Kiedy się wyjeżdża i łapie odrobinę wolności łatwo jest stracić rachubę. Który mamy dzień tygodnia. Ale potem tłumy na ulicach i zamknięte sklepy przypominają. Dzień odpoczynku. Do kwadratu.
To zdjęcie jest takie ładnie Londyńskie że zwierz sobie pomyślał że jakby je dał do nagłówka to byście nie uwierzyli, że nie jest jakieś profesjonalne tylko zrobione przez Martę w czasie spaceru (ergo Marta potrafi robić bardzo profesjonalne zdjęcia)
Slajd 21
Poprosiłam by było zielono. To była moja jedyna prośba poprzedniego dnia gdy Marta zapytała mnie co dalej z tak pięknie rozpoczętym wyjazdem. W nagrodę dostałam Primrose Hill. Po parku (zieleń wczesnej wiosny, choć zimne powietrze szczypie w policzki gdy idziemy pod górę) biegają szczęśliwe psy. Głownie trochę wyleniałe kundle z psykami rozszerzonymi psim uśmiechem. Jeden z psów stara się wszystkim wcisnąć swoją piłeczkę w nadziei że będzie mógł pognać za nią w dół, inny pozuje do zdjęcia jak rasowy model. Mopsica powoli drepcze przed siebie. Zachwycam się. Właścicielka chwali się, że mopsica ma 20 lat. Jest starsza ode mnie i od niej. Ze szczytu wzgórza rozciąga się piękna panorama Londynu. Psy są ciekawsze.
Slajd 22
Uliczki są niewielkie, drzewa obsypane kwieciem. Kawiarnie wystawiły ogródki a ludzie przyprowadzili do nich psy i dzieci. Kawa (nie liczę która) jest lepsza z każdym łykiem. Może to dlatego, że z Martą tak wspaniale rozmawia się o wszystkim i o niczym. A może to widok przystojnych odzianych w dresy panów pociągających kwiatową herbatę którą właśnie nalali sobie do filiżanek z gustownych imbryczków. Na jednym z niewielkich budynków tabliczka informuje, że tu przez ponad dwadzieścia lat mieszkał Engels. Siedział przy biurku i odbierał listy od Marksa skarżącego się na brak pieniędzy. Engels słał. Mieszkał przy Primrose Hill i wspierał rewolucję. Prawdziwy ideowiec.
Jeśli będziecie na Primrose Hill to koniecznie odwiedźcie tamtejszą cukiernię i kupcie sobie cupecake – zwykle są za słodkie i mają paskudnie przesłodzony krem ale te były pyszne, zjadliwie i na tyle nieduże że wyrzuty sumienia nie zabiją was zanim zdążycie powiedzieć „jakie smaczne ciacho”
Slajd 23
O tym, że z metra wysiadłyśmy w Whitechapel informuje nas przede wszystkim przewodnik wycieczki. Ma mały megafon, mikrofon i folder ze zdjęciami ofiar Kuby Rozpruwacza. Opowiada o okropieństwach epok minionych tak jakby nie dotyczyły ludzi tylko muzealnych eksponatów. Efekt grozy psują nieco błyszczące w słońcu wieżowce City. Wycieczka jednak posłusznie kiwa głowami. Jak to było „Potomnych sławą wiecznie młody…”. Przeskakujemy przez zatłoczoną ulicę i idziemy dalej. Lunch na Brick Lane nie zje się sam.
Slajd 24
Gdzieś w połowie zatłoczonej Brick Lane gdzie mieszają się zapachy wszystkich kuchni świata, a młodzi hipsterscy mieszkańcy Londynu jedzą z plastiku, styropianu i folii aluminiowej porzucamy chęć zjedzenia tu lunchu. Nagle obie przypominamy sobie, że wcale nie lubimy tłumu i jedzenia z którym nie sposób usiąść. Uwolnione od konieczności konsumpcji zajmujemy się zwiedzaniem pchlego targu. Słusznie. Nie ma wiele miejsc na świecie gdzie da się dostać pierścionek ze świnką morską. Dobrze że udało mi się jedno z nich znaleźć i rzeczony pierścionek nabyć.
Slajd 25
Gdzieś po drodze zaczynamy rozmawiać o Adamie Smithie i Davidzie Humie. Być może nie można zostawiać historyków za długo ze sobą bo zaczną ze sobą rozmawiać w ten snobistyczny sposób. Kilka kroków dalej znajdujemy piękny plac z uroczą altanką. Znamy altankę w jednej z serialowych scen całowała się w niej para bohaterów. Dookoła wznoszą się budynki, w tym samym stylu tworząc piękne i zwarte założenie architektoniczne. Niestety nie sposób tu wynająć mieszkania. Większość z nich to mieszkania komunalne przeznaczone dla biedniejszej ludności. Spoglądam na zazieleniony placyk i cudną altankę. Widok dla którego mogłabym się znaleźć wśród biedniejszej ludności.
Slajd 26
Pub w którym jemy pizzę wydaje się przeogromny ale stoliki zajmują jedynie połowę pomieszczenia. Pytam czy to na pewno ekonomicznie ale ponoć w piątek całość pustej podłogi wypełniają tłumy. Przez chwilę napawam się atmosferą brytyjskiego pubu w niedzielne popołudnie gdzie nikomu naprawdę nigdzie się nie spieszy. Kto wie może tak wygląda dobre życie. Co chwilę cieszę przerywają oklaski. To na ostatnich nogach wtaczają się do baru uczestnicy Londyńskiego maratonu. Idą powoli szeroko stawiając nogi. Zaraz napiją się piwa i uczczą ten dobrze spełniony dzień. Klaszcze się wszystkim z medalem. Słusznie. W końcu jak ktoś się tyle nabiegał należą mu się oklaski.
Zwierz tak sobie siedzi ma głupią minę i deklaruje miłość do Pana Darcy. Altanka odmówiła pozowania ze zwierzem
Slajd 27
Jeśli zajrzy się w okna niewielkich barek zacumowanych nad brzegiem kanału zazwyczaj oczom jawi się ten sam widok. Zagracony blat obok zlewu. Ponoć nie wszystkie są zamieszkane, niektóre to tylko domki letniskowe. Stoją jedna obok drugiej każąc rozmyślać, czy życie na wodzie warte jest komfortu skanalizowanego mieszkania. Kanał jest jednak niesłychanie malowniczy, zarośnięty i urokliwy i zaledwie kilka kroków od stacji metra Angel. Przez chwilę czuję się jak w Amsterdamie albo Ultrechcie. Wrażenie szybko mija. Głównie za sprawą polskiego który dobywa się z gardła pana siedzącego na ostatniej ławce nad brzegiem.
Slajd 28
Przez pierwszą chwilę kiedy nie ładuje się nam Poldark wydajemy ciche piski. Potem dopada nas przygnębienie – to ostatni odcinek w sezonie. Popijamy jednak porto, malujemy paznokcie i staramy się być dzielne. W końcu trzeba stanąć oko w oko z faktem, że oddało się swoje serce brytyjskiej produkcji. Te zaś ranią do głębi. Głównie swoją długością. Staramy się nie chlipać.
Slajd 29
Gospodyni idzie już spać bo wszak jutro poniedziałek. Pełen atrakcji więc trzeba w końcu złożyć głowę na poduszce i pozwolić wrażeniom dnia przejść do wspomnień. Na końcu pytanie dokąd chciałabym iść. Jest przecież tyle możliwości a miasto takie wielkie. Biorę głęboki wdech. Bo jest tyle możliwości a ja oczywiście nie wiem.
Wyjazd wyjazdem ale fejs się sam nie sprawdzi
PS: Dla wszystkich zainteresowanych – tak zwierz ma w planach obszerny wpis po zakończeniu Poldarka – pojawi się na blogu po powrocie zwierza z Londynu.
Ps2: Zwierz jutro idzie na Wicked i z tego też będzie recenzja.
PS3: Jak zwykle zdjęcia na bloga robiła Marta. No bo przecież nie zwierz