Hej
Zwierz od pewnego czasu odkrył w sobie nienormalne zachowanie – zwierz pomimo tego że uwielbia kino, kulturę popularną a wynalazek telewizji uważa za kluczowy dla swego szczęścia zazwyczaj natrafia na ścianę gdy chce dowiedzieć się czegoś więcej o swoim ulubionym aktorze czy reżyserze (używam form męskich ale zwierz nie chce nikogo dyskryminować i przyznaje że czasem dowiaduje się czegoś o aktorkach i nieco rzadziej – z racji małej ich liczby o reżyserkach) – wtedy zamiast buszować po internecie zwierz zamyka swego laptopa i idzie do encyklopedii, leksykonu czy innego opracowania o filmie których ma na kopy. Tylko w wypadkach ekstremalnych (tzn. kiedy zwierz dochodzi do wniosku że absolutnie musi obejrzeć wszystkie filmy danego twórcy) zwierz decyduje sie na wpisanie nazwiska do internetu ale nie wychodzi poza stronę imdb. Dlaczego? Zwierz nie wie – o ile w rozmowach z rodziną często ujawnia swoje sympatie i antypatie spytany przez osoby trzecie kto jest jego ulubionym twórcą płoni się plącze i nie wie co powiedzieć. Co więcej mam wrażenie że owo dziwne poczucie wstydu towarzyszące zwierzowi gdy czyta czyjąś biografię (ostatnio zwierz się wycwanił i zaczął czytać po angielsku co zmniejsza uczucie wstydu) czy wyszukuje informacji nie jest odosobnione. Z jednej strony wszyscy żyjemy w świecie pełnym idoli ale z drugiej wszyscy wstydzimy sie do tego przyznać. Oczywiście w damskim gronie można sobie pogadać że jeden aktor jest przystojniejszy od drugiego (myślę że mężczyźni robią to samo tzn. nie porównują może aktorów ale podejrzewam że oceniają wdzięki aktorek) ale nie daj Boże dać po sobie poznać że jest się czyimś wielbicielem – można lubić aktorów ale nie za bardzo. Odnoszę wrażenie że to lekkie zawstydzenie z istnienia kultury popularnej i z odnoszenia się do niej najlepiej uwidacznia się w szkole – sama dobrze pamiętam że ilekroć nauczyciel nawiązywał do jakiegoś filmu czy wykonawcy przez klasę przetaczał się chichot i serial nerwowych komentarzy a ja najczęściej miałam ochotę wyjść z klasy bo zawsze wiązało się to z mówieniem przez nauczyciela kilku głupstw. Skąd w nas ten wstyd? Myślę że choć to może zabrzmieć paradoksalnie przyzwyczailiśmy się że popkultura jako kultura niższa jest do pewnego stopnia prywatna tzn. oczywiście przeznaczona dla mas ale na udział w niej każdy decyduje się sam bo nikt nam jej nie podsuwa (tzn. nikt nas jej nie uczy tak jak np. kultury wyższej) – w związku z tym jesteśmy dużo emocjonalniej nastawieni do naszych sympatii i antypatii i nie chcemy się tak koniecznie nimi dzielić by nie wystawić się na śmieszność. Zwłaszcza w miejscach oficjalnych takich jak szkoła czy praca wolelibyśmy zapomnieć że kiedykolweik oglądaliśmy TV. Oczywiście mogę przesadzać – może moje zawstydzenie wiąże się z jakimś podskórnie wdrukowanym intelektualnym snobizmem który mówi mi że nie powinnam zajmować się kulturą popularną. Choc z drugiej strony jesli to jest przyczyna to ten blog jest najlepszym przykładem mojej wewnętrznej walki