Hej
Zwierz rzucił się w wir pracy i praktykowania uczenia dzieci ( wysłuchał dziś trzech lekcji o tym samym) więc jasne jest że umysł zwierza zajmują sprawy bardzo poważne. Obok nich jednak pojawiła się pewna myśl która od zwierza nie chce się odczepić. Myśl jest taka – jakkolwiek historia jest ciekawa pasjonująca i przyśpieszająca tempo na ekranach kin i telewizorów nie jest nawet w połowie tak ciekawa. Oczywiście możecie się oburzyć – jak to przecież istnieje wiele nagradzanych i dobrych filmów historycznych uwielbianych przez widzów i cenionych przez krytyków – tak oczywiście ale są one nagradzane raczej ze względu na kreacje aktorskie czy efekty specjalne niż za swoją wierność historii. Spielberg potrafi nakręcić świetne lądowanie w Normandii ale jego opowieść o II wojnie światowej ma z historią mało wspólnego. Z kolei Aleksander Oliviera Stone’a to czysta fantazja. Gdy publiczność zachwyca się w telewizji Rzymem czy Tudorami nie zwraca uwagi na to w jak wielu miejscach autorzy decydują się na drobne przekłamania i uproszczenia. Tymczasem prawdziwa historia kinu się wymyka – nie sposób nakręcić filmu o depeszy emskiej, rewolucji przemysłowej czy dualiźmie gospodarczym w Europie po odkryciach geograficznych. Kino poszukuje jednego konkretnego bohatera, historia zadawala się masami i wybitnymi jednostkami ( które jednak nie zawsze są ciekawe jako ludzie ), kino ogranicza fabułę do jednego – maximum czterech wątków – historia wiąże setki różnych nitek w coraz grubsze supełki. Czy jestem przeciwna kinu historycznemu? NIe oczywiście ze nie – w sumie dzięki niemu ludzie poznają przynajmniej część historii poza tym niektóre z nich są dobrymi kawałkami sztuki. Żal mi jedynie że czasem ucząc się do egzaminu widzę idealny temat na film którego nikt nie nakręci. Bo czy da się zrobić triller o Kongresie Wiedeńskim? Cóż znam tylko jeden film który podjął próbę pokzania co się dzieje kiedy nic się nie dzieje – świetna Śmierć Prezydenta Kawalerowicza- ale poza tym gadanie polityków nie jest dobrym tematem na film. Ok już kończę moje żale. Dziś wieczorem obejrzę sobie coś głupiego i jutro napiszę o czymś lżejszym.