Hej
Kiedyś gdy Hollywood było młode i naiwne mężczyźni mieli strzelby kapelusze i konie. Kobiety śpiewały w salonach , popadały w tarapaty i czekały aż uratują je ci prawi mężczyźni. Świat był dobry i zły a odcienie szarości pojawiały się rzadko. Wielkie miasta i wielkie problemy były gdzieś daleko zaś cały świat sprowadzał się do małych miasteczek na bezkresnej prerii gdzie w ludziach budzi się to co najlepsze i to co najgorsze. Potem Hollywood nieco zmądrzało i pozbyło się dziecięcej naiwności bohaterowie przestali się golić a zamiast ratować panny przestawili się na zdobywanie pieniędzy. Niekiedy odzywało się w nich sumienie ale tylko na mgnienie oka – potem znów stawali się bezimienni i odchodzili od kobiet które były co raz mniej naiwne a co raz bardziej zagubione. Aż pewnego dnia westerny przestały istnieć. Eastwood nakręcił swoje Bez przebaczenia – słodko gorzkie pożegnanie z gatunkiem w którym nic już nie było takie jak w Siedmiu Wspaniałych a potem nie nakręcono już nic dobrego. Dlaczego? Im dłużej się nad tym zastanawiam tym bardziej nie umiem odpowiedzieć – niektórzy mówią że świat przedstawiany w westernie jest zbyt staroświecki – ale przecież kręcone przez Sergio Leone antywesterny dostosowały cukierkowy świat Dzikiego Zachodu do naszego świat. Czy więc znudziła się nam preria ? Ale czy film dziejący się dawno i daleko to nie najlepszy przepis na sukces? A może po prostu brakuje dobrych scenariuszy bo skoro nikt nie kręci westernu to nikt przy zdrowych zmysłach nie pisze westernów więc nikt kto ma odpowiednią dawkę wyobraźni nie zajmie się odnowieniem gatunku. A przecież jest co odnawiać – western dał nam wiele świetnych filmów, i naprawdę wielu dobrych aktorów a przede wszystkim poczucie że gdzieś tam jest świat w którym człowieka przede wszystkim ocenia się po sile jego charakteru. I nie mówice mi że nikomu to się nie spodoba bo nie uwierzę.