Hej
Na początku zwierz radośnie chce podziękować swoim czytelnikom za stawienie się wczoraj na wspólną konsumpcję piwa i nie piwa. Było bardzo miło, głośno i przede wszystkim Dalekowo (wyjaśnienie w zdjęciu). Niemniej drodzy czytelnicy nie dostaniecie dziś sprawozdania ze spotkania – nie dlatego, że zwierz się źle bawił, ale dlatego, że już za chwilę będzie rozwiązanie zwierzowego konkursu po londyńskiego co i tak oznacza wpis autotematyczny. Oczywiście zwierz wie, że ma spore ego, ale nie przesadzajmy – dwa wpisy o zwierzu pod rząd – to trochę za dużo. Ale trzeba powiedzieć, że pewne rzeczy stały się jasne. Jedna to taka, że czytelnicy zwierza są jego prawdziwym odbiciem – mili, ładni i inteligentni (zwierz mówił coś o ego?), a po drugie, że impreza naprawdę powinna nabrać wymiaru cyklicznego, bo tyle jest rzeczy do opowiedzenia sobie nawzajem, że nie ma co udawać, że kiedykolwiek zdołamy wszystko ująć w słowa pisane. Poza tym kto wie, może kiedyś ktoś z czytelników zwierza będzie sławny – warto już teraz zawierać takie znajomości. Tak więc jeśli na spotkanie nie trafiliście nie ma się co przejmować – jakieś jeszcze będzie i nawet mniej zapaleni czytelnicy zwierzowej twórczości są już teraz na nie zaproszeni
Ale do pewnych tematów poruszonych na spotkaniu zwierz dziś nawiąże. Oto w związku z premierą nowego Spider Mana (zwierz go jeszcze nie widział) porozmawialiśmy sobie trochę o filmach na podstawie komiksów. No i zwierz zaczął się zastanawiać. W sumie non stop pisze o filmach na podstawie komiksów jako o produkcjach dobrych, ciekawych i w ogóle wartych obejrzenia. A tymczasem powiedzmy sobie szczerze – nie wszystko się w tym zakresie udało. Jako, że zwierz jest w nastroju do wpisu być może nie koniecznie super pozytywnego. Dlatego postanowił, bez okazyjnie (bo nowy Spider-Man recenzje ma zaskakująco dobre) wymienić te filmu o Super bohaterach, które zwierz obejrzał raz i mu wystarczy.
Zielona Latarnia – zwierz wyżywał się na tym filmie już tak wiele razy, że prawdę powiedziawszy nie wie czy uczciwe wobec czytelnika jest naśmiewanie się z niego po raz kolejny. Ale jest coś żenującego w filmie, który w dobie najlepszych ekranizacji komiksów o super bohaterach częstuje nas marnym scenariuszem, złymi efektami specjalnymi i rozwiązaniami fabularnymi, które z logiką nawet sobie nie powiedziały dzień dobry. Oczywiście, zwierz wie, że z racji kosmicznych powiązań Zieloną Latarnię trudno zekranizować, ale żeby tak od razu ją masakrować.
W świecie Super Efektów specjalnych ten kostium wygląda jak jakiś dziwny hołd dla kina retro.
Daredevil– zwierz zawsze zastanawia się nad klęską tego filmu – teoretycznie Daredevil powinien odnieść sukces bo przecież ma wszystkie niezbędne składniki dobrego super bohatera – naprawdę ciekawy rozdział pomiędzy życiem prywatnym a bohaterskim postaci, moce wynikające z braku mocy (bohater jest ślepcem) no i komiks o oczko mroczniejszy (zwłaszcza w wersji po liftingu Millera) niż większość komiksowych historii. To co wyszło nie ma z tym nic wspólnego – Daredevil to film miejscami irytująco wręcz nudny, miejscami po prostu zły. Nie wiem kto uznał, że Ben Affleck nadaje się do grania w filmach na podstawie komiksów ale zwierz ma dla was ciekawą informację. Ben Affleck nie nadaje się do grania w filmach na postawie komiksów. Kropka.
Daredevil nauczył nas że przestępca z punktem strzelniczym na czole nie budzi grozy.
Elektra – zwierz naprawdę nie wie po co zrealizowano ten film. Co prawda zwierz ma teorię, że nagrano ów film tylko dla jednej sceny w której pojawia się na chwilę Ben Affleck ( w sumie jedynym plusem zekranizowania Daredevil i Elektry było małżeństwo Afflecka z Jennifer Gardner) – innych pomysłów w filmie nie znaleziono. No może poza jedną sceną walki. Ale serio czy warto kręcić cały film dla jednej sceny. a może chodziło tak naprawdę o obcisły strój Elektry?
W Elektrze brak scenariusza próbowano jak zwykle tuszować skromnym strojem bohaterki
Superman Returns – zwierz nie rozumie tego filmu. To znaczy nie rozumie jak studio odpowiedzialne za jego produkcję, po ukradzeniu z planu X-menów najlepszego reżysera tego typu filmów (Bryan Singer) i wybraniu najbardziej znanego super bohatera, zamiast zafundować porządny reboot zdecydowało się na kontynuowanie serii zarzuconej dwadzieścia lat wcześniej. To znaczy teoretycznie kontynuowanie bo tak naprawdę zwierz do końca nie wie czym jest powrót Supermana. Na reboot to nie wygląda, jak na kontynuację wypadałoby by ktokolwiek z widowni pamiętał pierwowzór. A tak dostaliśmy film, który na dość długo pogrzebał człowieka ze stali (reboot serii już nakręcono i zwierz ma nadzieję że tym razem się uda)
Ghost Rider – co prawda może was zmylić fryzura Nicolasa Cage, który ma tu krótkie włosy ale niestety, film jest mniej więcej na takim poziomie jakby Cage miał włosy do pasa (wielka teoria włosów Nicolasa Cage’a każe oglądać jedynie filmy, w których jest krótkowłosy bo wszystkie filmy, w których ma dłuższe włosy są beznadziejne) – z ekranu wieje nudą i choć efekty specjalne są niezłe (zwłaszcza kiedy znika Cage a pojawia się płonąca czacha) to efekt jaki film wywarł na zwierzu był silny – druga część Ghost Ridera to jak na razie jedyny film na podstawie komiksu Marvela, którego zwierz nie obejrzał.
Blade III – niektórym nie podoba się cała serial filmów o Blade ale jedynka miała swój niezaprzeczalny urok – z resztą kręcona była po prostu jako film o łowcy wampirów a nie ekranizacja komiksu. Po słabszej ale przyjemnej drugiej części przyszła jakaś zupełnie nie poskładana część trzecia. Zwierz nie do końca rozumie co autorzy filmu chcieli osiągnąć, bo Blade’a tam za mało, a główny zły wampir jest lekko kuriozalny. Film warto obejrzeć jedynie dla filmu z wpadkami z planu gdzie możecie na własne oczy zobaczyć jak Jessica Biel niszczy kamerę strzałem z łuku. I tyle z tego zabawy.
Spider-man III – zwierz nie cierpi Spider-Mana w reżyserii Ramiego, ale rozumie, że może się jedynka czy dwójka komuś podobać, natomiast część trzecia jest tak kuriozalnie zła, że to aż boli. Zwierz nie rozumie po co zdecydowano się do jednego odcinka wrzucić nie jednego złego a trzech i dlaczego Peter Parker opanowany przez złą materię manifestuje swoje zło zmianą uczesania (podła grzywka). Ogólnie oglądając ten film zwierz nie dziwi się, że Spider-Mana postanowiono rebootować bo naprawdę nie dało się już nic więcej zrobić dla bohatera poza szybkim nakręceniem nowego filmu i udawaniem, że poprzednie trzy były tylko wprawką.
Fantastic Four – zwierz rozumie, że komiks przenosi rodzinne wartości, ale dlaczego Fantastyczna Czwórka stała się nagle filmem dla dzieci i to na dodatek, dostępnym w kinach w paskudnej dubbingowanej wersji. Film miał całkiem niezłą obsadę (bądź co bądź Człowiek Pochodnia został Kapitanem Ameryką) ale gdzieś po drodze ktoś zapomniał napisać sensownego scenariusza. Dostajemy więc film koszmarnie schematyczny a do tego nakręcony z myślą o zdecydowanie młodszym widzu niż zazwyczaj. A szkoda bo Fantastyczna Czwórka naprawdę miała do zaoferowania coś więcej niż przesłanie o sile jaka drzemie we wspierającej się rodzinie.
Zwierz jakoś nie może darować producentom, że z Fantastycznej Czwórki zrobili film dla dzieci
Punisher– to nie jest aż tak zły film jak niektórzy twierdzą, miejscami jest nawet bardzo zabawny. Tylko są dwa problemy. Pierwszy to taki, że Punisher znany jest z tego, że jest brutalnym, pełnym przemocy komiksem. Taki nie jest ten film. Druga sprawa – zło w Punisherze jest naprawdę podłe. Tu złym jest Travolta. Naprawdę. Serio. Travolta?
No serio Travolty się ma zwierz bać?
Catwoman – dowód na to, że mimo marzeń wielu producentów nie można wyprodukować filmu bez scenariusza mając nadzieję, że nikt nie zauważy bo Halle Berry gania po planie w obcisłym skórzanym kostiumie. A producenci mieli taką nadzieję, że im się uda.
Zdaniem zwierza fascynujące jest to, że klęska nie wybiera. Sukces może odnieść film o relatywnie mało znanym poza kręgiem odbiorców komiksów Thorze (zwierz mówi o jego komiksowym a nie mitologicznym wydaniu) a Superman – bohater, którego znają wszyscy, może okazać się punktem wyjścia do klęski. Co więcej niekiedy aktorzy , którzy nie sprawdzili się w jednym filmie na podstawie komiksu (Steve Rogers jako Człowiek Pochodnia) w innym znajdą się na swoim miejscu (Steve Rogers jako Kapitan Ameryka) choć powiedzmy sobie szczerze to nie jest przypadek Ryana Reynoldsa, który w filmach na podstawie komiksów wystąpił trzy razy (Blade III, Wolverine, Gren Lantern) i w żadnym z tych przypadków nie była to rola udana – co z resztą, pokazuje, że obsadzić film na podstawie komiksu wcale nie jest prosto, bo pula aktorów wydaj się być dość zamknięta (jak ktoś słusznie zauważył skoro nawet Nicolas Cage gra w filmach na postawie komiksów to musi być z tą pulą bardzo źle). Nie mniej ilekroć zwierz robi się jakiś zbytnio narzekający – na przykład na Kapitana Amerykę, przypomina sobie filmy z tej listy. Bo to nie są dobre filmy.
Ps: zwierz przeprasza wszystkich za ewentualny brak w oryginalności dzisiejszego wpisu ale po pierwsze – czuł, że powinien go kiedyś popełnić po drugie jest gorąco, po trzecie widział się z czytelnikami, po czwarte czytelnicy go spili :P
Ps2: Pamiętajcie, że tylko do ósmego zwierz czeka na wasze zgłoszenia kolejne już nadpływają, więc jest się z kim mierzyć.