Hej
Znacie ten moment w niemal każdej rozmowie na tematy kina telewizji czy jakiejkolwiek innej gałęzi sztuki kiedy po omówieniu większości lubianych przez siebie pozycji tudzież najnowszych propozycji kinowych dochodzicie do tego chyba najważniejszego pytania czy zagadnienia. Kogo się nie lubi. Po niechęci do konkretnych aktorów czy wykonawców można poznać rozmówcę niekiedy zdecydowanie lepiej niż poznając jego ulubione książki czy filmy ( choć co ciekawe to o nie tradycyjnie się pyta o filmy i aktorów ulubionych nigdy zaś nie pyta się o znienawidzonych). Wspólna niechęć to rzecz w życiu popkulturalnym niezbędna. Niesamowicie łączy ludzi – co więcej istnieją dwa rodzaje popkulturalnej niechęci.
Pierwsza z nich to niechęć powszechna sezonowa niekiedy wynikająca nie do końca wiadomo z czego. Mniej więcej na tej podstawie nienawidzono kiedyś Michela Jacksona dziś Justina Bibera – ta niechęć wywodzi się nie z autentycznego wyrobionego samodzielnie „nie lubienia” lecz z mody – popkultura bowiem ma taką stronę która raz na kilka sezonów obok idoli do kochania kreuje idoli do znieważenia. Taka niechęć budzi niechęć samego zwierza bo jest przecież niczym innym tylko poddaniem się jakiejś masie bez wyrobienia sobie własnej opinii.
Co więcej jest to niechęć samo nakręcająca się – zaczyna się od krytyki a kończy na wyśmiewaniu się do tego stopnia że człowiekowi i zwierzowi robi się autentycznie żal.Zwłaszcza, że niestety internet daje możliwości wyjścia poza zwykłą niechęć czy kpinę i dojścia do autentycznej nienawiści.
Druga niechęć to żadna moda. Nie można przecież lubić wszystkich – nie kiedy jest zupełnie irracjonalna ( zwierz ma kilka aktorek i aktorów których autentycznie nie cierpi ale sam nie do końca wie dlaczego.) niekiedy wynikająca z czyjegoś irytującego stylu, wypowiedzi czy gry – tu zwierz nie musi chyba sypać przykładami ale tak bywa ze wszystkim więc zwierz wam niczego nie odkrywa.
Jest jeszcze jeden rodzaj niechęci wystawiający widza w tym zwierza na dużą próbę. Bywa bowiem tak że podziwiamy aktora za jego wielki talent ale niekoniecznie przepadamy za nim jako za człowiekiem a właściwie jako za osobą publiczną. Ten rodzaj niechęci wynika z faktu, że dziś aktorstwo to w sumie nie zawód ale styl życia obejmujący zarówno to co się robi przed ekranem jak i poza nim.
Wracając jednak do naszej rozmowy ze znajomymi. Kiedy orientujemy się że podobnie jak druga osoba nie cierpimy jakiegoś filmu czy aktora rozpoczyna się najczęściej seans nienawiści do który choć nawet zwierzowi trudno się do tego przyznać przynosi olbrzymią frajdę. Zwłaszcza jeśli krytykujemy film i nie mamy wyrzutów sumienia że wypowiadamy się niepochlebnie o osobie której nie znamy. Zwierz znajduje np. olbrzymią przyjemność w narzekaniu i naśmiewaniu się jak strasznie nudnym i nie udanym filmem jest ” Wierny Ogrodnik”. Zwierz musi jednak stwierdzić że o ile nie ma nic przeciwko tej własnej wyrobionej sobie przez lata niechęci do której każdy z nas widzów ma prawo ( nie tylko widzów jako czytelnicy i słuchacze też mamy prawo być niezadowoleni) o tyle opisana przez niego niechęć powszechna zawsze budzi olbrzymi niepokój zwierza. Po tej niechęci widać jak łatwo sterowalnym społeczeństwem jest społeczność użytkowników popkultury i jak łatwo wzbudzić w nas negatywne opinie i zachowania.
Nie jest to może stwierdzenie szczególnie odkrywcze ale zwierz zawsze z lekkim przerażeniem spogląda na ludzi działających grupowo ( niezależnie czy nienawidzących czy uwielbiających) no ale być może wynika to z faktu, że zwierz to zwierzę samotnicze.
ps: Po wczorajszym wpisie zwierz zorientował się że musi koniecznie napisać olbrzymi wpis o problemie aborcji w popkulturze ale może odłoży to na później bo jedno obok drugiego wydawało się zwierzowi zbyt zaangażowanym zestawieniem
ps2: Zwierzowi skończyły się prawie wszystkie seriale w związku z tym mamy dwa miesiące bez inspiracji telewizyjnych do wpisów. Zwierz przeprasza jeśli będzie mniej odkrywczy.