest super — doprowadza się do sytuacji wyjściowej problem zaczyna się wtedy gdy oprócz takiego pomysłu wyjściowego nie ma żadnego pomysłu na akcję. Wtedy ci ciekawi obcy będą się ganiać i strzelać z ludźmi zupełnie tak samo jak zielone ludziki. Wydaje się że jest to przede wszystkim problem komedii — utrzymywanie wysokiego natężenia śmiechu jest piekielnie trudne kryzys mają też komedie romantyczne — nie wiem jak wy ale po ciekawej ekspozycji bohaterów zawsze następuje niemal identyczny rozwój wydarzeń. Zwierz musi przyznać że mnóstwo filmów ogląda tylko do połowy (tzn. kiedyś raz czy dwa widział je w całości ale potem już sobie darował) i żałuje że tylko tyle jest dla niego zjadliwe. Tak więc jeśli nie wiecie co myśleć o filmie sprawdźcie czy pamiętacie kolor ścian w kinie. jeśli tak zawsze możecie optymistycznie pomyśleć, że przynajmniej zaoszczędzicie na DVD