Wpis który właśnie czytacie jest 4000 wpisem na tym blogu. Nie wiem ile blogów w Polsce doszło do takiego zbioru tekstów, jak podejrzewam jest ich kilka, ale mam wrażenie, że mogę być w bardzo wąskiej grupie. Nie chodzi jedynie o autorską płodność ale też o jakąś niezachwianą wieloletnią pewność, że następnego dnia usiądę przed laptopem i napiszę coś nowego. Nie uważam bym pisała lepiej niż inni, to wszystko kwestia wytrwałości.
Długo zastanawiałam się jak uczcić ten dzień i ostatecznie doszłam do wniosku, że ciekawie będzie rzucić okiem na te moje wpisy i wyłuskać z nich te, które są z różnych powodów ważne dla mnie. Mam wrażenie, że często czytelnicy nie zdają sobie sprawy, że mam silny emocjonalny związek, z niektórymi wpisami, które uważam albo za dobre, albo za przełomowe, albo dające wgląd w moją duszę. To też pewien przegląd mojego autorskiego rozwoju, choć jak zauważycie – doszłam w swoich poszukiwaniach ulubionych wpisów do 2014 roku. Odpowiedź jest prosta – nie przepadam za moimi wcześniejszymi wpisami. Nie uważam, że są złe, ale mam uczucie że napisał je kto inny.
Dobra tyle wstępu – oto lista. Przy każdym wpisie postanowiłam napisać choć zdanie – dlaczego trafił do tego zestawienia – żebyście mogli spojrzeć na nie choć trochę przez mój pryzmat. Wpisy są ułożone w odwrotnej chronologii. Najnowsze najwyżej.
- Jeszcze glina czyli nie ma kina bez LISTY : Najnowszy wpis w tym zestawieniu. To moje luźne refleksje nad tym, dlaczego wydaje się nam, że stworzenie list 100 najlepszych filmów jest jeszcze możliwe. To też refleksja nad tym jak bardzo otwarty jest jeszcze filmowy kanon i jak bardzo żywe są te zestawienia
- Pukali się długo i szczęśliwie czyli o “365 dni: Ten dzień” : Recenzowanie marnych erotyków to jedna z moich ukochanych rozrywek. To też jedne z najbardziej popularnych tekstów na moim blogu. Przyznam, ten tekst znalazł się na liście także dlatego, że jestem dumna z tytułu.
- Parys był najpiękniejszy czyli Czy Paul Rudd rzeczywiście jest najseksowniejszym żyjący meżczyzną? : Wydawać by się mogło, że refleksja nad wynikami corocznego zestawienia seksownych mężczyzn magazynu People to nic wielkiego, ale lubię ten tekst bo pokazuje, dobrze mój sposób myślenia gdzie nie ma zbyt bzdurnego czy niewielkiego tematu by nie poświęcić mu dłuższej refleksji.
- Ktoś dla nas musi kochać, ktoś dla nas musi umierać czyli o “Annette” : W pisaniu recenzji filmowych najbardziej lubię to, że często przypominają taką detektywistyczną pracę. Reżyser coś mi proponuje a ja muszę z tego wyłuskać wszystkie sensy i tropy. Im mniej oczywiste są te pomysły tym lepiej się bawię – stąd takie długie recenzje gdzie staram się znaleźć klucz do filmu są moimi ulubionymi.
- Koszula mojej matki czyli wpis górski siódmy : Kocham wszystkie wpisy górskie ale ten najbardziej. To refleksja i kronika nad mającą ponad 30 lat koszulą mojej matki, w której zawsze chodzi po górach. Z jednej strony – to taka sentymentalna podróż z drugiej – zawsze byłam fanką pisania historii przedmiotów.
- Kwestia perspektywy czyli dlaczego oglądam “Szybkich i Wściekłych 9” na poważnie : Uważam, że mój blog wspina się na szczyty nie wtedy kiedy piszę dobre teksty o dobrych filmach ale wtedy kiedy przykładam cały rozwijany aparat krytyczny do dzieł takich jak „Szybcy i Wściekli”. Czuję wtedy taki wymiar edukacyjny tego co robię – nie tylko piszę o tym co mnie interesuje ale też pokazuje, że nie ma niczego w kulturze co by na głębszą analizę nie zasługiwało.
- “Obywatel Paddington” czyli o czego cyferki nie mówią o kinie : Trochę o tym dlaczego „Paddington 2”to najlepszy film we wszechświecie, trochę o porównywaniu filmów i o tym czego nigdy nie powiedzą nam agregatory opinii i nawet najdłuższe listy
- Blondynki czyli o “Kto wrobił Britney Spears” i “This is Paris” : To jeden z takich tekstów który do mnie przyszedł przypadkiem – opowiadający o tym jak popkultura tworzy pewne symbole kobiet, które mamy kochać albo nienawidzić i jak potem te osoby muszą spędzić całe życie walcząc o to byśmy zobaczyli w nich coś innego niż tylko tą blondynkę popkultury.
- One wszystkie : Wpis, który trochę koresponduje z poprzednim – moja refleksja nad tym jak Hollywood kształtowało moją opinię o aktorach, jak uczono mnie kogo mam lubić i doceniać a na kogo patrzeć krytycznie, jak wmawiano mi, że niektóre aktorki są za grube czy za brzydkie czy za stare. Taka autorefleksja, która pokazuje, jak bardzo mamy spaczone spojrzenie na kobiety w filmie.
- Bridgertonowie prawdziwi czyli uciekając od histerycznej historyczności : Z jednej strony trochę recenzja pierwszego sezonu Bridgertonów, z drugiej – moja głębsza refleksja nad potrzebą lub brakiem potrzeby oddawania realiów historycznych. Próbuję się tu odnaleźć w świecie w którym czasem realia historyczne mają znaczenie a czasem zupełne nie.
- Byle nie do Sarajewa czyli o internetowej popularności Roberta Makłowicza: Jestem dumna z tego, że udało mi się złapać fenomen internetowej obecności Roberta Makłowicza zanim wyszedł on dalej poza w sumie wąskie wtedy grono. Uważam, że to tekst ciekawy bo pokazuje – dlaczego, Makłowiczowi się sukces udał, podczas kiedy tak wielu dziennikarzy telewizyjnych nie jest w stanie zaskarbić sobie miłości widzów.
- Paryż Amerykanów czyli nie tylko o “Emily in Paris”: Uwielbiam ten wpis – to trochę recenzja pierwszego sezonu „Emily w Paryżu” ale bardziej taka popkulturowa i historyczna refleksja nad tym jak amerykańska kinematografia pokazuje Paryż i czym jest to miasto dla ludzi, którzy przyjeżdżają do niego zza oceanu.
- Nikt nie każe robić filmów o gejach czyli czytamy razem nowe zasady Oscarowe : Uwielbiam ten wpis, bo to jest dokładnie to co kocham robić na blogu – brać temat, który budzi niesamowite emocje i szukać faktów. Tu ujawnia się całe moje doświadczenie jako archiwistki, historyczki i osoby zajmującej się researchem – zanim wydam jakikolwiek wyrok – sięgam do źródeł.
- Lato powinno być : Tekst powstał w czasie pandemii – to moja głęboka refleksja nad tym jakie powinno być prawdziwe lato. Lubię do tego tekstu wracać w grudniu by sobie przypomnieć, że lato jest w ogóle czymś co istnienie a nie tylko zamazanym wspomnieniem.
- Kamery i ludzie w ciemności czyli “Bulwar Zachodzącego Słońca”: Pisanie o starych filmach zawsze sprawia mi niesamowitą frajdę – dlatego, bardzo lubię mój tekst o jednym z najlepszych (moim zdaniem) filmów klasycznego Hollywood czyli „Bulwarze Zachodzącego Słońca”. Jeśli ktokolwiek po przeczytaniu tego tekstu obejrzy film, to będę szczęśliwa
- Nieznośny ciężar metaplotu czyli Sherlock po raz drugi po raz pierwszy : Sherlock to serial niezwykle ważny dla rozwoju mojego bloga, stąd mój powrót do serialu i obejrzenie go w całości – już bez tych pierwszych emocji jakie towarzyszyły wyczekiwaniu na kolejne odcinki uważam za tekst niezwykle ważny. Moim zdaniem pokazuje też to jak na przestrzeni czasu zmieniło się moje podejście do tekstu kultury, który kiedyś bardzo kochałam
- Młodzieniec czyli kim dla współczesnego kina jest Timothee Chalamet: Uważam, że nie ma trudniejszego zadania niż ciekawe pisanie o aktorach. Nie po prostu streszczanie ich kariery ale znajdowanie do niej jakiegoś ciekawego klucza. Moja wizja, że Chalamet jest nowym ukochanym „młodzieńcem” Hollywood, i co oznacza taka reprezentacja męskości w kinie do dziś napawa mnie pewną dumą.
- Odrobina Mary Sue na co dzień czyli pochwała braku cierpienia: Czasem mówimy o pewnych zjawiskach w popkulturze zawsze negatywnie. Ja lubię odwracać kota ogonem, zastanawiać się nad tym – dlaczego mamy w kulturze takie a nie inne zjawiska i do czego są nam one potrzebne. Właśnie pozytywne spojrzenie na postaci typu „Mary Sue” oddaje moje przekonanie, że w kulturze mają swoje miejsce także te zabiegi, które niekoniecznie są najwybitniejsze, ale jakoś nam potrzebne.
- Piłsudski- instrukcja składania czyli każdy ma takiego Marszałka jakiego pragnie : Po pierwsze – lubię moje teksty o kinie polskim pisane na festiwalu w Gdyni. Po drugie – uważam, że tekst o tym jak udało się (lub nie udało) przedstawić Piłsudskiego w kolejnych filmach realizowanych na potrzeby rocznicy niepodległości, dość dobrze dotyka naszych problemów z pamięcią historyczną. A to mnie po prostu interesuje, nie tylko jako krytyczkę filmową.
- Zbawienie romantyków czyli o drugim sezonie Fleabag: Drugi sezon „Fleabag” to dla mnie przykład wybitnej telewizji. Ale nieskromnie uważam, że udało mi się napisać o nim naprawdę dobry wpis – próbujący dotknąć tego – dlaczego wyszło tak fantastycznie. Ponownie – dla mnie to serial, który wymusza najróżniejsze interpretacje i ich porządkowanie sprawia mi olbrzymią frajdę.
- Nie ma polskiej kinematografii bez Karolaka czyli kim jest ten mężczyzna w tle: Jako osoba, która nałogowo ogląda polskie komedie romantyczne musiałam kiedyś napisać o Karolaku. Uważam, że postacie, które gra w tych filmach, układają się na fascynujący obraz tego jak wygląda obecnie koncepcja „polskiej męskości” – nie tej wyidealizowanej, ale tej która może się wydawać osiągalna dla większości kobiet.
- Szatan też był facetem czyli jak Sabrina, feminizm i zorganizowana religia : Ponownie mój ukochany rodzaj tekstu – Sabrina nie jest serialem wybitnym ale jego twórcy mieli do powiedzenia kilka słów na temat zorganizowanej religii. Wyciągnięcie tego jak produkcja o nastoletniej czarownicy odnosi się do kwestii braku możliwości pogodzenia feminizmu i kościoła jest moim zdaniem kolejnym dowodem na to, że nie ma seriali zbyt głupich by nie porozmawiać o nich na poważnie.
- Nienasycone symulakra czyli inaczej o Insatiable : Insatiable to serial, który wzbudził olbrzymie kontrowersje zanim się jeszcze pojawił. Ludzie zachęcali do bojkotu produkcji twierdząc, że negatywnie pokazuje osoby grube. W istocie serial doskonale gra tropami, jest miejscami kampowy, ale przede wszystkim bardziej niż o realnych bohaterach opowiada o pewnych koncepcjach obecnych w amerykańskiej popkulturze. Jak ja tego serialu żałuje.
- Każdy powinien mieć wannę czyli 1071 słów tęsknoty : To jest tekst do którego czasem wracam. Nie mam wanny. I to mnie dzień w dzień boli.
- Klasycy Instagrama czyli co jeśli nikt nie przychodzi na Insta oglądać zdjęć jedzenia : Tekst, który pisałam bardzo długo a jeszcze dłużej o nim rozmawiałam ze znajomymi. Moja teza jest prosta – nie można zarzucić Instagramowi, że nie pokazuje świata, bo nigdy nie miał pokazywać świata. Za to warto spojrzeć na Instagramowe zdjęcia jako dowód na to, że osobę robiącą zdjęcie kanapki i niderlandzkiego mistrza malarstwa, łączy więcej niż się może wydawać.
- “Przeminęło z Wiatrem” to nie romansidło czyli o czym tak naprawdę pisała Margaret Mitchell : Tekst zrodzony z frustracji – kiedy polecałam mojej znajomej „Przeminęło z Wiatrem” powiedziała, że nie będzie czytała tego romansidła. Tylko, że to nie jest romansidło. To trochę próba pokazania jak bardzo Mitchell napisała książkę o czymś więcej niż problemach sercowych bohaterki, trochę refleksja jak bardzo powierzchownie patrzymy na literaturę pisaną przez kobiety.
- Wysoki amerykański aktor czyli patrząc uważnie na Adama Drivera : Adam Driver to moim zdaniem, najlepszy amerykański aktor nowego pokolenia. Ale próba ujęcia – dlaczego akurat Driver, który nie wygląda jak typowy filmowy amant tak bardzo przyciąga nas przed ekrany, to nie była rzecz prosta. Ponownie – pisząc o aktorach zawsze czuję, że to jest wielkie wyzwanie – znaleźć do nich klucz.
- Posiadacze obuwia zimowego : Tekst do którego często wracam – moja refleksja nad tym jak bardzo na to kim jesteśmy wpływa to w jakim klimacie mieszkamy. Czy bylibyśmy sobą gdybyśmy nie mieli butów na zimę? A właściwie, gdybyśmy nie potrzebowali butów na zimę.
- Austen nie pisała romansów czyli wielki problem z wielką literaturą : Moje potyczki z powierzchownym postrzeganiem literatury pisanej przez kobiety, układają się trochę w osobny cykl. Ale jak to jest, że wystarczy by w książce autorki pojawił się wątek romansowy i od razu znikało nam z oczu o ile głębsza i ciekawsza jest to literatura. Trochę winię ekranizacje, które pomijają wszystko to co jest obserwacją wychodzącą poza proste romansowe schematy.
- Mężczyzna idealny czyli kogo kochać się godzi wedle komedii romantycznych: Jak wiecie mam w głowie nienapisaną książkę o komediach romantycznych. Jeśli ją kiedykolwiek napiszę to będzie to jeden z ważniejszych rozdziałów – czyli ten, w którym analizuję – kim właściwie jest idealny mężczyzna zdaniem twórców komedii romantycznych.
- Stara miłość nie rdzewieje czyli o Transformers: The Movie : Gdy ktoś mnie pyta o kluczowe filmy dla mojego rozwoju to nie mogą nie wspomnieć o pełnometrażowej produkcji o Transformersach (oczywiście animowanej). Ważne filmy nie muszą być zawsze wybitne. Choć ten moim zdaniem jest.
- Ale to nie tak! czyli o anachronizmach w filmach słów kilka : Odkryłam, że mało rzeczy sprawia mi tak wielką frajdę jak przykładanie mojej wiedzy i warsztatu historyczki do filmów. Dzięki temu powstają moje ukochane teksty, gdzie próbuję pogodzić się z faktem, że kino ma do historii bardzo specyficzne podejście.
- Trzynaście porad po seansie Porady na Zdrady czyli zwierz zostaje kołczem : Nie mogło na liście tych wpisów zabraknąć choć jednej recenzji polskiej komedii romantycznej. Te teksty nie tylko są przez moich czytelników bardzo chętnie czytane ale też po prostu sprawiają mi niesamowitą przyjemność w pisaniu. Tak jestem złośliwa ale to wszystko z miłości do gatunku.
- Gdzież to sprośne chędożenie? czyli pytania które zadawał sobie zwierz w czasie seansu Ciemniejszej Strony Greya : Czasem jak napiszę coś dowcipnego to bawi mnie to jeszcze potem latami. Tak jest w przypadku tego tekstu, w którym pada refleksja że Jamie Dornan jest w tym filmie gazem szlachetnym bo nie wchodzi w reakcje. Serio czasem nic mnie tak nie bawi jak mój własny suchar.
- “Pewne, stale zwiększające się, trudności przy pożegnaniach” czyli o Listach Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza : Lubię pisać o książkach. Myślę, że gdybym nie pisała bloga o filmach i serialach to cała moja działalność krytyczna skupiła by się na książkach. Tekst o korespondencji Szymborskiej i Filipowicza lubię dlatego, że to dla mnie przykład tego jak trudno jest pisać o tekstach które się nam podobają
- Czy fantasy oznacza tylko rozrywkę? czyli zwierz o Excliburze : Niekiedy przypominam na blogu filmy, które były dla mnie szczególnie ważne. Tak jest z „Excaliburem”, który uważam za najlepszą produkcję nawiązującą do legendy arturiańskiej. Boli mnie zawsze, gdy film jest oceniany negatywnie stąd wzięłam się za jego obronę. Nadal ten tekst bardzo lubię i d niego wracam zgadzając się ze wszystkim co napisałam.
- Będę kręcił po polsku : Teksty pożegnania, są dość cenione przez moich czytelników. Mam wrażenie, że niewielu autorów blogowych próbuje jakoś nakreślić emocje po odejściu znanego czy lubianego artysty. Ja piszę te teksty tylko o tych, którzy byli dla mnie ważni. I tak było po śmierci Wajdy (który umarł dokładnie w moje 30 urodziny). Czasem wracam do tego tekstu.
- Dziurawe filmy czyli wspólny problem wszystkich bohaterów : Raz na jakiś czas myślę, że powinnam napisać jakiś tekst a potem okazuje się, że już to zrobiłam – tak jest z moim tekstem o tym, że niemal każdy film o super bohaterach kończy się wielką dziurą w niebie. Lubię dostrzegać w filmach takie powtarzalne motywy bo pokazują jak czasem zaskakująco schematyczna jest popkultura.
- Zamek błyskawiczny w sukni Lady Makbet czyli Historia pewnej znajomości : Tekst nieco biograficzny o mojej wielkiej, trwającej od lat miłości do Szekspira. Mam wrażenie, że to jest coś co mnie bardzo określa – nie tylko sama słabość do jego dramatów ale też do wszelkich nawiązań do Szekspira w kulturze popularnej.
- Najsmutniejszy sitcom świata czyli zwierz o The Ranch: Nadal uważam, że „The Ranch” to jeden z najważniejszych społecznie seriali na Netflix. A także przypomnienie, że gdy mówimy o reprezentacji – to pokazanie życia i problemów tej nieco zapomnianej – wiejskiej, białej i konserwatywnej Ameryki, też jest ważne. Nie da się zrozumieć rzeczywistości nie przyglądając się różnym grupom społecznym. Plus to był moment kiedy miałam nadzieję, że na platformach będzie więcej takich – smutnych sitcomów. Niestety nadzieje niespełnione.
- Chodźmy, pogadajmy czyli o filmowym schemacie który może przeżyć każdy: Jak pisałam – lubię wyszukiwać schematy i gatunki filmowe – nawet te, które nie znajdują się w podręcznikach filmoznawstwa. „Film chodzony” gdzie bohaterowie cały czas się przemieszczają i jednocześnie rozmawiają to być może mój ukochany typ filmów – wymuszający na scenarzystach głębszą refleksje – co tak naprawdę chcą nam powiedzieć.
- Długi wpis o nienawiści czyli zwierz o “Krótkiej książce o miłości” Karoliny Korwin Piotrowskiej : Rzadko jakiś mój tekst jest przyczyną większej dramy w Internecie ale ten wywołał olbrzymią burzę. Dziś pewnie napisałabym go nieco inaczej ale zawiera się w nim cała moja niechęć do snobistycznego podejścia do kina i do poczucia wyższości nad jakimś domniemanym widzem, który ma inne filmowe doświadczenia niżmy.
- Warkocze Lady Makbet czyli Szkocka sztuka znów wygrywa : W przypadku tej recenzji jestem dumna przede wszystkim z tego jak udało mi się znaleźć ciekawy klucz do interpretacji produkcji – przez pryzmat tego jak zmienia się w kolejnych scenach fryzura Lady Makbet. Jasne nie jest to jakieś wybitne odkrycie, ale zawsze lubię teksty, w których udaje mi się zapisać co być może nie każdy widz dostrzegł. Plus to Szekspir a jak już ustaliliśmy – kocham Szekspira.
- It’s not 2015 czyli z braku dystansu widać lepiej : Ten tekst był przez lata najchętniej czytanym przez moich czytelników tekstem na blogu. Nie dotyczy popkultury, dotyczy bolesnej świadomości głębokich nierówności pomiędzy mężczyznami a kobietami, które wciąż budzą we mnie zarówno sprzeciw jak i pewne zaskoczenie.
- Nowego Brando nie będzie czyli co się stało z amerykańskimi aktorami: Tekst stary ale pewne refleksje wciąż na czasie. Czyli o tym wielkim kryzysie jaki przeżywało i nadal przeżywa amerykańskie aktorstwo filmowe. Nie da się ukryć kilka lat temu wskazanie jakiegokolwiek ambitnego amerykańskiego aktora młodego pokolenia nie było łatwy zadaniem.
- Wyprowadźmy się do Stars Hallow czyli zwierz sentymentalnie o Gilmore Girls: Lubię czasem dołączyć do jakiegoś świata później co pozwala mi spojrzeć na niego szerzej. Tak było z Gilmore Girls które oglądałam stosunkowo późno i mogłam potem dokładnie przyjrzeć się temu – dlaczego ta produkcja budzi w widzach tak pozytywne emocje i jest dla wielu tak ważnym, wręcz kluczowym serialem ich życia.
- Na mętnych wodach czyli sporo o Piratach z Karaibów (bez okazji): Pamiętam, że pisałam ten tekst w hotelu w Siedlcach po tym jak zrobiłam sobie powtórkę wszystkich filmów z serii o „Piratach z Karaibów”. Zastanawiałam się – jak to się stało, że seria, która była takim hitem i tak wyraźnym punktem odniesienia straciła w pewnym momencie zupełnie ducha.
- A kim ty mówisz? czyli szukanie wspólnego języka: Ponownie trochę tekst biograficzny – zastanawiam się jacy twórcy są dla mnie takimi naturalnymi punktami odniesienia, i źródłem wielu cytatów. Bo jeśli zwrócicie uwagę na tytuły moich postów to nie trudno zauważyć, że często sięgam do literatury po inspiracje i puenty.
- Quite useless czyli właściwie dlaczego? : Zawsze lubię refleksje nad tym – dlaczego w ogóle znajdujemy się kulturą, do czego jest nam potrzebna. Mam wrażenie, że wiele osób podchodzi do życia coraz bardziej utylitarnie i gdy dochodzi do kultury nie są się w stanie odnaleźć – bo ta jest z natury niepotrzebna i do życia niezbędna.
- Grać może… czyli zwierz o Slings and Arrows : Nie ukrywam – wrzuciłam tu ten post dlatego, że chciałabym żeby więcej osób przeczytało i dowiedziało się o tej genialnej produkcji jaką jest „Slings and Arrows”. Bo na razie zdecydowanie za mało osób zdaje sobie sprawę z istnienia tego cudu.
- Dziesięć, dwadzieścia lat później czyli zwierz ogląda Przyjaciół : Każdy tekst o tym serialu wywołuje emocje. Dla mnie ciekawy był opór jaki pojawił się wśród czytelników gdy wskazywałam, że jednak – widać po „Przyjaciołach” ile lat minęło od ich powstania. Ale jednocześnie – mam poczucie, że wiele osób tak kocha ten serial, że nie ma w nich ani przestrzeni ani chęci by rzucić na niego okiem z nieco bardziej krytycznej strony.
- Odbędzie się… czyli kilka słów o foreshadowingu : Bardzo lubię pisać o popularnych zabiegach scenariuszowych. Głównie dlatego, że mam poczucie, że wielu widzów je dostrzega i wie, że tam są ale niekoniecznie umie je nazwać. Jasne – nie jest to blog edukacyjny ale ja mam bardzo nauczycielskie zapędy i ilekroć pojawia się szansa by edukować to się jej łapie.
- Netflix nie robi dobrych seriali czyli zwierz zastanawia się nad tym co widzi.: Rzadko zdarza mi się stawiać jakieś szersze tezy na blogu, ale ten tekst stawia moją największą tezę – że jeśli mamy dostęp do całego serialu na raz to nie oglądamy serialu. Gdybym była choć odrobinę bardziej biegła w kwestiach teorii mediów, to starałabym się napisać na ten temat coś naukowego.
- Kobieto! Gdzie masz oczy! czyli jęk w okolicach castingu : Jeden z tych zabawnych wpisów do których wracam z sentymentem – czyli o tych filmowych przypadkach kiedy trudno mi uwierzyć w to co oglądam ze względu na casting.
- Kochanek nieobecny czyli zwierz siedzi w ogrodzie i woła Heathcliffa: Mam słabość do porównań. Gdybym miała nieskończoną ilość czasu zajmowałabym się pewnie tylko tym – porównywaniem naj różniejszych filmowych adaptacji tych samych tekstów. Być może dlatego, że wtedy mówią one o nas i naszych zmieniających się preferencjach dużo więcej niż się nam wydaje.
- Elf, Smerf i Piekarz czyli 10 powodów dla których warto być fanem Lee Pace’a: Nie chciałabym by to zestawienie nie zawierało żadnego tekstu, w którym ujawnia się moja dusza fanki – byłoby to nie uczciwe dla czytelnika. Dlatego wybrałam ten tekst gdzie przekonuję was, że Lee Pace zasługuje w pełni na waszą miłość.
- Świat mniej płaski – kolejny tekst gdzie żegnam twórcę. Tym razem Prachetta. Lubię (o ile pożegnania można lubić) ten tekst głównie dlatego, że przypomina mi tą powszechną atmosferę smutku kiedy Prachett odszedł. Uważam, że niewielu było twórców w XX wieku tak kochanych i tak opłakiwanych.
- Polityka na głowie czyli rzecz o dobrych włosach : Tekst który dziś nie wydaje się jakoś szczególnie przełomowy ale wtedy kiedy go pisałam, miałam wrażenie, że odkrywam przed polskim czytelnikiem konteksty amerykańskiej kultury, które są mu zupełnie nie znane. Zawsze lubię otwierać moich czytelników na zupełnie nowe wiadomości i konteksty.
- British are coming (again) czyli zwierz Brit Pack i historia siedmiu karier; Pisałam ten tekst niesamowicie długo, ale jestem wciąż z niego bardzo dumna. To moja próba uporządkowania tego – jak w Hollywood pojawiały się kolejne grupy brytyjskich aktorów, którzy raz na jakiś czas zbierali dla siebie całą uwagę.
- Niewinne duchy naszych przodków czyli historia i arystokracja w Downton Abbey : Wpis który uwielbiam i w którym staram się udowodnić, że Downton Abbey to tak naprawdę jeden wielki zabieg mający wybielić w naszych oczach brytyjską arystokrację. Uwielbiam, kiedy mogę jednocześnie pisać o filmie i historii. Plus bardzo lubię tytuł tego postu.
Jeśli nie znaleźliście na tej liście jakiegoś postu, o którym uważacie, że powinien się tu znaleźć to nic dziwnego. Po pierwsze – nie uwzględniłam części tekstów które pojawiły się w nieco zmienionej formie w „Zwierzeniach Popkulturalnych” – nie chciałam całkowicie poprawiać tamtej listy. A po drugie – to jest tylko 60 tekstów z 4000. Jasne, że coś mogło mi umknąć. Na całe szczęście, cały blog jest dla was dostępny do radosnej eksploracji i szukania tego co się wam spodoba.