Hej
Dziś zwierz pisze porą nocną bo miał urodziny i z tego powodu postanowił spędzić dzień poza domem na rozrywkach i karmieniu się wszelkimi rozrywkami ( ok. pierwsze siedem godzin dnia spędził w szkole ucząc niechętną młodzież ale potem wrzucił już na luz). Oprócz jedzenia pysznego obiadu ( nie wiem czy powinnam się przyznawać że jem biorąc pod uwagę zbrodniczość mojego BMI) poszłam obejrzeć sobie film ,, Julie&Julia” i tu od razu uwaga dla wszystkich którzy chcą sobie ten film obejrzeć – idźcie najpierw na jakiś porządny obiad – popcorn nie wystarczy – po tym filmie człowiek ma ochotę zjeść dużo tłusto i koniecznie z masłem. Oglądanie tego filmu na głodniaka musi być prawdziwą torturą. Nie będę streszczać filmu – zrobiło to za mnie tylu recenzentów, że jeśli tak ja zwierz przeczytało się wszystkie recenzje to nie ma sceny która nie została by gdzieś opisana ( bardzo dziękuję zwłaszcza pani z Wysokich Obcasów która podała wszystkie występujące w filmie fakty o Julii w swoim artykule). Teoretycznie zwierz powinien utożsamiać się ze współczesną bohaterką, która codziennie bloguje o swoich kulinarnych dokonaniach – oczywiście jest kilka różnic – po pierwsze ona ma pod postami 54 komentarze ja góra jeden. Po drugie zwierz nie szuka senesu życia ( chyba że coś zwierzowi umknęło). Zwierz zapałał za to wielką sympatią do tej części filmu która dzieje się w przeszłości – jest to część zabawniejsza, pogodniejsza niż ta dziejąca się współcześnie ( jak słusznie zauważyła zwierzo-mama to smutne że współczesna młoda kobieta nie ma w życiu żadnego celu poza gotowaniem) ale przede wszystkim lepiej zagrana. Recenzenci którzy piszą że Maryl Streep przeszarżowała swoja rolę chyba nie zrozumieli że to nie szarża ale kolejna wielka rola aktorki która wie że gra nie tyle prawdziwą postać co jego idealny obraz. Moim zdaniem to jedna z lepszych ról jaką widziałam od dawna. O dziwo w tym skromnym dość filmie o radości gotowania pojawiają się pewne elementy których dawno w kinie nie widziałam – Julia Child ( czyli MAryl Streep ) nie jest młoda i szczupła i ma zmarszki i dokładnie tyle lat ile powinna. Kocha swojego męża i z nim sypia – kto by pomyślał że pomimo tylu filmów feministycznych trzeba czekać na pogodną komedię by zobaczyć jakiś ludzi w średnim wieku idących do łóżka.
Ten film to nie słynna wołowina w winie która była popisowym daniem Julii Child ale jest to dobry tort czekoladowy który jest niby tylko kolejnym deserem ale widząc go nie sposób się nie uśmiechnąć