Hej
ostatnimi czasy dziennikarka znanej gazety przekonywała mnie ( tzn. nie tylko mnie ale wszystkie czytelniczki tej gazety) że nie należy wypożyczać z wypożyczalni filmów z różowymi okładkami. Różowe okładki są bowiem zarezerwowane dla filmów o glupiutkich blondynkach których historia jest żywcem wzięta z opowiadania o kopciuszku. Owo ostrzeżenie wydało mi się dość ciekawe – nie tak dawno autorka w innym czasopiśmie przestrzegała mnie bowiem przed czytaniem książek o różowych okładkach w których znajdę opowieść – o samotnej kobiecie lub współczesnym kopciuszku które pod koniec powieści zapewne znajdzie swojego księcia. Oba artykuły miały jedno za zadanie – przestrzec mnie przed spędzeniem cennych godzin swego życia nad bezsensowną nie wzbogacającą mojego kobiecego wnętrza rozrywką. Zamiast tego proponowano mi pisarzy iberoamerykańskich, dramaty obyczajowe i mnóstwo innych wytworów kultury które sprawią że będę istotą wrażliwszą inteligetniejszą a przede wszystkim bardziej świadomą swojej kobiecej natury. Och zwierz nie lubi gdy się go tak traktuje. Gatunek w literaturze i filmie nazywany chick flick ( nie wiem dlaczego młode atrakcyjne kobiety nazywa się po angielsku kurczątkami ale w sumie nie powinno mnie to dziwić skoro my mamy laski) nie jest niczym nowym – nie mam wątpliwości że pod tą kategorią zalicza się Jane Austen czy siostry Bronte – i choć ich książki mają zdecydowanie większą wartość literacką ( sprowadzanie Austien tylko do romansu było by głupotą gdyż jest to idealny i nigdy nie przedawniający się katalog ludzkich zachowań społecznych) to jednak spełniają i spełniały tę samą rolę – dają chwilę wytchnienia bez strachu o zakończenie ( wiadomo że wszystko dobrze się skończy). Zasiadając do czytania książki z różwą okładką wiem że bohaterka nie przeżyje przemiany duchowej i że prawdopodobnie będzie kolejnym nieudanym klonem Brigiet Jones ( której przygody nota bene to nic innego jak przełożone na nasze czasy Duma i Uprzedzenie oraz Perswazje – niektóre sceny w obu książkach są identyczne), podobnie oglądając film z różową okładką nie będę się spodziewać żartu wyrafinowanego ale miłego odmóżdżenia. Dlaczego ludzie ( nie ukrywajmy faceci też to oglądają choć nie są targetem ) sięgają po różowe odmóżdżacze? Moim zdaniem każdego z nas czasem przerasta rzeczywistość – wtedy chcemy czegoś co będzie można obejrzeć dla czystej przyjemności oglądania świata innego niż jest. A to że bohaterki sa najczęściej głupie i naiwne? Cóż z tego w końcu osiągają zawsze to czego pragną a kobiety przed telewizorami mogą przez chwilę poczuć się lepszymi od nich. nie wiem jak wy ale dla mnie i dla wielu kultura jest ucieczką to że czasem trzeba uciekać w głupotę nie świadczy źle o kulturze ale o świecie w którym przyszło nam żyć