Cześć
Dzisiejszy wpis jest trochę inny. Nie będę wam niczego recenzować, ani polecać. Nie będę też snuła daleko idących refleksji nad stanem świata. Wręcz przeciwnie dziś chciałam was zaprosić do eskapizmu. Uświadomiłam sobie, że zupełnie zapomniałam o was – moich stałych czytelnikach, którzy być może nie śledzą mnie we wszystkich social mediach. Chciałabym was przeprosić. Czasem człowiekowi wydaje się, że już wszystkim powiedział a zapomina o jakimś miejscu, które przecież jest bardzo ważne.
Jak może pamiętacie równo rok temu uciekałam od lockdownu pisząc moją pierwszą powieść w odcinkach – była to opowieść przyjemna Hollywoodzka i moim zdaniem bardzo przyjemna – idealna na moment kiedy człowiek chciałby być gdzieś daleko od tych wszystkich zmartwień związanych z wirusem i chorobą. Całość tamtej zabawy możecie przeczytać TUTAJ
Ponieważ czasy wciąż są trudne i człowiek wciąż się średnio czuje z tym co dzieje się wokół nas chciałabym was do tej zabawy ponownie zaprosić. Tym razem też piszę ku pokrzepieniu serc i znów staram się was tą opowieścią przytulić. W zeszłym roku ponieważ nie dało się wychodzić pisałam moją powieść codziennie ale w tym nie stawiam sobie takich wyzwań. Mój pomysł jest taki, żeby pisać co drugi dzień, maksymalnie co trzeci. Wydaje mi się też że ta historia będzie trochę dłuższa. Dlaczego? To już przekonacie się sami w czasie lektury.
Wszystkie odcinki Nowej powieści w odcinkach znajdziecie TUTAJ. Ale też możecie oczywiście znaleźć je u mnie na Facebooku. Pisanie tych tekstów to także dla mnie ucieczka od lęków, niepokojów i bólów głowy związanych z lekturą kolejnych strasznych wiadomości ze świata. NIe ukrywam, że już teraz – ledwie kilka dni po rozpoczęciu tej naszej przygody czuję się lepiej bo moja głowa trochę bardziej wisi w świecie historii w odcinkach a trochę mniej w świecie nagłówków z prasy.
To jest w ogóle ciekawe, że po tylu latach pisania – a przecież już jedną trzecią swojego życia piszę więcej niż nie piszę, wrzucenie tekstu do internetu może wiązać się z takimi emocjami jak wtedy kiedy dopiero zaczynałam blogować. Wiem, że wynika to przede wszystkim z tego, że tekst literacki rezonuje z czytelnikami inaczej niż krytyka filmu czy serialu. Nie zmienia to jednak faktu, że miło odkryć, że te emocje w człowieku nie giną, że pisanie – w najróżniejszych formach może sprawiać autentyczną daleko idącą radość, która powala jakoś wyrwać się z codzienności. Dlatego zawsze zachęcam – do prób pisania – nie dlatego, że każdy nasz tekst musi znaleźć czytelników czy wydawców, ale często samo zanurzenie się w wymyśloną przez siebie opowieść przynosi ulgę. To czy komuś się spodoba czy nie jest drugorzędne wobec przyjemności jaką niesie za sobą przestawienie mózgu na tory opowieści. Wiem, że moje „powieści” sprawiają mi przyjemność nawet przed ich wrzuceniem do sieci – bo łatwiej się zastanawiać nad kolejnością zdarzeń niż nad tym czy człowiek w metrze który usiadł obok ciebie przypadkiem nie ma covid.
To w sumie tyle – mam nadzieję, że będzie się wam dobrze czytało ten tekst – czy teksty jeśli przegapiliście poprzednią historię. One są trochę dłuższe od opowiadań, trochę krótsze od powieści (dlatego nazywam je powieściami w odcinkach), ot tak by było na co czekać, co pisać i czym odrywać się od świata.