Kiedy kilka lat temu brałam udział pierwszy raz w konkursie na Blog Roku chodziło mi nie tyle o sławę czy chwałę ale o zdobycie nowych czytelników. Dziś czytelników mam ale znów startuję w konkursie. Tym razem w kategorii Tekst Roku. I znów nie chodzi (tylko!) o sławę i chwałę.
Ponoć jestem za dużym blogerem by się w to bawić. Nie wypada. Powinnam krytykować (nadal mi żal że nie ma kategorii kultura) i sugerować, że za dużo tam handlu głosami. Jednak ja uwielbiam konkursy. Uwielbiam rywalizację i emocje. Wiele Blogowi Roku zawdzięczam – od czytelników po najbrzydszy drogi zegarek świata, więc cieszę się, że do tego konkursu mogę wrócić „tylnymi drzwiami”.
Zwierz nie wie czy premier Kanady by zagłosował ale zdjęcie przystojnego Kanadyjczyka nigdy nie zaszkodzi
Ale jak mówiłam nie chodzi o sławę i chwałę. Od samego początku wiedziałam że do konkursu mogę zgłosić tylko jeden post. Jeden z dwóch najpopularniejszych w zeszłym roku. Nie, nie złośliwą recenzję 50 twarzy Greya (choć przez chwilę kusiło) ale tekst o seksizmie. Wiem, mało to popkulturalny post ale nie jest to decyzja nieprzemyślana. Zwierz bowiem postanowił wykorzystać konkurs by dotrzeć z tym postem do nowych ludzi. Może ktoś przeglądający tą konkursową kategorię znajdzie zwierzowy rant na wszechobecny seksizm, może poczytać komentarze, może coś się tam w głowie ruszy. Może dowie się, że nie jest w swoim sprzeciwie ani sam ani głupi.
Od chwili kiedy zwierz wpis napisał zmienił się co prawda rok kalendarzowy, ale zwierz ma wrażenie, że co raz dalej nam do kanadyjskiego 2015. Więcej, dziś kwestia płci staje się narzędziem w dyskusjach o migracjach i polityce. Kobiety, traktowane dość przedmiotowo, stają się elementem sporu o to jak bronić „naszej Europy”. Ale tylko te nasze i białe kobiety europejskie. Zwierz czyta te wpisy i myśli, że czasem za mało tupie, za słabo się stara, za często milczy.
Oczywiście to jest konkurs. Trzeba wysłać sms, zapłacić parę groszy, a jak się uda to zwierz gdzieś odbierze jakąś statuetkę. Nie wygląda to na wielki protest społeczny, ani na działanie ruszające z posad bryłę świata. Zwłaszcza, że tam po drodze jest jeszcze juror, który może być mniej łaskawy dla braku przecinków i poważnych artykułów ilustrowanych zdjęciem mopsa. Ale zwierz jednak by spróbował. Z waszym wsparciem. Spróbowałby trochę głośno potupać, w nadziei, że może rozniesie się nieco dalej. To co potupiemy razem?
Na sam koniec zwierz pragnie was zachęcić do czytania innych zgłoszonych w konkursie tekstów. Będą tam mocne rzeczy i ważne rzeczy. O życiowych błędach, chorobach, szczęśliwych dniach i pasjach. Warto rzucić okiem by zobaczyć inna twarz blogosfery, co raz częściej kojarzoną z postami „o niczym”. Rzućcie okiem jak cudowna jest blogosfera która nie pisze „o niczym”.
A tak technicznie: Aby zagłosować wyślijcie sms o treści T11291 pod numer 7124. Sms kosztuje 1,23 a zyski idą na cele charytatywne. Jak na mnie zagłosujecie, to będzie mi strasznie miło. Głosować można do 1.03 (dokładnie do południa). Tu macie link do zgłoszenia zwierza i w ogóle do strony konkursu. Wiecie już wszystko teraz tylko musicie zadecydować.
Ps: Zwierz nie będzie więcej publikował zachęt, ale w bocznej szpalcie pojawi się baner z informacjami, dla tych którzy ewentualne głosowanie odłożą na później.